wtorek, 30 maja 2017

Chapter 23.

[miesiąc później]
Siedziałam w biurze i razem z menadżerem ustalałam przebieg wyjazdu chłopaków do LA.
- Myślisz, że tak będzie dobrze? - zapytał, a ja skinęłam głową - Masz dzisiaj wizytę u lekarza?
- Tak - odparłam cicho.
- Wrócisz do tańca - uśmiechnął się.
- Mam nadzieję.. W końcu to moje życie... - spojrzałam na godzinę - Pójdę już - pozbierałam swoje rzeczy do torebki i założyłam czapkę z daszkiem.
- Yoonah? - odwróciłam się do mężczyzny, który machał kluczykami.
- Nie mogę się przyzwyczaić, że mam swój samochód - uśmiechnęłam się - Do zobaczenia - dodałam i wyszłam z gabinetu. Po drodze do windy wstąpiłam jeszcze na salę ćwiczeń. Mieli akurat próbę, więc postanowiłam im nie przeszkadzać i powoli poszłam w stronę końca korytarza, gdzie znajdowała się winda.
- Yoonah - Namjoon pobiegł do mnie i objął - Nie martw się, będzie dobrze - pocałował mnie w głowę - Zadzwoń od razu po wizycie, kocham cię - szepnął i pobiegł z powrotem na próbę.
Uśmiechnęłam się sama do siebie i zjechałam na parking. Wsiadłam do swojego samochodu i pojechałam do przychodni.

- Nic nie da się zrobić? - zapytałam ze łzami w oczach.
- Przykro mi - odparł lekarz i jeszcze raz zerknął w papiery - Kontynuowanie tańczenia równa się z kalectwem.
- W takim razie, po co... Po co była ta operacja?! - krzyknęłam.
- Żeby mogła pani funkcjonować normalnie..
- Taniec to moja normalność...
- W takim razie musi pani zmienić wyjaśnienie tego pojęcia - powiedział stanowczo i wypisał mi jakąś receptę - Proszę smarować nogę i dalej nosić usztywnienie.
- Jasne - mruknęłam - Wpieprzycie mi nogę w usztywnienie i myślicie, że wszystko załatwione - zabrałam swoje rzeczy, łącznie z receptą i wyszłam z gabinetu trzaskając drzwiami. Kilka osób, które siedziało w poczekalni spojrzała na mnie jak na kretynkę. Miałam ochotę również i im nagadać, ale zacisnęłam pięści i wróciłam do samochodu. Wrzuciłam rzeczy na siedzenie pasażera i oparłam głowę o kierownicę.
- Pierdoleni lekarze! - krzyknęłam i odpaliłam silnik. Odsunęłam szybę i wyciągnęłam paczkę papierosów, którą miałam schowaną na wszelki wypadek. Odpaliłam jednego i ruszyłam w stronę budynku, który pokazał mi Namjoon.

Siedziałam na krawędzi dachu i patrzyłam jak niebo ciemnieje, a w mieście zapalają się kolorowe szyldy i latarnie. Czułam się źle.. Taniec miał wyrażać mnie i to co czuje. Od dziecka to kochałam i dużo ćwiczyłam, żeby potrafić to wszystko. Kilka godzin treningów dziennie, dodatkowe zajęcia z tańca... I co mi to dało? Teraz siedzę na dachu i użalam się nad sobą... Nie potrafię skupić się na czymś innym, niż tym co mnie spotkało.. Oczywiście nie mogę narzekać na swoje życie.. Mam przyjaciół, wspaniałego chłopaka, dobrą pracę.. Mam to, o co wielu ludzi prosi, ale chyba nie potrafię tego docenić. Zawsze byłam ja i muzyka.. Nie ważne jaka.. Zatańczyłam do wszystkiego, a jeden niefortunny wypadek mi to odebrał.
- Wiedziałem, że tu będziesz - Namjoon usiadł obok mnie.
- Jestem nikim - szepnęłam.
- Nie mów tak - powiedział ostro.
- Ale nie chodzi o taniec - spojrzałam na niego - Zamiast docenić to co mam - złapałam go za dłoń - To ja użalam się nad tym... Co straciłam...
- Yoonah, to zrozumiałe kochałaś tańczyć..
- Ale nie chce, żeby kiedyś było tak, że będę tu siedziała i płakała, bo straciłam was.. - powiedziałam cicho.
- Nie będzie tak - przyciągnął mnie do siebie - Bo nie pozwolę ci odejść...
- Namjoon...
- Nie ma żadnego Namjoon - chłopak wstał i pociągnął mnie za sobą, tak że teraz staliśmy na przeciwko siebie - Będziesz tańczyć, słyszysz? Zrobię wszystko żebyś mogła tańczyć, chociażbym miał stracić przez to wszystko.. Nie pozwolę, żebyś była nieszczęśliwa.. Nie chce, żeby moja żona była załamana albo wpadła w depresję..
- Twoja żona? - spojrzałam na niego wyraźnie zaskoczona.
- Uhm.. No właśnie... - podrapał się po głowie i wyciągnął małe pudełko z kieszeni - Nie miało być tak... Ale - uklęknął i otworzył pudełeczko, w którym znajdował się pierścionek - Zostaniesz moją żoną?
- Ja... Uhm... - przez chwilę patrzyłam na niego jak na kretyna. Zupełnie nie wiedziałam co mam powiedzieć. Zaskoczył mnie tym. Nie raz rozmawialiśmy o naszej przyszłości, ale nie sądziłam, że on mówi to na poważnie. Uśmiechnęłam się do niego i pokazałam, żeby wstał. Chłopak zdezorientowany zrobił to, o co go prosiłam - Zostanę twoją żoną - powiedzialam w końcu i pocałowałam go. Namjoon przyciągnął mnie do siebie tak mocno, jak tylko mógł.
- Kim Yoonah - szepnął - Pasuje idealnie - uśmiechnął się.
- Od zawsze to wiedziałam - odpowiedziałam cicho i ponownie wpiłam się w usta chłopaka.
 Wróciliśmy do mojego mieszkania.
Zdjęłam bluzę i rzuciłam ją w kąt pokoju.
- Byłaś tak u lekarza? - Namjoon przyjrzał się mojemu crop topowi.
- Tak, co jest nie tak z moim strojem? - spojrzałam w dół.
- Wszystko - podszedł do mnie i mocno objął - Możesz się tak ubierać tylko, kiedy jesteś ze mną - pocałował mnie mocno. Moja ręką powędrowała na jego włosy, a jego na mój pośladek - Przy mnie w sumie nie musisz nic ubierać - uśmiechnął się, a ja ugryzłam go w szczękę.
Chłopak roześmiał się, wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Pocałował mnie szybko w usta i rzucił na łóżko.
- Namjoon! - pisnęłam i roześmiałam się. Brunet uśmiechnął się i ściągnął koszulkę przez głowę, po czym przychylił się nade mną. Jedną rękę oparł obok mojej głowy, a drugą delikatnie dotknął mojego uda - Wiesz co? - uśmiechnęłam się do niego - Teraz jestem szczęśliwa...
- A ja zrobię wszystko, żeby zawsze tak było - odparł i przejechał palcem po moich ustach - Zawsze - powtórzył i pocałował mnie.

Stałam w kuchni i robiłam dla nas śniadanie.
- Ohoho - odwróciłam się do chłopaka, który w samych spodenkach stał oparty o framugę - Ciekawa koszulka - uśmiechnął się, a ja wypięłam mu język.
- Leżała więc wzięłam - odpowiedziałam - Głodny? - wróciłam do robienia jajecznicy.
- Jak cholera - położył dłonie na moich biodrach i pocałował mnie w bok szyi. Odwróciłam się do niego twarzą i złożyłam na ustach niewinny pocałunek, po czym wzięłam się za rozkładanie talerzy. Ciszę między nami przerwał dzwonek telefonu Namjoon'a - Widziałaś mój telefon?
- Jest chyba w bluzie - odparłam szybko i wyjęłam z lodówki sok,
- Halo? - chłopak wrócił do kuchni - Co? - zapytał przerażony i pobladł - Ja pierdole.. Zaraz będziemy...
- Co się stało? - zapytałam i sięgnęłam szklanki z szafki.
- Yonka jest w szpitalu - powiedział cicho, a ja wypuściłam szklanki na ziemię - W ciężkim stanie... Nie wiadomo, czy z tego wyjdzie - spojrzałam na ziemię. Resztki szklanek rozsypały się po całej kuchni. Patrzyłam jak moje stopy krwawią od odłamków. Nie zwróciłam na to uwagi. W głowie miałam tylko to, że moja siostra jest w szpitalu.. Moja siostra, którą dopiero co znalazłam. Popatrzyłam na chłopaka. Po moich policzkach ciekły łzy, a ja bez słowa przeszłam po szkle i pobiegłam na górę, żeby się ubrać.

Kiedy dojechaliśmy do szpitala od razu wpadłam do sali, gdzie leżała Yonka. Dziewczyna była blada, a twarz miała całą posiniaczoną. Dotknęłam jej ręki, na której każda żyła była widoczna.
- Co się stało? - zapytałam cicho chłopaków.
- Pokłóciliśmy się - przyznał Jeongguk łamiącym głosem - Wyszła w środku nocy.. Zanim ją dogoniłem... - schował twarz w dłoniach.
- Ty pieprzony skurwysynie! - syknęłam i odepchnęłam go z całej siły.
- Uspokój się! - warknął Namjoon - Nie widzisz, że.... - słowa chłopaka przerwało piszczenie maszyny. Wszystko działo się w zwolnionym tempie. Do sali wpadł lekarz z pielęgniarkami. Jedna z nich nas wyprosiła.
- Zatrzymanie akcji serca - huczało mi w głowie. Odepchnęłam Namjoon'a i złapałam Yonkę za rękę.
- Co ty odpieprzasz! - krzyknęłam.
- Proszę ją zabrać! - pielęgniarka skierowała te słowa chyba do Namjoon'a, bo podszedł do mnie i złapał w pasie.
- Chodź! - pociągnął mnie w stronę wyjścia, ale ja zaczęłam się szarpać.
- To moja siostra! - wrzasnęłam, a on wyciągnął mnie na korytarz. Pielęgniarka zamknęła drzwi i zasłoniła je - Puść mnie! - wyszarpnęłam się chłopakowi i chciałam złapać za drzwi, jednak on mi je zastawił.
- Tak jej nie pomożesz! - złapał mnie za ramię i przyciągnął do siebie.
- Puść mnie... - zaszlochałam, ale on ścisnął mnie jeszcze mocniej.
- Uspokój się... - powtórzył, a ja zaniosłam się płaczem.
- To moja wina... - usłyszałam załamany głos Jeongguka, a potem trzask czymś o ścianę.

poniedziałek, 29 maja 2017

Chapter 22.

Wysiadłam z samolotu. W ostatniej chwili zdążyłam odebrać swoją walizkę, która akurat była pakowana z resztą bagaży. Przeprosiłam wszystkich pracowników za kłopot i pobiegłam na postój taksówek. Zdążyłam się tylko pożegnać z chłopakami i również przeprosić. Zrobili dla mnie naprawdę wiele, ale zrozumieli... Yugyeom tylko coś mówił, że będę tego żałować.. Trudno..
Wsiadłam do pierwszej taksówki.
- Panienka jednak nie leci? - zapytał starszy pan, a ja się do niego uśmiechnęłam. Był to ten sam kierowca, który mnie przywiózł.
- Plany się zmieniły - odparłam i podałam mu adres hali, na której BTS miało mieć koncert. Wyjęłam telefon i w między czasie zadzwoniłam do Yury.

[wieczorem]
Stałam w garderobie ubrana w czarną bluzę, czarne rurki, ciemną maseczkę na twarz i czarną czapkę z daszkiem. Zdołałam przebrać się niezauważona na występ. Yura przyniosła mi ubrania i zamieniłyśmy się miejscami.
- Mam nadzieję, że bezpiecznie doleci - powiedział Taehyung, a ja odwróciłam wzrok, udając, że zajmuję się czymś innym.
- Na pewno - Jimin poklepał go po plecach i wyszliśmy w stronę sceny.
Nikt nie miał pojęcia, że tu jestem. Szłam cicho za wszystkimi. Światła na scenie zgasły, a my szybko się ustawiliśmy. Do ostatniej chwili miałam ochotę uciec, ale nie mogłam. Światła rozbłysły, a halę wypełniły pierwsze nuty FIRE.
Po udanym występie ustaliśmy za kulisami i z boku przyglądaliśmy się chłopakom.
- Było świetnie - Su klasnęła w dłonie, a Yonka się uśmiechnęła - Szkoda, że Yoony nie ma..
Popatrzyłam na nie, wzięłam głęboki oddech i zdjęłam czapkę i maseczkę.
- Jak nie ma? - uśmiechnęłam się, a one zamarły - Ducha widzicie?
- Miałaś być w Europie! - krzyknęła moja siostra, a ja wzruszyłam ramionami - Pieprzona kretynka! - warknęła i zaczęła mnie bić swoją czapką - Jak mogłaś!
- Dooobraaa! - krzyknęłam - Przepraszam, okay? - cofnęłam się kilka kroków - Przestań! - pisnęłam, a dziewczyna zmierzyła mnie wzrokiem.
- Zrób to jeszcze, a cię zabiję! - syknęła, po czym uśmiechnęła się i przyciągnęła mnie do siebie - Oni wiedzą, że tu jesteś? - wskazała głową chłopaków.
- Nie - odparłam i spojrzałam na nich.
Rozmawiali z fanami, śmiali się i wygłupiali.
- No to zaraz się dowiedzą - powiedziała radośnie Su i zaczęła im machać.
Seokjin spojrzał na nią wyraźnie rozbawiony. Odmachał jej po czym jego wzrok zatrzymał się na mnie. Szturchnął Jimina, który skarcił go wzrokiem, ale również spojrzał na nas.
- Namjoon - powiedział do mikrofonu, a ten na niego zerknął - Spójrz w prawo - dodał z uśmiechem. Lider wyraźnie poirytowany jego głupim poleceniem odwrócił się w naszą stronę. Kiedy mnie zobaczył, znieruchomiał. Uśmiechnęłam się do niego, a on ruszył w moją stronę, nie zwracając uwagi na nic.
- Co tu robisz? - zapytał szybko.
- Spełniam marzenia - położyłam obie dłonie na jego policzkach i pocałowałam go.
- Oby tak dalej - odparł z uśmiechem, pocałował mnie jeszcze raz i wrócił na scenę - Uhm... Przepraszam, pilna potrzeba - roześmiał się do fanów, a Suga postukał go po plecach.

Namjoon cały koncert się uśmiechał i świetnie bawił. Czułam się dobrze, z tą myślą, że jest szczęśliwy. Po koncercie udaliśmy się do garderoby chłopaków, gdzie zebrałam konkretny opieprz od każdego po kolei.
- Co tu robisz?! - do pomieszczenia wparował menadżer.
- Odwiedzam chłopaka... - odpowiedziałam pewnie.
- Yoonah, jesteś nieodpowiedzialna - mężczyzna był wyraźnie zły - Możecie być razem.. Ale kurwa bez takich akcji!
- Czy to znaczy, że... - Namjoon spojrzał na niego podejrzliwe.
- Cholera jasna mówię, że macie pozwolenie! Wykończycie mnie - dodał i wyszedł z garderoby. Przez chwilę patrzyliśmy na siebie, po czym wybuchnęliśmy śmiechem.

[Następny dzień]
- Jak się udało? - zapytał JB, a ja się uśmiechnęłam.
- Wszystko poszło dobrze - odparłam - Ale noga nie jest sprawna...
- Mówiłem, że to zły pomysł...
- Opowiadaj lepiej jak u was?
- Jak to u nas - wzruszył ramionami - Słuchaj muszę kończyć - pomachał mi i rozłączył się.
Westchnęłam cicho i odłożyłam telefon na bok. Mimo tego, że ja i Namjoon jesteśmy razem, postanowiłam nie wracać do dormy. Spodobało mi się mieszkanie samej i nie chciałam tego zmieniać. Włączyłam laptopa i weszłam na TT. Zaczęłam przeglądać wpisy z wczorajszego koncertu i natrafiłam na zdjęcie swoje i Namjoon'a.
"Nie wierzę, że ona wróciła"
"Spieprzaj od mojego oppy"
" Cieszę się, że znowu są razem! Miałam okazję poznać Yoonę i jest bardzo miła!"
"Już myślałam, że zniknęła na zawsze"
"Kocham ich razem"
Wyłączyłam szybko stronę, bo nie chciałam czytać więcej obraźliwych komentarzy. Hejty przeważały nad miłymi słowami. Zamknęłam laptopa i odchyliłam głowę do tyłu. Zaczęłam głęboko oddychać.
- Cześć - Namjoon wszedł do salonu.
- Hej - podniosłam głowę i uśmiechnęłam się do niego.
- Coś nie tak? - zapytał od razu.
- Nie, jest w porządku - odpowiedziałam i wstałam.
- To dobrze, bo zabieram cię na wycieczkę - objął mnie i pocałował w usta.
Niechętnie się zgodziłam i pojechałam z chłopakiem do centrum. Całą drogę myślałam o komentarz, które ludzie zamieszczają na mój temat. Nie wiem, czy dam sobie radę z całą tą presją... Ale na co ja liczyłam? Przecież związałam się z Rap Monsterem z BTS. Oparłam głowę o szybę i zamknęłam oczy.
- Coś cię martwi.. - położył swoją dłoń na mojej.
- Nie - odparłam szybko i uśmiechnęłam się do niego.
- Dlaczego kłamiesz?
- Namjoon, proszę cię...
- Yoonah... - wziął głęboki oddech i zatrzymał samochód na podziemnym parkingu - Chodź - dodał miło i wysiadł z samochodu. Obszedł go i otworzył mi drzwi. Wysiadłam i poszłam z chłopakiem do windy.
Jak się okazało chwilę później pojechaliśmy na dach. Wyszłam niepewnie z windy i podeszłam trochę bliżej krawędzi. Niebo już pociemniało i pojawiały się pierwsze gwiazdy, a miasto rozbłysło swoim światłem. Spojrzałam na dół i zobaczyłam pędzących gdzieś ludzi. Oni nie myśleli o tym, żeby się na chwilę zatrzymać i spojrzeć w niebo.
- Często tu jesteś? - spojrzałam na chłopaka.
- Można tak powiedzieć - odparł - Kiedy tutaj jestem.. Mam wrażenie, że latam.. Że jestem ponad tym wszystkim.. Rozumiesz? - uśmiechnął się słabo - Że jestem tylko ja i to co dla mnie ważne.. Czuję się wolny.. Miałaś tak kiedyś?
- Wrażenie, że potrafię latać ponad swoimi problemami? - spojrzałam na miasto - Nigdy nie sądziłam, że jest takie miejsce, w którym poczuje się wolna i szczęśliwa.. - chłopak podszedł do mnie i objął moje policzki.
- Moje szczęśliwe miejsce, jest wszędzie tam gdzie ty - pocałował mnie delikatnie w usta.
- Namjoon? - wtuliłam się w jego tors.
- Tak?
- Przy tobie czuje, że jestem ponad wszystko.. Ponad cały ten syf.. - szepnęłam, a on oparł podbródek o moją głowę.
- Zawsze będę przy tobie - powiedział cicho.

sobota, 27 maja 2017

Chapter 21.

muzyka do rozdziału
Następnego dnia spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy. Ubrałam czarną, za dużą bluzę z adidasa, czarne rurki z przetarciami, białe trampki.
Wyjrzałam przez okno. Na dworze strasznie padało. Wzięłam głęboki oddech i założyłam czapkę z daszkiem. Złapałam rączkę od walizki i zeszłam do taksówki, którą miałam zamówioną na kilka godzin. Przywitałam się z kierowcą, spakowałam swoje rzeczy do bagażnika i poprosiłam o zawiezienie do wytwórni. W dłoniach ściskałam teczkę ze swoimi dokumentami. Do oczu cisnęły mi się łzy, a w gardle powstała wielka gula. Kiedy zatrzymaliśmy się pod podanym adresem mój oddech przyśpieszył, a ręce zaczęły drżeć.
Weszłam do środka na swoją kartę i pojechałam na 3 piętro. Drzwi windy się otworzyły, a ja pewnym krokiem poszłam na salę ćwiczeń. W środku znajdował się cały zespół i staf. Uśmiechnęłam się do swoich przyjaciół i rzuciłam teczkę na stół, prosto przed menadżerem. Mężczyzna popatrzył na mnie zaskoczony i otworzył ją.
- Dlaczego? - zapytał od razu.
- Zabraliście mi coś, co kocham nad życie - odparłam cicho, ledwo powstrzymując łzy.
- Przecież możesz tańczyć - odparł pewnie.
- Nie chodzi o taniec... Zabraliście mi coś... - przerwałam i spojrzałam na Namjoona - Coś.. O czym nawet nigdy nie marzyłam.. I nie sądziłam, że spotka mnie coś tak wspaniałego - mój głos się załamał - Jesteście.... - westchnęłam - Nie ważne..
- Yoonah... - mężczyzna wstał, ale ja pokręciłam głową.
- Robię to, co chcecie... Znikam - szepnęłam i odwróciłam się do reszty - Obiecałam komuś, że nie będę uciekać - uśmiechnęłam się do chłopaka - Dlatego.. Dlatego tu jestem.. Wyjeżdżam do Europy...
- Co?! - krzyknęła Yonka i od razu znalazła się przy mnie - Dopiero co się odzyskałam... - szepnęła.
- Przecież wrócę - uśmiechnęłam się słabo, a ona mnie przytuliła.
- Jeśli to moja wina... - wtrąciła Su - Przepraszam..
- To nie twoja wina - zaprzeczyłam - Muszę to zrobić... - dziewczyna uśmiechnęła się smutno i również mnie przytuliła.
- Pamiętasz jak mówiłem ci, że jesteś młodszą siostrą, która mnie denerwuje? - zapytał Hoseok - Teraz mnie wkurwiłaś - dodał i objął mnie.
- Yoonah.. - Jeongguk podszedł do mnie i złapał za dłoń - Nie pochwalam tego, jako twój przyjaciel.. Nadal uciekasz przed problemami...
- Wybacz... - powiedziałam cicho - Wszyscy wybaczcie - dodałam i wybiegłam do windy.
Chciałam jak najszybciej znaleźć się już na lotnisku i uciec od tego wszystkiego. Być daleko, gdzie nikt mnie nie zna, zacząć od nowa. Okłamałam Yonkę mówiąc, że wrócę. Nie chciałam wracać. Wyjeżdżam teraz do Paryża z GOT7 w ramach ich trasy. Oni dadzą kilka koncertów i pojadą dalej, a ja zostanę. Taki był przynajmniej plan. Wiedziałam, że mają mieć tydzień wolnego i zamierzaliśmy spędzić go razem. Nie miałam pojęcia, co przyniesie mi przyszłość, ale nie bałam się. Byłam pewna, że wszystko będzie lepsze niż patrzenie na Namjoona jak cierpi. To by mnie zabiło.
Kochałam go.. Jak nikogo nigdy. Ten chłopak zajął każdy milimetr moich myśli. Kochałam jego uśmiech, jego oczy, jego dłonie, jego ciepły, ale stanowczy ton głosu, poczucie humoru.. Kochałam go całego, takiego jakim jest.
Na zewnątrz padało jeszcze mocniej. Zaczęłam szukać wzrokiem swojej taksówki, która jak się okazało, stała na końcu parkingu. Szybkim krokiem ruszyłam w jej stronę.
- Yoonah! - Namjoon szarpnął mnie za ramię. Wybiegł w spodenkach i koszulce na ramiączka.
- Wracaj do środka - powiedziałam stanowczo, ale on pokręcił głową.
- Nie zostawiaj - szepnął i przytulił.
- Muszę, inaczej to się nigdy nie skończy... - przytuliłam się do niego mocniej - Jesteś.. Jesteś najwspanialszym co mnie spotkało.. Nigdy nie sądziłam, że będę w stanie kogoś tak pokochać... - przerwałam, żeby opanować łzy - Od pierwszego dnia... Kiedy cię poznałam myślałam tylko o tym, czy nam się kiedyś uda.. Twoje wybuchy złości, zazdrość... Kochałam to.. Kocham wszystko co jest związane z tobą - uśmiechnęłam się i odsunęłam od chłopaka - Kocham ciebie.... - dotknęłam jego policzka - Ale nasze światy tak bardzo się różnią... Ty żyjesz w świecie showbiznesu.. A ja? Jestem zwykłą dziewczyną z marzeniami... Nikim więcej.. Mogę tylko marzyć, ale w końcu muszę wrócić do rzeczywistości.. Nie osiągnęłam sama nic... Gdyby nie mama, do tej pory tańczyłabym w garażu.. Jestem nikim, a moje życie to żart...
- Nie mów tak - przerwał mi. Po jego policzkach spływały łzy.
- Taka jest prawda Namjoon... - pocałowałam go delikatnie w usta - Nigdy nie zapomnę ciebie.. Naszych wspólnych chwil.. Było ich mało, ale były najlepsze w moim życiu.. Tak cholernie cię kocham... Ale nie jestem jedyna.. I wiem, że kiedyś spotkasz kobietę swoich marzeń, ożenisz się i będziesz miał dzieci.. A ja będę siedziała w swoim łóżku, z laptopem na kolanach i marzyła o tym, jakby to było gdybyśmy byli razem.. Jaki byś był za kilka lat? - uśmiechnęłam się - Kocham cię - odsunęłam się od niego i biegiem rzuciłam w stronę taksówki. Wsiadłam szybko do niej i kazałam kierowcy ruszyć. Bez żadnego słowa to zrobił. Namjoon stał na deszczu i ani drgnął. Patrzył jak odjeżdżam. Oparłam głowę o szybę i rozpłakałam się na dobre.
* Namjoon*
Stałem i patrzyłem jak cały mój świat odjeżdża w zwykłej taksówce. Nie mogłem pojąć dlaczego tak po prostu się poddała. Ja nie zamierzałem tego zrobić. I dlaczego do cholery nic nie powiedziałem? Mogłem ją złapać i powiedzieć co czuję. Tyle we mnie siedzi, a nie mam odwagi tego powiedzieć na głos. Namjoon ty kretynie... Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Jacksona.
- Zrobisz coś dla mnie? - zapytałem szybko.
- Pewnie - odparł od razu.
- Za 20 minut w kawiarni?
- Okay.
*Yoonah*
Siedziałam już w samolocie obok Youngjae i Jacksona, który dał mi kopertę. Powiedział, żebym ją przeczytała natychmiast. Bawiłam się nią w dłoniach i długo myślałam, czy powinnam to przeczytać. W końcu ciekawość wygrała i otworzyłam ją. Ze środka wypadł list, który od razu zaczęłam czytać.
Yoonah♥
Nie wiem, naprawdę nie wiem dlaczego nie powiedziałem Ci tego od razu. Twoje słowa mnie zaskoczyły.
Chciałem Ci powiedzieć, że nie jesteś tylko zwykłą dziewczyną, która tańczyła w garażu, kiedy nikt nie widział. Jesteś kimś więcej. Ciężko pracowałaś, aby być.. Kim jesteś. Jesteś niesamowitą dziewczyną z marzeniami.. Tylko odważni marzą.  Poza tym pamiętaj... Marzenia się spełniają... Nie ważne jakie one by nie były. Ciężka praca, upartość i chęć.. Wszystko da się zrobić. 
Zobaczysz, że pewnego dnia, to Ty będziesz kobietą, z którą będę miał dzieci. Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie i nie chce tego robić. Jesteś dla mnie ważna, najważniejsza... Nie wiem, czy ten list coś zmieni, ale chce, żebyś wiedziała, że nasze światy mogą się różnić, ale nigdy nie poróżnią nas. 
Kiedy weszłaś pierwszy raz do naszej dormy... Byłem w szoku. Byłaś taka drobna, wystraszona i cicha... Nie sądziłem, że mogę pokochać kogoś takiego, ale stało się... Masz ogromne serce.. I proszę Cię, przestań udawać, że tak nie jest.. Jesteś wrażliwa... Mogę się założyć, że teraz płaczesz, prawda? Nie przejmuj się, bo ja też. Nie wiem kiedy się spotkamy, ale obiecuję Ci.. Nie ważne, gdzie będziesz.. I tak Cię znajdę.. Bo Cię kocham... I zawsze będę kochał...
Namjoon xx
Złożyłam kartkę i włożyłam do koperty. Odchyliłam głową do tyłu i starłam łzy płynące po policzku.
- Poruszyło? - zapytał Jackson.
- Tak - spojrzałam na niego.
- Zrób coś z tym - szepnął.
- Za 10 minut startujemy - odezwała sie stewardessa, a ja spojrzałam na Jacksona, który tylko skinął głową.

piątek, 26 maja 2017

Chapter 20.

*Yoonah*
Następnego dnia wzięłam prysznic, przeczesałam włosy, założyłam siwy crop top, koszulę w kratę i spodenki z wysokim stanem. Założyłam usztywnienie, białe trampki, spakowałam kilka rzeczy do torebki i wyszłam z domu. Szłam powoli chodnikiem w stronę parku. Żałowałam, że od dormy BTS dzieli mnie tylko kilka domów, bałam się, że mogę ich spotkać.
Skręciłam w swoją ulubioną alejkę i usiadłam na pierwszej ławce. Wyciągnęłam nogę i założyłam okulary przeciwsłoneczne i patrzyłam na chodzących ludzi. Śpieszyli się gdzieś, nie zwracali uwagi na nic, byli zapatrzeni w ekrany swoich telefonów. To przykre, że ludzie nie potrafili usiąść i porozmawiać, tylko woleli wirtualne rozmowy.
- Przepraszam? - podeszła do mnie jakaś dziewczyna - Yoonah?
- Tak - pokiwałam głową - O co chodzi?
- To prawda, że nie jesteś z Namjoonem? - zapytała cicho, a ja ponownie skinęłam głową - Przykro mi, byliście świetną parą.
- To miłe - odparłam i uśmiechnęłam się.
- Jak noga?
- W porządku, kończę rehabilitację i wracam do tańca.
- Z BTS? - zapytała z nadzieją.
- Nie sądzę.
- Szkoda, ale miło było cię poznać - uśmiechnęła się i pomachała mi na pożegnanie.
- Wzajemnie - szepnęłam i wstałam z ławki, kierując się w stronę swojej dormy.

Przed moimi drzwiami stała Yonka z Susu i całą resztą.
- Co wy tu robicie? - zapytałam wściekła.
- Przyszliśmy się odwiedzić - odparł Seokjin.
- Miło, ale nie mam czasu na odwiedziny - skłamałam i podeszłam do drzwi.
- Zajmiemy ci chwilę - powiedział Taehyung. Wywróciłam oczami i niechętnie wpuściłam wszystkich do środka.
- Więc... - zaczęłam i odstawiłam torbę na bok - O co chodzi?
- Pijesz? - Yonka wyjęła butelkę wina ze środka.
- Czasami mogę - mruknęłam i wyrwałam butelkę z rąk dziewczyny.
- Nie powinnaś pić po operacji - wtrącił Seokjin, a ja zmierzyłam go wzrokiem.
- Jeśli przyszliście mnie pouczać tam są drzwi.
- Nie jesteśmy tu mile widziani - powiedziała cicho Su i ruszyła w stronę drzwi - Myślałam, że operacja Cię czegoś nauczyła.
- Przypominam Ci, że przez Ciebie ją miałam - syknęłam.
- Namjoon, załatw to - Yoongi uśmiechnął się do mnie - Musicie pogadać, a my idziemy - spojrzał na resztę, która bez słowa opuściła moją dorme.
Nie chcąc rozmawiać z chłopakiem zajęłam miejsce na sofie i zdjęłam usztywnienie.
- Yoonah - chłopak spojrzał na mnie. Widziałam, że nie spał w nocy. Miał sine i podkrążone oczy - Myślisz, że odpuścimy?
- Myślę, że powinniście zająć się swoim życiem - szepnęłam i wzięłam telefon do ręki.
Namjoon wyraźnie się zirytował, ponieważ podszedł i zabrał mi telefon.
- Oddaj to! - krzyknęłam i podeszłam do niego.
- Nie - powiedział stanowczo i schował do kieszeni.
- Jestes gorszy niż dziecko.... - skrzyżowałam ramiona.
- Mówisz to ty? - uniósł jedną brew.
- Tak, bo ja nie muszę się kurwa z niczym kryć! - warknęłam i odwróciłam do niego plecami.
- Ja też nie muszę - odpowiedział spokojnie, objął mnie i oparł się o moją głowę - I nie chce, bo cię kocham...
- Nie obchodzi mnie - szepnęłam.
- Kłamiesz... - roześmiał się - Po co to robisz?
- Namjoon...
- Nie ma Namjoon.... - przerwał mi - Kochasz mnie? - mój oddech znacznie się przyśpieszył - Zadałem ci pytanie... Kochasz mnie?
- Tak - szepnęłam, a on odwrócił mnie tak, że staliśmy twarzą w twarz. Uśmiechnął się i delikatnie mnie pocałował.
- Nigdy więcej mi nie uciekniesz... I tak cię znajdę - uśmiechnęłam się lekko na te słowa i teraz to ja go pocałowałam.
- Nie mam zamiaru uciekać - przyznałam i wtuliłam się w jego tors - Ale nie możemy... - odsunęłam się od niego - Wyrzucą Cię...
- To moja decyzja..
- Wracaj do siebie... - zacisnęłam pięści, żeby się nie rozpłakać.
- Yoonah... - wyciągnął do mnie dłoń, ale ja cofnęłam się jeszcze bardziej.
- Wyjdź... - powtórzyłam cicho, ale pewnie - Niech każde żyje swoim życiem... Nie spotkamy się więcej... Dla naszego dobra...
Chłopak popatrzył na mnie z bólem, ale wyszedł. Po prostu wyszedł nic nie mówiąc. Kiedy usłyszałam trzaśnięcie drzwi po raz kolejny opadłam na podłogę i zaniosłam się płaczem.

środa, 24 maja 2017

Chapter 19.

*Yonka*
Następnego dnia pojechaliśmy szukać Yoony. Zapukałam do drzwi i czekałam, aż ktoś je otworzy.
- Yoony tu nie ma - drzwi otworzył nam zaspany Mark.
- Jak nie ma? - zapytał wyraźnie zdenerwowany Namjoon.
- Normalnie - odparł chłopak z lekkim uśmiechem - Pojechała na operację.
- Jaką kurwa operację? - krzyknął Jeongguk - Przecież nie wyraziła zgody..
- Wyraziła, a teraz wybaczcie.. Jestem zmęczony - blondyn chciał zamknąć drzwi, ale Namjoon mu nie pozwolił - Namjoon?
- Gdzie ta operacja?
- Miami - odpowiedział szybko i zamknął nam drzwi przed nosem.
- Dlaczego nic nie powiedziała? - zapytał Jimin, a ja tylko wzruszyłam ramionami i wyjęłam telefon.
- Cholera...
- Co?
- Samolot odleciał 15 minut temu.. - odpowiedziałam i zaczęłam szukać najbliższego lotu.
- To bezsensu - wtrącił Taehyung - Nie wiemy nawet jaki to szpital...
- Tae.... - spojrzałam na niego.
- On ma rację - Jeongguk pokiwał głową - Wróci do nas...

*Namjoon*
Zostałem wezwany do biura menadżera, który koniecznie chciał mnie widzieć. Wszedłem bez pukania i spojrzałem na niego chłodnym wzrokiem.
- Za pewne zastanawiasz się się, po co tu jesteś? - zapytał, a ja skinąłem lekko głową - Usiądź - dodał czekając na moją reakcję, ale ja nawet nie drgnąłem - Dobrze... Twój związek z Yoonah nie może dalej istnieć.
- Słucham?
- Przykro mi Namjoon, ale to przeszkadza ci w pracy..
- To twoje zdanie hyung - odparłem ostro.
- To zdanie całego zarządu.. Yoonah jest teraz na operacji, nie wiemy kiedy wróci.. Musisz wybrać.. Zespół albo Yoonah...
- To żart?
- Nie...
- Świetnie! - warknąłem i wyszedłem z biura trzaskając drzwiami.
Nie wróciłem na próbę. Założyłem kaptur na głowę i wyszedłem z wytwórni. Nie wiedziałem dokąd chce iść, po prostu chciałem iść przed siebie.

*Yoonah*
Leżałam już w szpitalnym łóżku i czekałam, aż zabiorą mnie na operację. Yugyeom cały czas pstrykał palcami, tupał nogą.
- Proszę cię przestań - uśmiechnęłam się błagalnie.
- Nie mogę - odparł.
- Stresujesz się bardziej niż ja..
- Bo mi zależy na twoim zdrowi.
- Nie zaczynaj - powiedziałam poważnie.
- Okay...
Uśmiechnęłam się słabo i wzięłam telefon. Dostałam powiadomienie o live. Otworzyłam go i zobaczyłam Namjoona.
- Dzisiaj nie jest dobry dzień, ale nie przejmujcie się, czuje się dobrze - uśmiechnął się lekko i przeczytał komentarz - Uhm, co z Yooną? - przejechał ręką po włosach - W tej chwili jest w Miami.. Ma operację.. Chciałbym z nią być, ale nie mogę.. Nie mogę - powtórzył ciszej, a ja wiedziałam, że coś jest nie tak - Mam nadzieję, że wróci i wszystko już będzie w porządku... - przeczytał kolejny komentarz - Nie jest już naszą tancerką, ani.... Moją dziewczyną.. Jesteśmy przyjaciółmi... - w moich oczach pojawiły się łzy. Zablokowałam telefon i rzuciłam nim z całej siły.
- Yoonah... - Yugyeom zaczął cicho, ale ja tylko pokręciłam głową.
- Jest pani gotowa? - pielęgniarka weszła do sali. Pokiwałam lekko głową - W takim razie jedziemy.

[2 tygodnie później]
Podziękowałam Youngjae za przyniesienie herbaty. Wyprostowałam się na fotelu i włączyłam telewizję.
- Ładne to mieszkanie - powiedział zadowolony - Cieszę się, że ci się udało.
- Ja również.. I cieszę się, że mama dała mi pieniądze, które odkładała dla mnie.. To było miłe - odparłam z uśmiechem.
- Odkąd się wyprowadziłaś jest inna... - spojrzał na mnie lekko zakłopotany.
- Nic na to nie poradzę..
- Wiem.. Po prostu ci mówię - uśmiechnął się słabo - Będę leciał, jeśli będziesz czegoś potrzebować to dzwoń - podszedł i pocałował mnie w głowę - Jutro Jaebum przyjdzie.
- Nie musicie codziennie przychodzić...
- Musimy - puścił mi oczko i wyszedł.
W telewizji leciała akurat jakaś bezsensowna kreskówka, więc wyciszyłam go i włączyłam laptopa. Zaczęłam przeglądać wiadomości o BTS. Codziennie to robiłam. Chciałam być na bieżąco. Od live'a Namjoona nie miałam z nimi kontaktu. Tylko Yonka codziennie dzwoniła i pytała jak się czuję.
Z zamyślenia wyrwało mnie pukanie do drzwi. Odstawiłam sprzęt na bok i niechętnie wstałam.
- Ile razy ci mówiłam, żebyś używał swoich kluczy? - zapytałam i otworzyłam drzwi - Namjoon? - zamarłam kiedy zobaczyłam chłopaka przed swoim mieszkaniem - Co tu robisz?
- Chce porozmawiać - odparł.
- Nie mamy o czym - odpowiedziałam obojętnie i chciałam zamknąć drzwi, ale zanim to zrobiłam chłopak już był w środku - Zwariowałeś? Wyjdź stąd...
- Yonka mówiła, że mieszkasz blisko - wszedł do salonu, a ja zrezygnowana zamknęłam drzwi - Ale nie sądziłam, że tak blisko... - odwrócił się w moją stronę - Yugyeom do mnie dzwonił.. Mówił, że widziałaś live'a..
- Mogłeś się domyślić - mruknęłam - Wyjdź stąd...
- Nie wyjdę... Jesteś moją dziewczyną...
- Nie jestem, sam tak powiedziałeś - podszedł do mnie i złapał za ramiona - Powiedziałem to co mi kazali w wytwórni.. Kazali mi wybrać ciebie albo zespół.. Wiedziałabyś, gdybyś odebrała telefon..
- Wybrałeś zespół, dobra decyzja - uśmiechnęłam się słabo - Nigdy nie pozwoliłabym ci zrezygnować z zespołu..
- A oni nigdy nie pozwoliliby mi zrezygnować z ciebie - odpowiedział cicho - Kocham cię i nie ważne jaką cenę będę musiał zapłacić.. Chce z tobą być - przyciągnął mnie do siebie.
- To się nie uda.
- Uda, uwierz mi - odsunął mnie kawałek od siebie i złożył na ustach delikatny pocałunek - Twoja operacja się udała.. Teraz będzie już tylko lepiej...
- Nie będzie - odsunęłam się od chłopaka - Nie mogę tak.. I nie chce się ukrywać.. Przepraszam - szepnęłam - Ty i chłopacy jesteście dla mnie ważni, ale nie potrafię...
- Co to znaczy? - zapytał cicho.
- To znaczy, że nie wrócę jako wasza tancerka, ani jako twoja dziewczyna...
- Yoonah - Namjoon chciał złapać mnie za dłonie, ale cofnęłam się do tyłu.
- Nie powinnam w ogóle odchodzić od GOT7... Wtedy byśmy się nie poznali i żadne z nas by nie cierpiało... - po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Nie starłam ich - Przepraszam cię.. Nie pozwolę zniszczyć ci własnej kariery... Jesteś z nimi szczęśliwy... Ciągnąc ten związek ściągniesz na siebie kłopoty..
- Nie prawda - odpowiedział szybko.
- Kogo próbujesz przekonać? Mnie czy siebie? - wzięłam głęboki oddech - Odpuśćmy Namjoon...
- Nie odpuszczę... - powiedział stanowczo - Będę walczył do końca - podszedł, pocałował mnie w czoło - Obiecuję ci to - dodał i wyszedł. Poszłam za nim i zamknęłam drzwi na klucz. Oparłam się o nie i zsunęłam na podłogę, zanosząc łzami.

*Yoongi*
- Namjoon? - odchyliłem głowę do tyłu, żeby zobaczyć kto wrócił do dormy. Chłopak machnął mi tylko ręką i poszedł na górę i trzasnął drzwiami od pokoju. Westchnąłem cicho i spojrzałem na Seokjina - Ty to zrobisz, czy ja mam iść? - zapytałem, a chłopak pokręcił głową.
- Żaden z nas nie powinien tego robić - odparł - On musi sam powiedzieć o co chodzi..
- Widziałeś przecież co powiedział....
- Hyung - Hoseok wszedł do środka - Pewnie się pokłócili, nic więcej...
- Zgaduję, że zerwali na poważnie.. - odparłem i wstałem z sofy.
- Mam nadzieję, że nie - spojrzałem na Hoseoka.
- Przecież jej nie lubisz - wtrącił Jimin.
- Oczywiście, że lubię - odparł Hoseok - Są szczęśliwi ze sobą...
- Jesteś gorszy niż kobieta - dodał Taehyung, a brunet tylko wzruszył ramionami. Wywróciłem oczami i poszedłem na górę. Zapukałem do drzwi i nie czekając na zaproszenie wszedłem do środka.
- Czego? - warknął Namjoon i podniósł głowę - Oh, Yoongi hyung..
- Dokładnie, Yoongi, więc proszę grzeczniej - uśmiechnąłem się lekko.
- Co się dzieję?
- To co widać - odpowiedział cicho i usiadł.
- Zerwaliście?
- Można tak powiedzieć..
- To znaczy? - spojrzałem na niego pytająco.
- Powiedziała, że ciągnąc ten związek ściągnę na siebie kłopoty, a ona nie chce niszczyć mojej kariery..
- Troszczy się o ciebie.. - odpowiedziałem pocieszająco.
- Nie chce takiej troski.. - pokręcił powoli głową - Chce, żeby była przy mnie..
- Oh, Namjoon... Ona jest i zawsze będzie... Nie widzisz tego, ale kiedyś zobaczysz... Zadba o ciebie - poklepałem go po plecach i podszedłem do drzwi.
- Hyung? - zapytał cicho, a ja odwróciłem się w jego stronę - Myślisz, że wrócimy kiedyś do siebie?
- Szybciej niż ci się wydaje - odpowiedziałem i zostawiłem chłopaka samego.

Chapter 18.

Otwieram powoli oczy i od razu zaczyna razić mnie jasne światło. Mrugam szybko i widzę dziewczynę, która się nade mną nachyla.
- Yoonah - szepcze i łapie mnie za dłoń.
- Nie zamknęli cię? - uśmiechnęłam się lekko.
- Nie powiedziałaś, że miałaś z nimi umowę.. Wiesz jak umierałam? - widząc jej poważną minę, zaśmiałam się cicho.
- Najważniejsze, że nic ci nie grozi..

[miesiąc później]
- Ale jak to? - patrzyłam na menadżera jak na idiotę.
- Nie należysz do zespołu, więc musisz zrobić miejsce dla kogoś innego - odparł cicho - Naprawdę tego nie chce, ale muszę...
- Mogę tańczyć...
- Nie możesz... - pokręcił głową.
- Bo ten lekarz tak powiedział? - wstałam szybko.
- Tak..
- Jest idiotą - burknęłam.
- Przykro mi.. Miejsce dla ciebie będzie, ale po operacji - odparł smutno i podsunął mi papiery o urlop.
- Zawiodłam się na was - dodałam cicho i wyszłam z gabinetu.
Zamówiłam taksówkę i wróciłam do dormy, żeby spakować swoje rzeczy. Weszłam do pokoju i od razu rzuciłam walizkę na podłogę. Odsunęłam szafę i nic nie układając upychałam ubrania w torbie i walizce. Chciałam wyjść, zanim wrócą chłopacy. Nie mogłam im powiedzieć, że to menadżer kazał mi odejść. Zasunęłam walizkę i postawiłam ją. Zamówiłam kolejną taksówkę i po dość ciężkiej drodze na dół stałam przed dormą i czekałam na samochód.
* Namjoon
- W końcu do domu - mruknął Seokjin i przeciągnął się leniwie.
- Ciekawe co Yoonah zrobiła do jedzenia? - Taehyung wybrał numer do dziewczyny.
- Co to..... ? Kurwa! - Yonka szturchnęła mnie w ramię.
Wyjrzałem szybko przez okno i zobaczyłem, że brunetka pakuje walizki do taksówki, po czym wsiada i odjeżdża.
- To żart?! - krzyknąłem i kiedy samochód się zatrzymał od razu z niego wyskoczyłem jak oparzony.
Patrzyłem jak taksówka odjeżdża, przeklinając pod nosem. Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do menadżera - Czemu Yoonah wyjechała?
- Namjoon....
- Czemu kurwa?!
- Nie może tańczyć, musiałem ją zwolnić...
- Żartujesz? - syknąłem, ale w odpowiedzi dostałem tylko ciszę - Nie musiałeś jej wypieprzać z dormy!
- Zajmuje pokój innej tancerce...
- Nie chcemy innej!
- Nie macie wyjścia.
- To moja dziewczyna - dodałem.
- Przykro mi - odparł i się rozłączył.
Cisnąłem telefonem o ziemię i zacząłem głęboko oddychać.
*Yoonah*
Nie wiedziałam gdzie mam się podziać. Nie zarobiłam zbyt wiele, a do "mamy" nie chciałam wracać. Pojechałam, więc przed dormę swojego starego "zespołu". Zapukałam lekko w drzwi... Cisza.. Złapałam za klamkę, drzwi były zamknięte. Westchnęłam cicho i usiadłam na schodach.
Popatrzyłam w niebo. Słońce powoli chowało się za horyzontem, ale mimo to było ciepło. Zdałam sobie sprawę jakie wszystko jest ulotne. Coś się kończy, a coś zaczyna... Wiedziałam, że nie będę tancerką BTS na zawsze, ale sądziłam, że potrwa to dłużej niż kilka dni. Oparłam się o filar i wyjęłam telefon. Miałam kilkadziesiąt wiadomości i smsów. Odtworzyłam jedną.
- Yoonah.... - usłyszałam ból w głosie chłopaka - Nie może tak być, oni nie mieli prawa cię wyrzucić, wróć.. Proszę...
Wraz z dźwiękiem przekręcanego zamka, schowałam telefon do kieszeni i wstałam.
- Co tu robisz? - Jaebum stał w drzwiach zupełnie zaspany - Nie powinnaś być.....
- W szpitalu? - dokończyłam za niego - Nie...
- Wejdź - odsunął się z przejścia i wziął moją walizkę - Dlaczego masz te rzeczy?
- Menadżer mnie wypieprzył - odpowiedziałam i weszłam do salonu - Cześć kochani - uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Yoonah - Yugyeom patrzył na mnie przez chwilę po czym podszedł i przytulił. Przez tą chwilę czułam się bezpiecznie.
- Co się stało? - Jinyoung wychylił się z kuchni i uśmiechnął na mój widok - Miło cię widzieć, zjesz z nami?
- W zasadzie to mam prośbę...
- Nocleg? - Mark poruszył brwiami, a ja pokiwałam głową.
- W porządku, prawda? - Jackson spojrzał na chłopaków, którzy bez problemów się zgodzili.
Ulżyło mi.. Wiedziałam, że mogę na nich liczyć. Mimo tego, że mieli przerwę po miesiącu niebycia w domu, przyjęli mnie z otwartymi ramionami.
- I znowu wszystko w normie - Bambam opadł ciężko na sofę i poklepał miejsce obok.
- Pomogę w kuchni - puściłam mu oczko i poszłam do chłopaków.
- Yoonah... - Jaebum złapał mnie za ramię i odstawił talerze, które niosłam - Zdecydowałaś się na operację?
- Tak...
- Reszta wie?
- Nie - pokręciłam głową - Nie chce, żeby się martwili...
- Kiedy termin?
- Pojutrze... - przyznałam.
- Będziemy z tobą - Youngjae objął mnie ramieniem.
- Ile razy mam ci mówić, żebyś tu nie wchodził?! - krzyknął Jinyoung i zaczął bić chłopaka ścierką.
- Dobra już! - blondyn uniósł ręce w geście poddania i uciekł do salonu.
Zaczęłam się śmiać, ale widząc poważną minę chłopaka, od razu ucichłam i zabrałam talerze i poszłam do jadalni. Starannie rozłożyłam sztućce, talerze i obok szklanki.
- Moja kolej! - krzyknął Jackson i zabrał Bambamowi pilota.
- Nie zachowuj się jak dziecko! - krzyknął i podszedł do chłopaka, który chował przedmiot za plecami.
Uśmiechnęłam się na ten widok. Zastanawiałam się, skąd w nich tyle energii po trasie.
- Czemu się tak przyglądasz? - Yugyeom objął mnie ramieniem.
- Lubię patrzeć jak się kłócą - odparłam.
- W dormie BTS nie było takich rozrywek?
- Głównie byli w wytwórni, a kiedy wracali.. Byli zmęczeni - uśmiechnęłam się słabo.
Posiłek spędziliśmy przy opowiadaniach chłopaków. Byli bardzo zadowoleni z koncertów i szczęśliwi, że mają takich wspaniałych fanów. Słuchałam z uwagą, bo lubiłam ich opowiadania. To kiedy się sprzeczali jak było naprawdę albo kiedy się sprzeczali, kogo fani kochają bardziej. Było to po prostu urocze.
Po skończonym posiłku posprzątałam razem z Jacksonem i poszłam do pokoju Yugyeom'a, gdzie miałam spać. Usiadłam na łóżku i sprawdziłam dokładnie, o której lecę do Stanów na operację.
- Yoonah? - brunet usiadł obok mnie - Polecę z tobą.
- Nie ma mowy - odpowiedziałam stanowczo.
- Nie pytałem cię o zdanie - odparł chłodno i spakował kilka rzeczy do torby.
- Yugyeom jesteś zmęczony po trasie....
- Jesteś ważniejsza...
- Twoje zdrowie jest ważniejsze..
- Dla mnie nie - złapał mnie za dłoń - Chce tam być.. I nie próbuj mnie odwieźć od tego pomysły - uśmiechnął się lekko - Chce być pierwszą osobą, którą zobaczysz po przebudzeniu.. - pocałował mnie w czoło i wyszedł z pokoju.
Miałam ochotę krzyknąć, że nie może, że on jest najważniejszy.. On ma fanów, zespół, musi o siebie dbać.
- Idiota - mruknęłam i położyłam się, czując ogromne zmęczenie.

czwartek, 18 maja 2017

Chapter 17.

- Dziękuję - uśmiechnęłam się do starszej farmaceutki, zabrałam swoje zakupy i wyszłam.
Yonka stała przy samochodzie i czekała na mnie.
- Jesteś pewna? - spojrzała na mnie zatroskana, a ja skinęłam głową i wsiadłam do samochodu. Dziewczyna westchnęła ciężko i wsiadła za kierownicę.
- To nie jest dobry pomysł - mruknęła i odpaliła silnik.
- Czy ty się kiedyś zamykasz? - zapytałam zirytowana.
- Martwię się...
- To moja decyzja....
Nic już nie odpowiedziała, tylko zatrzymała się na obrzeżach miasta. Otworzyłam drzwi i wyciągnęłam nogę. Zdjęłam usztywnienie i wrzuciłam je do tyłu. Posmarowałam nogę maścią i zaczęłam owijać bandażem elastycznym. Czarnowłosa przyglądała mi się w ciszy, co chwila zerkając na zegarek.
- Namjoon dzwoni - powiedziała przerażona, a ja odebrałam telefon.
- Gdzie jesteś? 
- Niedługo wrócę - odpowiedziałam.
- W porządku.
Rozłączyłam się i dokończyłam owijać nogę. Zdjęłam spodenki i założyłam czarne spodnie, a włosy związałam w kucyk.
- Yoonah..... - dziewczyna znowu spojrzała na mnie błagalnie, ale ją zignorowałam i trzasnęłam drzwiami dając jej do zrozumienia, że musimy jechać.

Weszłyśmy do dormy i usiadłyśmy do stołu.
- Gdzie usztywnienie? - Seokjin spojrzał na mnie surowo.
- Pod spodem - odparłam i pokazałam mu, że noga jest usztywniona. On tylko skinął głową i wrócił do jedzenie.
Resztę posiłku odbyliśmy w ciszy. Nikt po rannym incydencie nie chciał z nami rozmawiać. Razem z Yonką sprzątnęłam talerze i poszłyśmy do ogrodu.
- Jest naprawdę ciepło - zaczęła marudzić.
- Jak ty narzekasz - skarciłam ją i wyciągnęłam telefon.
- Jesteś pewna? - zapytała jeszcze raz, a ja pokiwałam głową i wybrałam odpowiedni numer. Nie czekałam długo, aż ktoś odbierze.
- Yoonah - usłyszałam zachrypnięty głos w słuchawce - Wiedziałem, że zadzwonisz.. Ostatnio mnie wykiwałaś.. Nie tym razem.. O 20:00 w parku, nad rzeką - powiedział i rozłączył się.
Odłożyłam telefon drżącą ręką i wzięłam głęboki oddech.
- Muszę coś załatwić - powiedziałam szybko i wyszłam z dormy. Skierowałam się do swojego znajomego, który mieszkał niedaleko stąd.
Zapukałam do drzwi i czekałam aż otworzy.
- Co to robisz? - w drzwiach pojawił się wysoki chłopak.
- Domyśl się - prychnęłam i weszłam do środka.
- Znowu to samo? - zapytał i zamknął za mną drzwi.
- Tym razem nie ja, ale moja siostra...
- Nie wiedziałem, że masz siostrę.. - uśmiechnął się.
- Ja też - odparłam i spojrzałam na niego - Masz?
- Mam - powiedział dumnie i otworzył drzwi, a potem sejf.
- Ile?
- Nic - podał mi zawiniątko - Wiesz, że dla ciebie wszystko - puścił mi oczko.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się i przytuliłam chłopaka - Mam nadzieję, że następnym razem spotkamy się w innych okolicznościach - Puściłam mu oczko i wyszłam, kierując się z powrotem do dormy.
Weszłam do pokoju Yonki i rzuciłam zawiniątko obok niej. Dziewczyna spojrzała na mnie podejrzliwie, ale szybko odwinęła zawartość.
- Zwariowałaś?! - krzyknęła - Skąd to masz?
- Mam swoje źródła - odpowiedziałam spokojnie i schowałam broń za pasek - On jest niebezpieczny, a my musimy być zabezpieczone.
- Umiesz strzelać? - patrzyła na mnie przerażona, a ja tylko pokiwałam głową - Ty jesteś szurnięta...
- To tylko jedna z moich cząstek - dodałam i poczekałam, aż dziewczyna się ubierze.
Zeszłyśmy na dół i jak najciszej chciałyśmy wyjść.
- Dokąd idziecie? - Jeongguk ustał w drzwiach.
- Na spacer - odpowiedziałam i wyminęłam chłopaka.
- Z tą nogą?
- Nie twój interes - syknęłam i wyszłam na zewnątrz. Usłyszałam tylko jak mówił coś Yonce, żeby mnie pilnowała, a ona przytaknęła i wyszła.
Wzięłyśmy samochód i ruszyłyśmy w umówione miejsce. Im bliżej byłyśmy, tym bardziej się bałam. Ręce mi drżały, a serce cholernie waliło. Czarnowłosa zatrzymała się niedaleko i wysiadłyśmy z samochodu. Skierowałyśmy się nad rzekę i czekałyśmy.
- Witam... - odwróciłam się w stronę rozmówcy i odruchowo zacisnęłam pięści.
- Miałeś być sam - spojrzałam na 4 mężczyzn idących za nim.
- Nie wierzę ci - uśmiechnął się chamsko do mnie.
- Ja tobie też nie uwierzyłam - odparłam pewnie i spojrzałam na Yonkę, która stała i milczała.
- Masz pieniądze? - spojrzał na czarnowłosą, a ona pokręciła głową - W takim razie wiesz jak to się skończy - złapał za pistolet i wycelował w dziewczynę. Wyprzedziłam go i strzeliłam mu w rękę. Mężczyzna upadł na ziemię i zaczął zwijać się z bólu. Faceci, którzy byli za mną nie wiedzieli co mają zrobić. Wiedziałam, że nie mają broni, jedynie noże. Wycelowałam w ich stronę i zaśmiałam się szyderczo.
- Który jeszcze?! - syknęłam. Oni tylko spojrzeli na mnie i zaczęli się wycofywać. Wystrzeliłam jeden nabój w górę, a oni w popłochu uciekli. Podeszłam do leżącego i kopnęłam go w brzuch - Mówiłam, że również ci nie uwierzyłam - powtórzyłam ruch - Ile razy mam ci powtarzać, że masz się odpieprzyć od mojej rodziny?
- Suka - wycedził, a ja wbiłam mu nóż w ranę postrzałową.
- Powtórz, a go wyciągnę.
- Pieprzona suka! - krzyknął, a ja zrobiłam to, co obiecałam i wyciągnęłam za nóż.
- Obyś zdechł - splunęłam na niego i ruszyłam w stronę samochodu.
- Co z nim? - zapytała Yonka, a ja wzruszyłam ramionami - Nie możemy...
- Możemy - odparłam spokojnie i spojrzałam w stronę samochodu, przy którym stały dwie dziewczyny.
- Yoonah.. - syknęła jedna i rzuciła się w moją stronę. Wyciągnęłam pistolet i wycelowałam w nią. Ona się nie zatrzymała.. Nacisnęłam spust.. Pusty. Schowałam go za pasek i wymierzyłam dziewczynie cios w twarz, a ona pod wpływem uderzenie cofnęła się o kilka kroków - Nadal pamiętasz jak się bić - splunęła krwią i kopnęła mnie w nogę. W tą, którą miałam mieć operowaną. Upadłam na ziemię i zaczęłam przeklinać. Napastniczka powtórzyła kop, a mnie z bólu zamroczyła. Położyłam głowę na ziemi i płakałam.
- Odpierdol się od niej! - otworzyłam oczy i zobaczyłam, że Yonka bez problemu daje sobie z nimi radę. Najpierw jedna, potem druga, aż w końcu wymienia magazynek w pistolecie i celuje do nich. Strzela i trafia im pod nogi, one uciekają grożąc, że jeszcze tu wrócą i wtedy zjawia się policja.
- Mamy przesrane - czarnowłosa podbiega do mnie i próbuje podnieść.
- Spokojnie, mam pozwolenie - odpowiadam szeptem - Dzwoń po karetkę - dodaje i mdleję.


środa, 17 maja 2017

Chapter 16.

Usiadłam w fotelu i spojrzałam na śpiącego Namjoona, który cicho pochrapywał. Uśmiechnęłam się delikatnie i otworzyłam czat z Yugyeom'em i Jaebeum'em.
Yoonah [Yoo] : Czemu nie śpimy?
JB : No właśnie... Czemu?
Yugyeom : Męczą was uczucia?
JB : Chyba głód :D
Yoo : Może być i tak...
Y : Co u ciebie?
Yoo : Porażka..
JB : Coś nie tak?
Yoo : Możliwe, że nie wrócę do tańca
Y : CO?!
JB : Słaby żart jak na tą porę
Yoo : To nie żart...
JB : Cholera...
JB : To przez imprezę?
Yoo : Nie!
Y : Czuję się winny, Youngjae miał rację..
Yoo : To była moja decyzja..
JB : Nie da się nic zrobić?
Yoo : Operacja, na którą się nie godzę.
Y : Czemu?
Yoo : Ryzyko, że już nigdy nie ustanę na dwóch nogach, o własnych siłach..
JB : Yoonah....
Yoo : Nie przejmujcie się, myślcie o trasie.
Yoo : Jestem duża..
Y : Tak bardzo chciałbym Cię zobaczyć..
JB : FUUUUU!
Yoo : Idź spać, dzieci już dawno śpią...
JB : Frajerka... :D
Yoo : Spieprzaj :p
JB : Romeo i Julia XXI wieku :D
- Yoonah? - spojrzałam na Namjoon'a, który podpierał się na łokciach i patrzył na mnie - Która godzina?
- Uhm, 4:00 - odparłam.
- Czemu nie śpisz? Chodź tutaj - odgiął kołdrę, dając mi do zrozumienia, że mam się położyć.
Yoo : Idę spać, wam też polecam. Kocham was ♥.
Odłożyłam telefon na komodę i podeszłam do łóżka. Zdjęłam usztywnienie i ostrożnie położyłam się obok chłopaka, który delikatnie objął mnie ramieniem i wtulił w moje włosy.

[rano]
- Dzień dobry - usłyszałam, kiedy tylko otworzyłam oczy - Jak się spało?
- Dobrze - odpowiedziałam leniwie i przekręciłam się na bok, żeby widzieć chłopaka.
- Dzisiaj odpoczywamy w domu, co ty na to? - uśmiechnął się niepewnie.
- Jak na lato - odparłam i przeciągnęłam się. Odgięłam kołdrę, żeby spojrzeć na nogę. Była dalej sina i obolała.
- Co masz zamiar zrobić?
- Nie wiem - przyznałam i zakryłam ją z powrotem.
- Operacja jest ważna..
- A jeśli się nie uda?
- To nie ważne - przyciągnął mnie do siebie i oparł moje ciało o swoją klatkę piersiową - Nawet jeśli się nie uda, ja i tak będę cię kochał - pocałował mnie w głowę.
- A jeśli zostanę kaleką? - odwróciłam się do niego twarzą. Namjoon wziął głęboki oddech i przejechał ręką po włosach.
- Nie myśl tak.. Musisz spróbować..
- Boję się - dodałam ciszej.
- Ja też - szepnął i zamknął mnie w uścisku.
*Jeongguk*
Siedziałem w salonie z Hoseokiem i Jiminiem, kiedy usłyszeliśmy krzyki dochodzące z ogrodu. Spojrzałem na chłopaków i leniwie podniosłem się z sofy i ruszyłem w stronę tarasu. Odsunąłem drzwi i zobaczyłem Yonkę kłócącą się z jakimś facetem.
- Nie dam ci pieniędzy! - warknęła i odepchnęła mężczyznę.
- Albo to albo coś innego - odparł z chamskim uśmieszkiem.
Założyłem buty, które stały przy drzwiach i szybkim krokiem poszedłem w stronę dziewczyny.
- Co tu się dzieję? - zapytałem ostro i spojrzałem na intruza.
- Nic - odpowiedziała szybko czarnowłosa - On już wychodzi - syknęła, ale mężczyzna się tylko roześmiał.
*Yoonah*
Ubrałam dresowe spodenki, czarną bluzę Namjoona i założyłam usztywnienie na nogę. Mruknęłam z niezadowolenia i wyjrzałam przez okno.
- Co kurwa? - krzyknęłam kiedy zobaczyłam w ogrodzie wysokiego i dość postawnego mężczyznę.
- Co się dzieję? - zapytał Namjoon z łazienki.
- Nic - rzuciłam szybko i bez kul popędziłam na dół.
- Yoonah? - Su spojrzała na mnie przerażona - Co jest?
Nie odpowiedziałam nic, tylko wybiegłam do ogrodu na boso. Minęłam po drodze przerażonych chłopaków, a Su wybiegła za mną.
- Co tu robisz?! - syknęłam w stronę mężczyzny.
- Yoonah? - spojrzał na mnie wyraźnie zaskoczony - Widzę siostrzyczki znowu razem.. - jego śmiech był gardłowy i przyprawiał o dreszcze.
- Wypieprzaj stąd! - popchnęłam go z całej siły, a on wpadł na drzewo.
- Łapy przy sobie! - warknął i chciał mnie popchnąć, ale Seokjin stanął przede mną i złapał go za koszulkę.
- Jesteś w mojej dormie - wycedził.
- Nie obchodzi mnie to - mężczyzna z łatwością się wyrwał i odepchnął najstarszego.
- Wypierdalaj stąd - Jeongguk uderzył niechcianego gościa z całej siły, ten zachwiał się i gdyby nie drzewo, upadłby.
- Pieprzony gówniarz! - krzyknął i zamachnął się na chłopaka, ale ktoś złapał go za rękę. Spojrzałam na tego kogoś i zobaczyłam, że Suga pewnie trzyma rękę napastnika.
- Wyjdź - dodał chłodno - Zanim będziemy musieli cię stąd wypieprzyć.
Facet spojrzał na niższego od siebie chłopaka i zaczął przeklinać pod nosem, ale posłusznie ruszył w stronę wyjścia. Jimin i Taehyung poszli za nim w razie, gdyby miał coś zrobić.
- Kto to był? - zapytał Namjoon, który wyszedł przerażony z dormy. Jego włosy były mokre, a biała koszulka przylegała do ciała. Cieszyłam się, że brał prysznic i nie był świadkiem tego wszystkiego.
Yonka spojrzała na mnie i przeczesała włosy ręką.
- Ja nie wiem jak to wyjaśnić - zaczęła szybko, ale ja pokręciłam znacząco głową i dziewczyna od razu ucichła - Nikt ważny... Głupi znajomy i tyle...
- I ty też go znasz? - Hoseok spojrzał na mnie.
- Tak - pokiwałam głową i weszłam do środka.
Oparłam się o blat kuchenny i zaczęłam głęboko oddychać. Wyjrzałam przez okno. Wszyscy oprócz Yonki stali i rozmawiali na zewnątrz.
- Yoonah? - czarnowłosa dziewczyna weszła do środka.
- Co to było? - zapytałam szybko.
- Wpakowałam się w niezłe gówno - szepnęła, a ja odchyliłam głowę do tyłu i zaraz ponownie na nią spojrzałam.
- Musimy cię z niego wyciągnąć - złapałam kluczyki od samochodu Namjoona.
- Co ty robisz? - zapytała zaskoczona.
- Najpierw musimy zająć się tym - spojrzałam na swoją nogę, a dziewczyna kiwnęła głową.
Bez żadnego słowa wyszłyśmy do samochodu i ruszyłyśmy w stronę centrum. Wiedziałam, że to co zrobię nie skończy się dla mnie dobrze, ale wiedziałam też, że nie mogę zostawić Yonki bez pomocy.

Chapter 15.

Namjoon krążył w tą i z powrotem po garderobie.
- Namjoon - spojrzałam na niego zatroskana - Chodź tu - wskazałam miejsce obok siebie, ale on energicznie pokręcił głową i dalej krążył. Podeszłam do niego i złapałam za dłoń - Uspokój się, bo i ja zeświruje... - chłopak uśmiechnął się lekko.
- Chciałbym, żebyś była z nami - przyciągnął mnie do siebie.
- Jestem - odpowiedziałam i odsunęłam się od niego - Może nie na scenie, ale jestem - ustałam na palcach i pocałowałam go delikatnie w usta - Na szczęście - dodałam i uśmiechnęłam się.
- Namjoon? - do środka wszedł Seokjin - Już czas - uśmiechnął się do nas.
- To może jeszcze jeden?
- Zapomnij - odparłam drocząc się z nim.
- Yoonah.... - dźgnął mnie w żebra.
- Okay - odparłam i powtórzyłam pocałunek.
- Namjoon! - krzyk Seokjina przerwał naszą "romantyczną" scenę.
- Namjoon! - chłopak zaczął przedrzeźniać najstarszego.
- Idź już - uśmiechnęłam się i zaczekałam, aż chłopak wyjdzie, żeby sama udać się na bok sceny.
Na scenie panowała ciemność, a fani krzyczeli "BTS".
Kiedy rozbrzmiały pierwsze nuty piosenki "BTS" zmieniło się w pisk. Światła rozbłysły, a chłopacy zaczęli z piosenką No more dream. Uśmiechnęłam się lekko i zaczęłam nucić pod nosem.
Koncert trwał w najlepsze, a ja z menadżerem świetnie się bawiłam. Zeszliśmy na dół, żeby mieć lepszy widok sprzed sceny.
Not today.. Zobaczyłam ich pasję, energię i zadowolenie. Zaczęłam skakać, aż skoczyłam feralnie i upadłam. Spojrzałam na nogę, która była cała sina, jakby martwa. Ochroniarz wziął mnie na ręce i zaniósł na backstage.
- Trzeba jechać do szpitala - menadżer wezwał karetkę, a ja siedziałam i płakałam z bólu.
Dwadzieścia minut później byłam już w drodze do szpitala z podpiętą kroplówką.
* Namjoon*
Zeszliśmy ze sceny, żeby się przebrać. Nie mieliśmy wiele czasu, ale pierwsze co zrobiłem to zacząłem szukać Yoony.
- Hyung? - zwróciłem się do menadżera - Gdzie Yoonah?
- W łazience, idź się przebierz - odparł szybko, a ja skinąłem głową i pobiegłem do garderoby.
*Yonka*
Siedziałam w garderobie i czekałam na kolejny występ. Wiedziałam, że Yoonah trafiła do szpitala, ale prosiła, żebym nie mówiła chłopakom. Byłam na nią zła jak mogła być taka bezmyślna i tańczyć z tą nogą.
- Gotowi?
- Tak - odparłam i razem z Su wyszłam z pomieszczenia.
*Yoonah*
Siedziałam na sali i czekałam na lekarza, który mnie prowadzi.
- Yoonah - starszy mężczyzna podszedł do mnie z surową miną - Powinienem cię zostawić w szpitalu, ale wiem, że się nie zgodzisz.. Jak mogłaś zdjąć usztywnienie?
- Przepraszam - odparłam zawstydzona.
- Nie mam dobrych wieści... - westchnął.
- To znaczy?
- Nie wrócisz już do tańca...
- Słucham?! - zerwałam się z łóżka na równe nogi i zaraz tego pożałowałam, ponieważ ból był nie do wytrzymania.
*Namjoon*
Koncert skończył się kilkanaście minut temu. Zmęczeni, ale zadowoleni siedzieliśmy w garderobie.
- Namjoon? - Seokjin rozejrzał się po pomieszczeniu - Gdzie Yoonah?
- Nie wiem - pokręciłem zmartwiony głową i wybrałem numer do dziewczyny. Jej telefon zaczął dzwonić z torebki Yonki. Dziewczyna szybko go wyjęła i spojrzała na nas.
- Co tu się dzieję? - zapytał Jimin.
- Yoonah.... Poszła do domu - odparła.
- Yonka - Jeongguk podszedł do niej - Powiedz prawdę.
- Kurwa - mruknęła - Ta kretynka jest w szpitalu...
- Co? - Tae zerwał się z fotela i spojrzał na nią przerażony.
- Noga nie wytrzymała - dodała, a ja złapałem swój telefon i wybiegłem w stronę wyjścia.
*Yoonah*
"Nie wrócisz do tańca". W głowie krążyły mi tylko te słowa, nic więcej...
Siedziałam na korytarzu i czekałam, aż ktoś po mnie przyjedzie. Dostałam nowe usztywnienie i kule, chociaż najlepiej jakbym poruszała się na wózku. Czekała mnie poważna operacja, na którą póki co, nie wyraziłam zgody. Starłam łzy z policzka i zaczęłam głęboko oddychać.
- Yoonah! - usłyszałam swoje imię i spojrzałam w stronę drzwi. Namjoon podbiegł do mnie i objął mocno - Dlaczego nie powiedziałaś?
- Nie chciałam was martwić - szepnęłam i mocniej wtuliłam się w chłopaka.
- Głuptasie... - pokręcił głową - Chodź do domu - pocałował mnie w czoło.
Odsunęłam się od chłopaka i zobaczyłam, że za nim stoi cała reszta i przygląda mi się ze współczuciem. Yonka podeszła do mnie i wzięła moją dłoń.
- Zrozum, że wszyscy tu obecni, to twoja rodzina - przyciągnęła mnie do siebie i zamknęła w uścisku, a cała reszta do nas dołączyła.
Wróciliśmy do dormy i wszyscy poszli spać oprócz mnie. Siedziałam w kuchni i wyglądałam przez okno. Wstawiłam wodę na herbatę i oparłam się o blat.
- Czemu nie śpisz? - Hoseok ustał obok mnie.
- Nie mogę - odparłam - Chcesz herbaty?
- Chętnie - uśmiechnął się, a ja wyjęłam dodatkowy kubek i zalałam obie herbaty i jedną mu podałam - Dziękuję.
- Nie ma za co.
- Co z nogą? - zapytał nagle czym mnie zaskoczył.
- Uhm, nie jest dobra - zawahałam się i spojrzałam na niego - Czemu cię to interesuje?
- Bo jesteś rodziną Yoonah.. Jesteś jak młodsza siostra, której nie lubię - uśmiechnął się szeroko.
- Dzięki - mruknęłam, a on szturchnął mnie w ramię.

wtorek, 16 maja 2017

Chapter 14.

Odepchnęłam chłopaka, złapałam walizkę i ruszyłam przed siebie.
- Boże Yoonah! - krzyknął i nadal za mną szedł - Nie zachowuj się jak dziecko, podobno jesteś dorosła.
- Spieprzaj! - warknęłam i zatrzymałam taksówkę.
- Ona nie jedzie - Namjoon podszedł do kierowcy.
- Jedzie pani? - zapytał mężczyzna.
- Tak - odparłam.
- Nie! Dobranoc - spojrzał groźnie na kierowcę, a ten po prostu wsiadł i odjechał - Znowu chciałaś jechać do nich?
- Nie twój interes!
- Właśnie, że mój! - krzyknął i złapał mnie za nadgarstki - Czujesz coś do mnie? - moje serce zaczęło bić szybciej, a oddech stał się cięższy. Co ja miałam mu powiedzieć? - Spójrz na mnie - dodał spokojniej. Podniosłam głowę i spojrzałam na jego twarz.
- Namjoon, ja.. - chciałam coś powiedzieć, ale nie wiedziałam co. Z jednej strony chciałam powiedzieć tak, czuję, a z drugiej zaprzeczyć wszystkiemu.
Myślałam o Yugyeom'ie. Co zrobi kiedy się dowie? Dalej będzie moim przyjacielem, czy po prostu mnie zignoruje i znienawidzi.
- Rozumiem - powiedział nagle i puścił mnie - Możesz iść... - ruszył w stronę dormy.

*Yonka*
Krążyłam nerwowo po pokoju, wyglądając co chwilę przez okno.
- Usiądź.
- Jeongguk nie mogę - odparłam i ustałam przy oknie.
- Yonka to nic nie da - powiedział spokojnie i przytulił mnie od tyłu - Wyluzuj się - dodał i pocałował mnie w szyję.
- To twój sposób? - zapytałam, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Tak - odparł i teraz całował mnie po karku - Chodź tu - pociągnął mnie ze sobą na łóżko i położył.
Oparł rękę obok mojej głowy tak, że to on górował nade mną.
- Muszę cię jakoś uspokoić - uśmiechnął się łobuzersko i zaczął całować.
Wsunęłam rękę w jego włosy, a nogi oplotłam wokół jego ciała. Chłopak drugą ręką rozpiął moje spodnie i zaczął je powoli zsuwać. Odsunęłam się od niego kawałek i chwyciłam jego koszulkę, której szybko się pozbyłam i rzuciłam ją w kąt pokoju.
- Brakowało mi tego - mruknął i zrzucił moje spodnie na ziemię.

*Yoonah*
Siedziałam na chodniku i nie wiedziałam co mam zrobić. Wstać i wrócić do dormy, czy odejść i nigdy się tak nie pokazać. Noga kurewsko mnie bolała, a moje kule zostały w dormie GOT7. Wyzwałam w myślach sama siebie za swoją lekkomyślność i zastanawiałam się jak można być takim kimś jak ja. Kiedy zaczęło robić się naprawdę chłodno podniosłam się z ziemi i powoli ruszyłam w stronę parku. Szłam kuśtykając i ciągnąc za sobą wielką walizkę wypchaną moim rzeczami.
Rozejrzałam się i weszłam na ulicę, żeby przejść na drugą stronę. Miałam wrażenie, że ktoś mnie śledzi od dłuższego czasu. Skręciłam do parku i usiadłam na pierwszej lepszej ławce. Wyjęłam ze swojej torebki szklaną butelkę po soku i mocno ją ściskałam w razie jakiegoś ataku.
Mężczyzna, który mnie śledził zaczął podchodzić coraz bliżej, a moje serce waliło jak oszalałe.
- Yoonah.. - usłyszałam swoje imię i podniosłam wzrok na nieznajomego.
- Ja pierdole Namjoon - puściłam butelkę i zaczęłam łapać szybko powietrze.
- Wystraszyłaś się? - zapytał ledwo powstrzymując się od śmiechu.
- Jest kurwa środek nocy, a ty za mną chodzisz jak jakiś popieprzony świrus! - krzyknęłam.
- Uspokój się - usiadł obok mnie i objął ramieniem - Kochasz mnie.. - powiedział pewnie.
- Skąd taka myśl? - zapytałam udając obojętność.
- Tak jest, prawda?
- Prawda - przytaknęłam cicho.
- Jesteś kretynką - uśmiechnął się do mnie.
- Nie większą niż ty.
- Dlatego do siebie pasujemy - pocałował mnie w czoło - Chodź - podniósł się - Wracamy do dormy.
- To daleko.. - mruknęłam niezadowolona, a on pomachał mi kluczykami.
- Zaparkowałem przecznicę stąd - dodał triumfalnie i wziął ode mnie walizkę, a drugą ręką objął mnie w pasie.

Następnego ranka obudziłam się w jego pokoju. Przeciągnęłam się i spojrzałam na zegarek. Obok niego na szafce leżał mój identyfikator i dwie kule. Poruszałam nogą i w sumie już mnie nie bolała.
- Cholera! - pisnęłam i zerwałam się z łóżka.
Dzisiaj sobota. Dzisiaj jest ich wielki koncert. Jak mogłam zapomnieć i dzień wcześniej przysporzyć im tyle kłopotów? Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Włosy związałam w warkocza, założyłam czarne rurki z przetarciami na kolanach, białą luźną koszulę, czarne adidasy i czapkę z daszkiem. Spakowałam do torebki najpotrzebniejsze rzeczy. Zeszłam na dół. Na stole leżała kartka z moim imieniem.
"Weź samochód, Namjoon xx"
Uśmiechnęłam się, odłożyłam kartkę i wzięłam kluczyki.
Weszłam na salę ćwiczeń i usiadłam obok menadżera, który zdziwił się, że nie mam kul.
- Gdzie je masz? - zapytał poważnie.
- W domu - odparłam szybko.
- Yoonah jesteś silną osobą, ale twoja noga potrzebuje odpoczynku...
- Dam radę - uśmiechnęłam się, a on tylko westchnął ciężko i machnął ręką, żebym dołączyła do tancerzy.
- Co ty robisz?! - warknęła Su kiedy zaczęłam tańczyć z nimi - Twoja noga nie jest gotowa!
- Jest dobrze - odpowiedziałam spokojnie.
- Nie zgadzam się - wtrącił się Yoongi - Cieszymy się, że próbujesz, ale nie.. Yura daje radę - spojrzał na blondynkę, która nie bardzo wiedziała co ma zrobić.
- Ale.... - zaczęłam.
- Nie ma żadnego, ale... - Namjoon złapał mnie za dłoń - Odpoczywasz - dodał poważnie.
Spojrzałam na niego obojętnie i westchnęłam ciężko.
- Yoonah - czarnowłosa dziewczyna patrzyła na mnie błagalnie - Dla mamy.... - dodała bezgłośnie, a ja patrzyłam na nią osłupiała.
Dla mamy... Nie znałam jej.. Oddała mnie... Nie powinnam nic dla niej robić, ale jakaś cząstka mnie po prostu chciała usiąść i posłuchać dziewczyny... Pokiwałam głową i wróciłam na swoje miejsce.

niedziela, 14 maja 2017

Chapter 13.

- Masz ochotę na imprezę? - spojrzałam na JB, który uśmiechał się niepewnie.
- Z tym? - wskazałam na nogę.
- Zawsze możesz to zdjąć - zasugerował Yugyeom, a ja uśmiechnęłam się szeroko.
- Oszalałaś?! - krzyknął Youngjae, kiedy moje ręce dotknęły rzepów.
- Przestań - odparłam obojętnie i zdjęłam szybko usztywnienie. Spojrzałam niepewnie na chłopaków i powoli wstałam.. Noga nie bolała.. Przeszłam kawałek i uśmiechnęłam się - Impreza - powiedziałam stanowczo, a oni przybili sobie piątki.
- Ja nie pójdę - odparł Jackson - Jestem umówiony.
- W porządku - powiedział JB i spojrzałam na Youngjae.
- Pójdę - mruknął - Tylko po to, żeby jej pilnować - spojrzał na mnie, a ja uśmiechnęłam się zadziornie.
- Co z resztą? - zapytałam.
- Po co nam reszta, nasza czwórka to odpowiednie towarzystwo - odparł lider.

*Namjoon*
Cały dzień czekałem chociażby na jeden telefon od Yoony. Zabrałem z sali ćwiczeń wszystkie rzeczy i zszedłem na dół. Przed busem czekali na mnie pozostali.
- Masz jakieś wieści? - zapytała Yonka, a ja pokręciłem głową. Dziewczyna westchnęła ciężko i wsiadła z Jeonggukiem do środka.
- Posłuchaj - Taehyung położył mi dłoń na ramieniu - Gdzie ona zawsze jeździ z problemem?
- Nie mogła - odparłem cicho.
- Przemyśl to hyung - dodał Jimin.
- Dlatego jej nie ufam.
- Hoseok nie mów tak - skarcił go najstarszy, a ja jeszcze raz wybrałem numer do dziewczyny.
- Su? - zwróciłem się do brunetki, która czekała na Jacksona.
- Tak?
- Jackson po ciebie jedzie?
- Owszem.
- Poczekam z tobą - wrzuciłem torbę do bagażnika busa i kazałem kierowcy jechać.
Stałem z dziewczyną około 15 minut, po czym pojawił się czarny samochód, a w nim Jackson.
- Hej bracie - przywitał się ze mną, a dziewczynę pocałował w czoło.
- Widziałeś Yoonę? - zapytałem od razu.
- Z tego co wiem miała iść na imprezę.
- Imprezę?! - krzyknąłem, a on pokiwał głową - Kto ją zabrał?
- Jaebeum zaproponował..
- Cholera, gdzie? - wyciągnąłem telefon.
- Pewnie tam, gdzie miałem urodziny - podziękowałem mu i ruszyłem szybkim krokiem w stronę klubu, zamawiając przy tym taksówkę.
Dwadzieścia minut później stałem pod wejściem i zastanawiałem się, czy na pewno wejść do środka. Po długiej walce w myślach szarpnąłem duże drzwi, które od razu ustąpiły. Szybko wszedłem do budynku i zacząłem rozglądać się w poszukiwaniu dziewczyny.

*Yoonah*
Siedziałam z chłopakami w specjalnej loży. Moi towarzysze kończyli już kolejne piwa, a ja popijałam sok, który nie był specjalnie dobry. Spojrzałam w stronę drzwi i zamarłam. Namjoon stał tam i patrzył na mnie. Modliłam się, żeby się obraził i wyszedł, ale on... On ruszył w naszą stronę. Yugyeom kiedy go zobaczył, wstał i ustał przed nim.
- Nikt cię tu nie zapraszał - odparł.
- Nie przyszedłem do ciebie - spojrzał na mnie - Yoonah?
- Namjoon, ja... Potrzebuję relaksu - powiedziałam błagalnie, ale on pokręcił głową i ominął czarnowłosego chłopaka i podszedł do mnie.
- Dlaczego to robisz? - zapytał.
- Mówiłam... - szepnęłam i zaczęłam bawić się słomką.
- Namjoon daj spokój - odezwał się JB.
- Nie! - krzyknął Youngjae - On ma rację... Yoonah zdjęła usztywnienie, może stać jej się krzywda.. Bierze silne leki i wypiła już kilka shotów...
- Piłaś? - syknął Namjoon.
- Namjoon to nic.. - pokręciłam głową i spojrzałam na Youngjae.
- Zabierz ją do domu - dodał chłopak.
- Nie wtrącaj się - Yugyeom popchnął lekko przyjaciela, który tylko się roześmiał.
- Niby tak ją kochasz, a narażasz na niebezpieczeństwo - zabrał swoje rzeczy i wyszedł z klubu.
- Jaebeum myślałem, że jako lider jesteś rozsądniejszy - dodał chłodnym tonem Namjoon i złapał mnie za dłoń wyciągając z klubu. Nie kłóciłam się z chłopakiem, bo wiedziałam, że afera wybuchnie dopiero w domu.
Taksówkarz czuł między nami napiętą atmosferę i jechał naprawdę szybko. Kiedy zostawił nas pod bramą odjechał z piskiem opon. Spojrzałam na chłopaka, który nic nie mówiąc wpuścił mnie na podwórko. Nie miałam ani kul, ani usztywnienia. Noga okropnie mnie rwała, ale zacisnęłam zęby i weszłam do domu bez słowa.
- Yoonah? - Jimin wychylił się z salonu, ale szybko tego pożałował, bo Namjoon tak trzasnął drzwiami, że chłopak aż podskoczył - Hyung chcesz kupić nowe? - zapytał, ale ten szybko skarcił go spojrzeniem i brunet uciekł.
- Zadowolona jesteś?! - krzyknął nagle.
- Nie zaczynaj... - odparłam obojętnie i chciałam go wyminąć, ale on złapał mnie za ramię, szarpnął do tyłu i przyparł do ściany.
- Pieprzona idiotko - syknął - Nie widzisz na co oni cię narażają? - spojrzał na nogę - Mogła ci się stać gorsza krzywda... Ty nie myślisz... - pokręcił głową i roześmiał lekko - Jak mogłem zakochać się w kimś takim?
- Nikt ci nie kazał! - krzyknęłam i odepchnęłam go - Ja cię kurwa do niczego nie zmuszam! - przerwałam i spojrzałam na resztę, która cicho siedziała w salonie - Nie jestem twoją własnością... Po raz kolejny zabrałeś mnie od nich...
- Tu jest twój dom! Z nami! - zacisnął dłonie w pięści.
- Taki dom?! Że Hoseok oppa mnie nie lubi, Su podkłada mi nogę?! A ty rozpieprzasz wszystkie moje wyjścia jakbym była tylko twoją własnością! Pierdolę to! Swobodniej czułam się u matki!
- A najlepiej pewnie u nich! - warknął.
- Żebyś wiedział - syknęłam, a on uderzył w drzwi od szafy, w których powstała dziura. Podskoczyłam z przerażenia i spojrzałam na niego zapłakana.
- Jesteś nieobliczalny.. - pokręciłam głową.
- Boisz się mnie? - zapytał ciszej, a ja kiwnęłam głową - W takim razie się wyprowadź - dodał spokojniej. Otworzyłam buzię, żeby coś powiedzieć, ale sama nie wiedziałam co. Odwróciłam się i jak najszybciej poszłam na górę. Wyjęłam walizkę i zaczęłam pakować wszystkie swoje rzeczy.
- Yoonah? - Yoongi z Jeonggukiem weszli do pokoju.
- Nie rób tego.. - zaczął młodszy, ale ja go zignorowałam.
- Yoonah, słuchaj.. On nie rządzi - dodał Suga, ale ja się uśmiechnęłam.
- Chyba współpraca zakończona - odparłam.
- Nie możesz - Jungkook pokręcił głową.
- Wybacz - zasunęłam walizkę, wyminęłam ich i zeszłam na dół. Zabrałam swoją bluzę z przedpokoju i zajrzałam do salonu. Wszyscy przyglądali mi się w ciszy.
- Yoonah? - Taehyung zaczął cicho.
- Zanieś tą walizkę do pokoju! - krzyknęła Yonka i spojrzała na Namjoona. Liczyła chyba, że coś powie.
- Nie wygłupiaj się - Seokjin podszedł do mnie. Wyjęłam z kieszenii identyfikator, włożyłam mu do rąk i wyszłam kuśtykając.
- Yoonah!! - Namjoon szedł szybkim krokiem w moją stronę, więc ja przyśpieszyłam. Słyszałam śmiech chłopaka, który z łatwością mnie dogonił i złapał za nadgarstek przyciągając do siebie - Wracaj - zaczęłam się szarpać, ale on był wyższy i silniejszy.
- Nie chce mieszkać z takim dupkiem! - krzyknęłam.
- Nie rozumiesz, że ten dupek cię kocha?! - uspokoiłam się na te słowa i spojrzałam w jego oczy, zupełnie nie wiedząc co mam powiedzieć.
Z jednej strony był czuły, opiekuńczy i kochany, a z drugiej tajemniczy i porywczy. Zaczęłam szybko oddychać. Namjoon patrzył na mnie i nie czekając na odpowiedź pocałował mnie.

sobota, 13 maja 2017

Chapter 12.

*Yonka*
Droga córeczko.
Wiem, że jesteś bardzo młoda teraz, ale muszę Ci to przekazać. Zostawiam ten list w pudełku, które ma zostać Ci przekazane na zakończenie szkoły. Z całego serca przepraszam Cię za to, co przeczytasz i pamiętaj, że mocno Cię kocham.
W wieku 15 lat, zaszłam w ciążę. Ze swojej głupoty. Na początku byłam załamana, ale potem się cieszyłam. Do czasu, kiedy dowiedziałam się, że nie jesteś jedna, a byłyście dwie. Nie wiedziałam co mam zrobić. Rodzice mówili, że jedno zostaje, jedno oddaje do adopcji.. Nie chciałam tego, ale po długich przemyśleniach, skoro mogłam zapewnić dom wam obu... Zrobiłam to.
Nie było mi łatwo, ale musiałam.
Obie byłyście śliczne. Piękne, czarnowłose istotki. Wasze czarne, jak węgielki oczy przyprawiały o dreszcze. Miałyście tak przenikliwe spojrzenia..
Nadszedł dzień adopcji. Przyszła kobieta, która od razu wybrała twoją siostrę. Płakałam miesiącami po tym zdarzeniu. Codziennie chodziłam pod dom tej kobiety i patrzyłam jak Yoonah, bo tak dała jej na imię... Wyrasta na piękną kobietę. Obserwowałam was obie. Każdego dnia dziękowałam, że jesteście zdrowe i silne.
Pewnego dnia dostałaś się do tancerzy BTS, a Yoonah GOT7. Byłam z was strasznie dumna. Obie kochacie taniec tak mocno. Jesteście takie piękne, kiedy tańczycie. Jakbyście były motylami, które fruwają pomiędzy kwiatami, które są śliczne, ale cała uwaga skupia się na was.
Potem dowiedziałam się o chorobie. Byłyście kimś, dla kogo walczyłam, ale przegrałam.
Nadszedł czas na prawdę.
Moim życzeniem jest to, żebyście się poznały. Wiem też, że mi nie uwierzysz. Dołączam namiary na Panią, która Ci to potwierdzi papierami. Mam nadzieję, że pokochasz siostrę, a ona Ciebie.
Jesteście najważniejsze dla mnie.

Nadchodzi wieczór. Wraz z zachodem słońca, zachodzi Twoja pewność siebie, a z księżycem pojawia się słabość. Zdejmujesz wtedy maskę i stajesz się sobą. Stajesz się wtedy najpiękniejszą osobą na tej ziemi. Przychodzisz do mnie, przytulasz się, kładziesz obok. Opowiadasz jak Ci minął dzień, a ja proszę w myślach, abyś robiła to nadal i nadal, nigdy nie przestawała... Każdego wieczoru zasypiasz na moich kolonach, a ja bawię się Twoimi włosami, jakbyś była małą dziewczynką. Całuję Cię w głowę, wstaję po cichu i wychodzę z pokoju... Zostawiam Cię spokojną i pogrążoną we śnie. Patrzę na Ciebie przez chwilę i zamykam drzwi. Idę zadowolona, że dałam Ci siłę na drugi dzień, dopóki moja głowa nie dotknie poduszki. Kiedy to się dzieję.. Po moich policzkach płyną łzy tęsknoty.
Powinno być tak;
Z jednej strony leżysz Ty, a z drugiej Yoonah. Obie opowiadacie cały dzień i sprzeczacie się kiedy jedna wejdzie w słowo drugiej. Ja wtedy was uspokajam, a potem cała trójka wybucha głośnym śmiechem, który niesie się echem po naszym niewielkim, ale przytulnym mieszkaniu...

Nigdy tak nie było... Przepraszam was obie...

Wytarłam łzy z policzka i spojrzałam na kobietę, która faktycznie pokazała mi dokumenty. Yoonah patrzyła na nie wyraźnie zszokowana.
- Moja matka mnie okłamała - powiedziała nadal na nie patrząc - Jak mogła... Jeszcze traktowała mnie...
- Tak mi przykro - pokręciłam głową i położyłam dłoń na jej dłoni.
*Yoonah*
Wczoraj wróciłam z Namjoonem dość późno. Yonka siedziała w moim pokoju i poprosiła, żebym z nią gdzieś pojechała. Zgodziłam się bez wahania, chociaż nie wiedziałam o co chodzi.
Następnego ranka pojechałyśmy do centrum miasta, gdzie byłyśmy umówione ze starszą kobietą. Bez słowa położyła przed nami dokumenty i patrzyła na naszą reakcję.
W tamtej chwili poczułam złość, smutek, nienawiść.. Niechęć.. Tylko do czego?
Moja biologiczna mama umarła w wieku 32 lat. Nie zdążyłam jej nawet poznać. Mimo, że miałam adopcyjną mamę, czułam się sierotą. Kobieta przestała mnie szanować w wieku 13 lat? Bardzo często patrzyłam w lustro i zastanawiałam się dlaczego nie jestem do niej podobna. Kiedy ją o to pytałam wpadała w szał i niszczyła wszystko. Nigdy nie znałam przyczyny takiego zachowania. Teraz już ją znam.
Spojrzałam na czarnowłosą, która położyła dłoń na mojej. Wzięłam głęboki oddech, uśmiechnęłam się słabo i wstałam od stołu. Wzięłam kule i wyszłam przed budynek. Zamówiłam taksówkę i podałam adres wytwórni, gdzie ona pracowała.
20 minut później stałam przed salą ćwiczeń GOT7. Wzięłam głęboki oddech i otworzyłam drzwi, wchodząc tym samym do środka. Chłopacy spojrzeli na mnie i uśmiechnęli się. Zignorowałam ich i od razu podeszłam do wysokiej, brunetki.
- Dziecko co ci się stało? - zapytała przerażona, a ja bez słowa rzuciłam jej papiery adopcyjne na stół. Spojrzała na mnie zaniepokojona, ale wzięła je do ręki i przeczytała - Yoonah... - zaczęła łamiącym głosem, ale ja tylko pokręciłam głową. Chłopacy przyglądali się wszystkiemu w ciszy - Skarbie, ja nie potrafiłam...
- Okłamałaś mnie - powiedziałam chłodnym tonem - Do tego nie szanowałaś.. Ubliżałaś...
- Yoonah... - chciała dotknąć mojego ramienia, ale ja się cofnęłam.
- Nie dotykaj mnie - spojrzałam na nią obojętnym wzrokiem - Uważałaś się za moją matkę...
- Wychowałam cię - odparła.
- Katowałaś mnie! - syknęłam i poczułam czyjąś rękę na swoim barku. Odwróciłam się i zobaczyłam, że Jaebum patrzy na mnie z troską.
- Chodź - powiedział łagodnie, ale stanowczo.
Spojrzałam ostatni raz na swoją "matkę" i pozwoliłam wyprowadzić się z sali. Na szczęście chłopacy mieli dzisiaj wolne. Jinyoung i BamBam pojechali do swoich rodzin, a ja z resztą wróciłam do dormy.
- Niewiarygodne - powiedział Yugyeom i przeczytał jeszcze raz papiery.
- Przecież to niemożliwe - dodał Youngjae.
- Proszę - Jackson postawił przed nami cztery herbaty i usiadł na fotelu.
- Przykro mi - Jaebum pozwolił, żebym oparła głowę o jego ramię - Więc Yonka jest twoją siostrą?
- Tak - przytaknęłam cicho.
- Nigdy nie miałaś żadnych podejrzeń? - Yugyeom usiadł po mojej lewej stronie i splótł nasze dłonie.
- Przez chwilę, ale uznałam, że to głupota - podniosłam głowę z ramienia chłopaka i wpatrzyłam się jak para unosi się znad kubka - Głupotą było to, że nie sprawdziłam tego wtedy....
- Nie mogłaś wiedzieć - wtrącił Youngjae.
- Mogłam - spojrzałam na niego - Jesteśmy takie różne... Zupełnie inne... Jak ogień i woda... - przerwałam i wróciłam wzrokiem na kubek - Wszystko jest takie kruche... Najpierw masz wszystko, a za chwilę nie masz nic...

Chapter 11.

Namjoon zajął miejsce obok mnie i oparł się łokciami o kolana.
- Wiesz - zaczął i spojrzał na mnie - Chciałem cię przeprosić...
- Nic się nie stało - odpowiedziałam powoli i wstałam. Chłopak złapał mnie za nadgarstek i ustał przede mną.
- Stało się - spojrzał mi w oczy - Zachowałem się jak dupek, a to wszystko przez to.. - odwrócił głowę na bok, tylko po to, żeby za chwilę znów na mnie spojrzeć - Przez to, że byłem zazdrosny... - dotknął dłonią mojego policzka - Odkąd pojawiłaś się na przesłuchaniu... Nie mogę przestać o tobie myśleć... - wziął głęboki oddech - Wiele razy rozmawiałem z Jeonggukiem o tobie... I ja... Chciałbym zaprosić cię na randkę..
- Słucham? - myślałam, że się przesłyszałam. Moje serce zaczęło walić jak oszalałe, a żołądek wywrócił się do góry nogami.
- Jeśli nie chcesz.... - dodał szybko i chciał odejść, ale teraz to ja złapałam go za dłoń.
- Oczywiście, że chcę - uśmiechnęłam się - Od początku chciałam.

*Yonka*
Patrzyłam na chłopaka ze łzami w oczach. On nic nie mówił. Po prostu podszedł do mnie, objął moje policzki i złożył na ustach delikatny pocałunek.
- Kocham cię - szepnął - Kocham cię odkąd zbliżyliśmy się do siebie w liceum - uśmiechnęłam się lekko.
- Też cię kocham Jeongguk.. Ale..
- Nie - pokręcił szybko głową - Nie ma żadnego, ale... Tym razem tego nie zrobię - dodał pewnie i tym razem pocałował mnie pewniej.

*Yoonah*
- Co z Yugyeom'em? - zapytał.
- Nic - odparłam szybko - Nic mnie z nim nie łączy - skłamałam. Yugyeom był dla mnie bardzo ważny, ale nie wiedziałam, czy go kocham.
- Dobrze - pokiwał głową - Wieczorem coś dla nas przygotuję - pocałował mnie w czoło i odszedł.
Siedziałam jeszcze przez chwilę na tarasie. Myślałam nad tym, jak mogę pomóc im w koncercie, który odbędzie się pojutrze. Stracili tancerkę, a pilnie jej potrzebowali. Wyciągnęłam telefon.
- Halo? - w słuchawce zabrzmiał melodyjny głos dziewczyny.
- Potrzebuję twojej pomocy.

*Późne popołudnie*
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Złapałam swoje kule i jak najszybciej podeszłam do drzwi. Przekręciłam klucz, otworzyłam je i moim oczom ukazała się uśmiechnięta blondynka.
- Yoonah - pocałowała mnie w policzek. Zaprosiłam ją do środka i skierowałam do salonu, gdzie przebywała reszta zespołu.
- Kochani? - zagadnęłam miło, a oni na mnie spojrzeli - Poznajcie Yurę - dziewczyna ukłoniła się lekko i uśmiechnęła - To wasza tancerka na zastępstwo.
- Menadżer wie? - Suga spojrzał na mnie podejrzliwie, a ja pokiwałam głową - W takim razie w porządku.
- Nawet lepiej niż w porządku - mruknął Seokjin i podszedł do dziewczyny - Napijesz się czegoś?
- W zasadzie to ja tylko na chwilę - odparła zmieszana.
- Daj spokój - Jimin uśmiechnął się do niej, a Su, która wróciła od rodziców zmierzyła wzrokiem blondynkę - Zostań - dodał ciepło, a dziewczyna lekko się zarumieniła.
- Jeśli to nie problem... - odparła cicho.
- Żaden problem, siadaj - Hoseok poklepał miejsce obok siebie i Taehyunga.
Blondynka spojrzała na mnie, ale po chwili usiadła pomiędzy nimi. Yonka z Jungkookiem wyszli do kuchni przygotować kolację, a ja zadowolona ze swojego czynu usiadłam na fotelu i odetchnęłam z ulgą. Okazało się, że chłopacy przyjęli ją ciepło, co mnie cieszyło, ponieważ bałam się, że będą na mnie źli.
- Co z naszą kolacją? - szepnął Namjoon.
- Ty mi powiedz - odparłam, a on wstał i wziął mnie na ręce. Wszyscy spojrzeli na nas rozbawieni, ale chłopak się tym nie przejął i zaniósł mnie do samochodu, po czym sam zajął miejsce kierowcy - Pamiętasz, że nie mogę chodzić? - zapytałam, a on się roześmiał.
- Właśnie dlatego cię przyniosłem - odpalił silnik i wyjechał w stronę obrzeży miasta.
Całą drogę milczałam, tak samo jak chłopak. Ciszę między nami przerywało radio. W pewnym momencie zaczęli grać piosenkę chłopaków. Spojrzałam na Namjoona i się uśmiechnęłam.
- Przyglądasz mi się - powiedział, a kąciki jego ust uniosły się w lekkim uśmiechu.
- Tak - odparłam bez skrępowania - Osiągnęliście tak dużo...
- Dzięki ciężkiej pracy - odpowiedział i zatrzymał samochód na wzgórzu. Podszedł do moich drzwi, otworzył je i uśmiechnął się - Wskakuj na barana - puścił mi oczko.
- Oszalałeś? - pisnęłam kiedy ostrożnie złapał mnie za nogi i wziął na plecy.
- Na twoim punkcie.
Poczułam, że czerwienię się na twarzy, ale na szczęście chłopak tego nie widział. Po kilku minutach drogi, Namjoon w końcu postawił mnie na ziemi, od razu upewniając się, że mi wygodnie. Poszedł na chwilę do samochodu, zostawiając mnie samą. Dopiero teraz zobaczyłam, widać stąd całe miasto. Ulice powoli zaczynały oświetlać latarnie, a na niebie pojawiały się pierwsze gwiazdy. Uśmiechnęłam się na ten widok i wzięłam głęboki wdech, zamykając przy tym oczy.
- Pięknie, prawda? - usłyszałam za sobą głos chłopaka.
- Tak - odparłam i spojrzałam w jego stronę. Przyniósł koc i kosz piknikowy.
- Mówiłem, że coś wymyślę - odparł i pomógł przenieść mi się na miejsce, w którym wszystko rozłożył. Usiadłam ostrożnie i wyciągnęłam nogę - Mogę cię o coś zapytać? - usiadł obok mnie i przyciągnął do siebie. Pokiwałam głową, czekając na pytanie - Skąd znasz Yurę?
- Z liceum.
- Mam nadzieję, że da sobie radę - w jego głosie dało się wyczuć zwątpienie.
- Oczywiście, że tak, to zdolna dziewczyna.
- Dobrze - odparł cicho i spojrzał na mnie - Nigdy nie wierzyłem, że spotka mnie coś takiego...
- Coś takiego? - uśmiechnęłam się.
- Takie uczucie... Jakie towarzyszy mi teraz... Kurwa - przeklnął - Yoonah, znam cię tak krótko... - przybliżył się do mnie - A tak mi na tobie zależy - delikatnie mnie pocałował, czekając na moją reakcję. Nie odepchnęłam go, ale odwzajemniłam pocałunek, a on stał się śmielszy.

*Yonka*
Położyłam się do łóżka i wzięłam telefon do ręki. Zaczęłam przeglądać stare zdjęcia. Kojarzyło mi się coś, co liczyłam, że nie okaże się prawdą. Po krótkiej chwili znalazłam to, czego szukałam. Podniosłam się szybko i zaczęłam głęboko oddychać. Spojrzałam na łóżko i szybko wyciągnęłam pudełko po mamie, które leżało pod spodem. Otworzyłam je i wyciągnęłam wszystkie papiery.
Znalazłam starą fotografię, a na telefonie włączyłam aktualną.
- Niemożliwe - pokręciłam szybko głową - To jest kurwa niemożliwe! - krzyknęłam i zaczęłam płakać. Do pokoju wbiegł Jeongguk przytulając mnie szybko.
- Co się dzieje maleńka? - spytał głaszcząc mnie po głowie - Yonka....
- Yoonah... Nie... Niemożliwe - szepnęłam i zaczęłam płakać jeszcze bardziej.

piątek, 12 maja 2017

Chapter 10.

Wzięłam prysznic z małą pomocą dziewczyny, a teraz leżałam na łóżku i pisałam na chatcie ze swoim tatą.
- Mogę? - Yonka zapukała w uchylone drzwi.
- Pewnie - odparłam i poklepałam miejsce obok siebie. Dziewczyna energicznie weszła do pokoju, zamknęła drzwi i usiadła obok mnie.
- Jak się czujesz? - zapytała z troską.
- Dobrze, dziękuję - uśmiechnęłam się, pożegnałam się z tatą i odłożyłam laptopa na bok - Jak to się stało? - wskazałam na swoją nogę.
- W zasadzie to nie wiem... - odpowiedziała.
- Więc skąd pewność, że to Su?
- Widziałam jak w ciebie uderzyła..
- Rozumiem - odparłam - Kiedy wraca?
- Chyba jutro - spojrzała na godzinę i wstrzymała na chwilę oddech - Dałam jej w twarz...
- Uderzyłaś ją? - zapytałam rozbawiona.
- To nie było zabawne - pokręciła szybko głową.
- Wiesz... - przeczesałam włosy ręką - Dałaś jej w mordę za mnie, to dość zabawne - uśmiechnęłam się - Zwłaszcza po pewnej akcji.
- Oj dobra - uniosła ręce w geście obrony - To było nieporozumienie.. Poza tym jestem cholernie zazdrosna o Jeongguka.
- Zauważyłam - puściłam jej oczko.
- Wiem, że to źle, ale boję się, że znowu odejdzie bez słowa... - spojrzała na mnie - Pewnie słyszałaś o tym?
- Tak - przyznałam.
- Jimin ma taki długi język - zaśmiała się cicho - Mogę cię o coś zapytać? - skinęłam niepewnie głową - Yugyeom się w tobie zakochał?
- Tak - odparłam, a w moim sercu pojawiło się nieprzyjemne ukłucie.
- To fajny chłopak, ale...
- Ale?
- Wpadłaś w oko Namjoonowi.
- Nie wydaje mi się - odpowiedziałam szybko - Po tym co powiedział....
- Zazdrość - szturchnęła mnie w ramię - Wiem coś o tym - uśmiechnęła, a ja jej zawtórowałam - No nic - podniosła się - Uciekam, musisz mieć dużo siły, dobranoc - uśmiechnęła się raz jeszcze i wyszła, zostawiając mnie samą.
Wzięłam telefon do ręki i napisałam taką samą wiadomość do każdego z chłopaków.
"Przepraszam za to wszystko. Dziękuję za pomoc, zawsze mnie ratujecie. Jesteście moimi aniołami. 
Śpijcie dobrze, kocham was"
Spojrzałam ostatni raz na godzinę, wyłączyłam telefon i poszłam spać.

Następnego dnia zostałam w dormie sama. Wszyscy pojechali na próby i nie miało ich być naprawdę długo. Kręciłam się z kąta w kąt, przeklinając przy tym. Chodzenie o kulach było naprawdę niewygodne i ciężkie. W końcu znalazłam miejsce na sofie. Ułożyłam nogę, tak żeby nie bolała za bardzo i oparłam się wygodnie. Włączyłam telewizor i zaczęłam szukać jakiegoś filmu.
Moje powieki po pewnym czasie zrobiły się ciężkie, a ciało obolałe. Położyłam się inaczej i nie wiedzieć kiedy zasnęłam.
Stałam nad rzeką. Spojrzałam w prawą stronę. Namjoon był ubrany w białą koszulę, czarne, dopasowane spodnie. Jego włosy rozwiewał wiatr, a na twarzy widniał uśmiech. Spojrzałam w lewą stronę. Yugyeom stał oparty o drzewo i przyglądał mi się. Również miał białą, luźną koszulę i jeansowe, podwinięte spodnie. Jego stopy były bose, a włosy idealnie się układały na wietrze.
Uśmiechnęłam się najpierw do niego, a potem do Namjoona. Oboje do mnie podeszli i ustali przede mną.
- Musisz wybrać - odezwał się spokojnie Namjoon.
- Jak to? - spojrzałam na ich uśmiechnięte twarze.
- Nie możemy dłużej żyć w niepewności - powiedział Yugyeom.
- Ja.... Ja.. - patrzyłam najpierw na jednego, a potem drugiego - Przepraszam - pokręciłam głową i wskoczyłam do rzeki, dając się porwać mocnemu nurtowi.
- Yoona! - ktoś szarpnął mnie za ramię. Otworzyłam szybko oczy i zobaczyłam przed sobą Jeongguka - W porządku?
- Tak - szybko usiadłam i spojrzałam na godzinę. Dochodziła 15:00 - Co tu robisz?
- Postanowiliśmy, że ktoś musi z tobą być - odparł i usiadł obok mnie - Potrzebujesz czegoś?
- Nie.. Jeongguk? - przysunęłam się do chłopaka i oparłam głowę o jego ramię - Czemu Namjoon oppa taki jest?
- Myślę, że to jego powinnaś zapytać - odpowiedział miło.
- Nie jestem samobójczynią - zaśmiałam się.
- Namjoon... Uh... Podobasz mu się.. Cały czas się o ciebie pyta jak się czujesz... Dzisiaj z 50 razy chciał do ciebie dzwonić, ale rezygnował... - spojrzał na mnie - Nie wiem co cię łączy z Yugyeom'em, ale przy Namjoonie o nim nie mów..
- Heej! - dźgnęłam go w żebra - Ty mi powiedz co cię z Yonką łączy.
- Mnie? - zapytał zaskoczony.
- Tak.
- Seks - odpowiedział poważnie, a mnie zatkało.
- Nie kochasz jej? - zapytałam cicho.
- Kocham - przyznał szeptem - Ale ona nie kocha mnie.
Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się słabo. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, ale wiedziałam, że dziewczyna go kocha.
Westchnęłam ciężko i chciałam coś powiedzieć, ale zabrakło mi słów.
- Jeongguk? - usłyszeliśmy głos Yonki i odruchowo spojrzeliśmy w stronę drzwi. Czarnowłosa patrzyła na nas, a na policzkach widniały ślady łez - Pogadamy? - zapytała cicho.
- To ja pójdę - uśmiechnęłam się i wstałam.
- Pomogę ci - brunet szybko wstał i podał mi kule.
- Dam radę - odparłam pewnie - Tak sano jak ty - złapałam kulę i jak najszybciej opuściłam salon.
Usiadłam na ławeczce w ogrodzie i wpatrzyłam się w niego.
- Yonnah? - spojrzałam na chłopaka - Mogę? - wskazał miejsce obok mnie, a ja powoli pokiwałam głową.

czwartek, 11 maja 2017

Chapter 9.

Aktualizacja bohaterów.
- Dlaczego to my cię zawsze ratujemy z kłopotów? - zapytał Jinyoung  kiedy już byliśmy w ich dormie.
- Bo mnie kochacie? - uśmiechnęłam się słodko.
- Może tak być - pokiwał głową z uśmiechem.
- Potrzebujesz czegoś? - JB usiadł obok mnie.
- Taaaa...
- Czego? - zapytał i chciał się podnieść, ale złapałam go za nadgarstek i pociągnęłam, żeby usiadł obok mnie.
- Was bliżej - odpowiedziałam cicho.
- Nie mów tak! - pisnął BamBam.
- Dlaczego?
- Bo się popłaczę - westchnął ciężko.
- Przemyśl powrót do nas - Jackson spojrzał na mnie poważnie.
- Podpisałam umowę...
- Cholera - mruknął Yugyeom - Nie da się nic zrobić?
- Nie - pokręciłam głową.
- Wiesz, że niedługo wyjeżdżamy? - Youngjae spojrzał na mnie zmartwiony - Nie będzie nas dość długo.
- Wiem - przyznałam.
- Jak ty dasz sobie bez nas radę? - Jinyoung dźgnął mnie w żebra.
- Zginę bez was - odparłam przez śmiech.
- Nie śmiej się, bo tak będzie - Jackson puścił mi oczko.
Naszą rozmowę przerwał dzwonek do drzwi. Jaebeom podniósł się niechętnie z sofy i poszedł otworzyć.
- Jest u was? - usłyszałam głos Namjoona.
- O nie - mruknęłam cicho i zakryłam się kocem.
Usłyszeliśmy kroki, dźwięk zamykanych drzwi i w salonie pojawiło się kilka osób.
- Oh nie... Gdzie Yoona? - usłyszałam sarkastyczny głos Sugi. Chłopak podszedł do mnie, złapał za koc i odkrył mnie - Może dałbym się na to nabrać, gdyby twoja noga nie leżała w szynie na stole - skinął głową w jej stronę.
- Dlaczego wyszłaś? - zapytał Seokjin poważnie.
- Nie chcieli mnie zabrać, a ja nie chciałam tam być - odpowiedziałam bez żadnych wyrzutów sumienia.
- Zachowujesz się jak dziecko - skarciła mnie Yonka.
- Najważniejsze jest twoje zdrowie - dodał Namjoon.
- Tylko, że ja w tym szpitalu czułam się gorzej chora - mruknęłam i skrzyżowałam ręce na piersi.
- Miałaś tam opiekę - odparł.
- Jeśli to dla was problem, może zostać tutaj - Mark zmierzył chłopaka wzrokiem.
- Żaden problem - powiedział szybko.
- Ja widzę co innego - mruknął Yugyeom.
- Nikt cię nie pytał o zdanie - warknął do niego. Chłopak wstał i podszedł do RM.
- Dla niej moje zdanie jest ważne - odparł spokojnie, ale ostro.
- Ale dla mnie nie - powiedział lider i spojrzał na mnie - Yonka weź jej rzeczy.
- Czemu nikt mnie nie zapyta o zdanie?! - krzyknęłam i podniosłam się. Stałam na jednej nodze, ponieważ drugą miałam usztywnioną, aż do kolana. Youngjae podał mi kulę i stał z boku w razie, gdybym miała się przewrócić.
- Namjoon? - Jackson wyjrzał z kuchni - Co to za krzyki?
- Jak mogłeś zabrać ją ze szpitala? - Yonka od razu zaatakowała chłopaka - Tacy z was przyjaciele!
- Hej! - Suga złapał dziewczynę za nadgarstek i pociągnął za siebie - Nie masz prawa ich oceniać.
- Prosiła nas o to, jej prośby są dla nas ważne - powiedział spokojnie chłopak.
- Rozumiem - przytaknął Namjoon i podszedł do mnie - Twoje miejsce jest teraz z nami - złapał mnie w pasie i zmusił do pójścia z nim.
Chłopacy stali w ciszy i patrzyli jak wychodzę. Junior dodał przed wyjściem, że odwiedzą mnie jutro, jeśli im się uda.
Drogę do dormy przebyliśmy w ciszy. Byłam wściekła na Namjoona i coraz częściej zastanawiałam się nad wróceniem do GOT7. Seokjin zaparkował najmożliwiej blisko drzwi. Yonka pomogła mi wysiąść, a resztę drogi przebyłam sama, o kulach. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Podszedł do mnie Jungkook z Tae i Hoseokiem.
- Wisisz mi kasę - Tae spojrzał z satysfakcją na J-Hope'a.
- Za co? - zapytałam udając zaciekawienie.
- Hobi hyung był przekonany, że zostaniesz w dormie GOT7.
- Założyliście się o takie coś? - Jeongguk spojrzał na nich oburzony. Taehyung wzruszył ramionami.
- Idę przygotować kolację - uśmiechnął się do mnie i poszedł do kuchni. Patrzyłam na Hoseoka, który bacznie mi się przyglądał.
- Źle o mnie myślisz - powiedziałam patrząc mu w oczy.
- Nie zaprzeczę, ale i nie potwierdzę - odparł chłodno i wycofał się na górę. Jedynie Jungkook pomógł mi dojść do salonu i ułożyć odpowiednio nogę. Patrzyłam na nią wściekła.
- Gdzie Su? - zapytałam.
- U rodziców - odparł Jimin.
- Mhm - pokiwałam powoli głową.
Namjoon spojrzał na mnie wściekły.
- Jak mogłaś tak bezmyślnie wyjść ze szpitala?
- Jak widać - odpowiedziałam obojętnie.
- Powinnaś wrócić tutaj.
- Nie chcieliście mnie zabrać.
- Widocznie był tego powód - spojrzał na Yonkę, a potem znowu na mnie - Jesteś taka bezmyślna.. Myślisz, że oni by ci pomogli... Za 2 tygodnie wyjeżdżają.
- Oni zrobią dla mnie naprawdę dużo! - wstałam i pokuśtykałam do chłopaka. Był ode mnie dużo wyższy, sięgałam mu zaledwie do ramion. Podniosłam głowę, żeby spojrzeć mu w oczy - Oni mnie kochają!
- Jedyny kto cię tam kocha to Yugyeom! - warknął.
- To nie twoja sprawa!
- Nie pozwolę, żeby ktoś, kto mieszka pod moim dachem pieprzył się z chłopakiem, którego nie kocha! Jak jakaś dziwka! - wycedził.
- Namjoon - Seokjin położył mu rękę na ramieniu. Spojrzałam na resztę, która wolała się nie wtrącać w naszą kłótnie.
- Jesteś gnojem Namjoon.... - powiedziałam cicho - Jaka ja głupia byłam... Myślałam, że między nami coś może być.. Tymczasem ty.... Nie ważne - pokręciłam głową - Yonka pomożesz mi? - dziewczyna szybko znalazła się przy mnie. Złapała mnie w pasie i pomogła wejść na górę.

Chapter 8.

*Namjoon*
- Popierzyło cię?! - usłyszałem krzyk Yonki i odwróciłem się w jej stronę. Yoona leżała na ziemi, Seokjin z menadżerem przy niej klęczeli, a czarnowłosa krzyczała na Su - Co ty kurwa kroków nie znasz?! - popchnęła ją.
- Ona widocznie ich nie znała! - odkrzyknęła brunetka i również popchnęła Yonkę. Dziewczyna wzięła głęboki oddech i uderzyła Su w twarz.
Jeongguk podbiegł do niej i złapał mocno.
- Puść mnie! - dziewczyna zaczęła się szarpać, ale brunet był dużo silniejszy.
Hoseok pomógł wstać Su. Nie wiedziałem co się dzieję.
- Co się tak gapisz?! - Yonka spojrzała na mnie - To się dzieję w twoim zespole!
- O co tu chodzi? - zapytałem spokojnie.
- Ta kretynka ją popchnęła! - wskazała głową Su, która siedziała na krześle i w ciszy się nam przyglądała.
- Namjoon - Yoongi objął mnie ramieniem - Opanuj ich, my jedziemy do szpitala.
Patrzyłem jak chłopak wziął bezwładne ciało Yoony na ręce i wybiegł na korytarz. Maknae nadal trzymał Yonkę i próbował uspokoić, a Hoseok przykładał lód do policzka Su. Spojrzałem na Jimina, który po prostu siedział i nic nie mówił.
- Tae - spojrzałem na chłopaka, który uniósł wzrok w moją stronę - Jadę do szpitala, ogarnij ich.
- Namjoon! - krzyknął chłopak, ale ja już byłem w windzie oddychając ciężko.

*Yoona*
Obudziłam się z bólem głowy i zdrętwiałą nogą. Chciałam nią poruszyć, ale nie mogłam. Rozejrzałam się po sali i zobaczyłam czarnowłosą dziewczynę z liderem. Podeszli do mnie i uśmiechnęli.
- Co się stało? - zapytałam słabo.
- Wypadek przy pracy - odparła dziewczyna.
- Czy ja mam nogę w gipsie?
- W szynie - odpowiedział chłopak.
- Cholera - mruknęłam i podniosłam się powoli do pozycji siedzącej.
- Nie będziesz mogła tańczyć, przez jakiś czas - dziewczyna położyła dłoń na mojej.
- Co z koncertem? - spojrzałam na RM.
- Nie wiemy.
Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam na korytarz, przez duże szklane okno. Jimin pomachał mi i uśmiechnął się. Machnęłam mu, żeby weszli do środka. Pokiwał energicznie głową. Do środka wszedł on, Jeongguk, Yoongi i Taehyung.
- Gdzie reszta? - zapytałam.
- Seokjin niestety musiał zostać w wytwórni z Hoseokiem - odpowiedział Jungkook, a ja pokiwałam tylko głową.
- A Su?
- Nie mów mi nic o niej - syknęła Yonka.
- Yonka! - Yoongi spojrzał na nią poważnie.
- No co?
- Nie tutaj.
- O co chodzi? - spojrzałam na nich.
- Uhm, jakby to powiedzieć - Taehyung podrapał się po głowie - Przez Su się przewróciłaś...
- Słucham? - myślałam, że się przesłyszałam -Okay - pokiwałam powoli głową i zaczęłam odpinać kroplówkę i odczepiać wszystkie kabelki.
- Co ty robisz? - krzyknął Jimin i złapał mnie za ręce.
- Idę do domu - odpowiedziałam całkiem poważnie.
- Żartujesz?! - warknął Namjoon.
W tym samym momencie do sali weszła wściekła pielęgniarka.
- Proszę wyjść - powiedziała ostro.
- Niech pani od razu do nas dzwoni jeśli ona coś odpieprzy - Yonka spojrzała na mnie i podała jej wizytówkę - Wypoczywaj - dodała i wszyscy wyszli. Kiedy tylko zniknęli z korