czwartek, 18 maja 2017

Chapter 17.

- Dziękuję - uśmiechnęłam się do starszej farmaceutki, zabrałam swoje zakupy i wyszłam.
Yonka stała przy samochodzie i czekała na mnie.
- Jesteś pewna? - spojrzała na mnie zatroskana, a ja skinęłam głową i wsiadłam do samochodu. Dziewczyna westchnęła ciężko i wsiadła za kierownicę.
- To nie jest dobry pomysł - mruknęła i odpaliła silnik.
- Czy ty się kiedyś zamykasz? - zapytałam zirytowana.
- Martwię się...
- To moja decyzja....
Nic już nie odpowiedziała, tylko zatrzymała się na obrzeżach miasta. Otworzyłam drzwi i wyciągnęłam nogę. Zdjęłam usztywnienie i wrzuciłam je do tyłu. Posmarowałam nogę maścią i zaczęłam owijać bandażem elastycznym. Czarnowłosa przyglądała mi się w ciszy, co chwila zerkając na zegarek.
- Namjoon dzwoni - powiedziała przerażona, a ja odebrałam telefon.
- Gdzie jesteś? 
- Niedługo wrócę - odpowiedziałam.
- W porządku.
Rozłączyłam się i dokończyłam owijać nogę. Zdjęłam spodenki i założyłam czarne spodnie, a włosy związałam w kucyk.
- Yoonah..... - dziewczyna znowu spojrzała na mnie błagalnie, ale ją zignorowałam i trzasnęłam drzwiami dając jej do zrozumienia, że musimy jechać.

Weszłyśmy do dormy i usiadłyśmy do stołu.
- Gdzie usztywnienie? - Seokjin spojrzał na mnie surowo.
- Pod spodem - odparłam i pokazałam mu, że noga jest usztywniona. On tylko skinął głową i wrócił do jedzenie.
Resztę posiłku odbyliśmy w ciszy. Nikt po rannym incydencie nie chciał z nami rozmawiać. Razem z Yonką sprzątnęłam talerze i poszłyśmy do ogrodu.
- Jest naprawdę ciepło - zaczęła marudzić.
- Jak ty narzekasz - skarciłam ją i wyciągnęłam telefon.
- Jesteś pewna? - zapytała jeszcze raz, a ja pokiwałam głową i wybrałam odpowiedni numer. Nie czekałam długo, aż ktoś odbierze.
- Yoonah - usłyszałam zachrypnięty głos w słuchawce - Wiedziałem, że zadzwonisz.. Ostatnio mnie wykiwałaś.. Nie tym razem.. O 20:00 w parku, nad rzeką - powiedział i rozłączył się.
Odłożyłam telefon drżącą ręką i wzięłam głęboki oddech.
- Muszę coś załatwić - powiedziałam szybko i wyszłam z dormy. Skierowałam się do swojego znajomego, który mieszkał niedaleko stąd.
Zapukałam do drzwi i czekałam aż otworzy.
- Co to robisz? - w drzwiach pojawił się wysoki chłopak.
- Domyśl się - prychnęłam i weszłam do środka.
- Znowu to samo? - zapytał i zamknął za mną drzwi.
- Tym razem nie ja, ale moja siostra...
- Nie wiedziałem, że masz siostrę.. - uśmiechnął się.
- Ja też - odparłam i spojrzałam na niego - Masz?
- Mam - powiedział dumnie i otworzył drzwi, a potem sejf.
- Ile?
- Nic - podał mi zawiniątko - Wiesz, że dla ciebie wszystko - puścił mi oczko.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się i przytuliłam chłopaka - Mam nadzieję, że następnym razem spotkamy się w innych okolicznościach - Puściłam mu oczko i wyszłam, kierując się z powrotem do dormy.
Weszłam do pokoju Yonki i rzuciłam zawiniątko obok niej. Dziewczyna spojrzała na mnie podejrzliwie, ale szybko odwinęła zawartość.
- Zwariowałaś?! - krzyknęła - Skąd to masz?
- Mam swoje źródła - odpowiedziałam spokojnie i schowałam broń za pasek - On jest niebezpieczny, a my musimy być zabezpieczone.
- Umiesz strzelać? - patrzyła na mnie przerażona, a ja tylko pokiwałam głową - Ty jesteś szurnięta...
- To tylko jedna z moich cząstek - dodałam i poczekałam, aż dziewczyna się ubierze.
Zeszłyśmy na dół i jak najciszej chciałyśmy wyjść.
- Dokąd idziecie? - Jeongguk ustał w drzwiach.
- Na spacer - odpowiedziałam i wyminęłam chłopaka.
- Z tą nogą?
- Nie twój interes - syknęłam i wyszłam na zewnątrz. Usłyszałam tylko jak mówił coś Yonce, żeby mnie pilnowała, a ona przytaknęła i wyszła.
Wzięłyśmy samochód i ruszyłyśmy w umówione miejsce. Im bliżej byłyśmy, tym bardziej się bałam. Ręce mi drżały, a serce cholernie waliło. Czarnowłosa zatrzymała się niedaleko i wysiadłyśmy z samochodu. Skierowałyśmy się nad rzekę i czekałyśmy.
- Witam... - odwróciłam się w stronę rozmówcy i odruchowo zacisnęłam pięści.
- Miałeś być sam - spojrzałam na 4 mężczyzn idących za nim.
- Nie wierzę ci - uśmiechnął się chamsko do mnie.
- Ja tobie też nie uwierzyłam - odparłam pewnie i spojrzałam na Yonkę, która stała i milczała.
- Masz pieniądze? - spojrzał na czarnowłosą, a ona pokręciła głową - W takim razie wiesz jak to się skończy - złapał za pistolet i wycelował w dziewczynę. Wyprzedziłam go i strzeliłam mu w rękę. Mężczyzna upadł na ziemię i zaczął zwijać się z bólu. Faceci, którzy byli za mną nie wiedzieli co mają zrobić. Wiedziałam, że nie mają broni, jedynie noże. Wycelowałam w ich stronę i zaśmiałam się szyderczo.
- Który jeszcze?! - syknęłam. Oni tylko spojrzeli na mnie i zaczęli się wycofywać. Wystrzeliłam jeden nabój w górę, a oni w popłochu uciekli. Podeszłam do leżącego i kopnęłam go w brzuch - Mówiłam, że również ci nie uwierzyłam - powtórzyłam ruch - Ile razy mam ci powtarzać, że masz się odpieprzyć od mojej rodziny?
- Suka - wycedził, a ja wbiłam mu nóż w ranę postrzałową.
- Powtórz, a go wyciągnę.
- Pieprzona suka! - krzyknął, a ja zrobiłam to, co obiecałam i wyciągnęłam za nóż.
- Obyś zdechł - splunęłam na niego i ruszyłam w stronę samochodu.
- Co z nim? - zapytała Yonka, a ja wzruszyłam ramionami - Nie możemy...
- Możemy - odparłam spokojnie i spojrzałam w stronę samochodu, przy którym stały dwie dziewczyny.
- Yoonah.. - syknęła jedna i rzuciła się w moją stronę. Wyciągnęłam pistolet i wycelowałam w nią. Ona się nie zatrzymała.. Nacisnęłam spust.. Pusty. Schowałam go za pasek i wymierzyłam dziewczynie cios w twarz, a ona pod wpływem uderzenie cofnęła się o kilka kroków - Nadal pamiętasz jak się bić - splunęła krwią i kopnęła mnie w nogę. W tą, którą miałam mieć operowaną. Upadłam na ziemię i zaczęłam przeklinać. Napastniczka powtórzyła kop, a mnie z bólu zamroczyła. Położyłam głowę na ziemi i płakałam.
- Odpierdol się od niej! - otworzyłam oczy i zobaczyłam, że Yonka bez problemu daje sobie z nimi radę. Najpierw jedna, potem druga, aż w końcu wymienia magazynek w pistolecie i celuje do nich. Strzela i trafia im pod nogi, one uciekają grożąc, że jeszcze tu wrócą i wtedy zjawia się policja.
- Mamy przesrane - czarnowłosa podbiega do mnie i próbuje podnieść.
- Spokojnie, mam pozwolenie - odpowiadam szeptem - Dzwoń po karetkę - dodaje i mdleję.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz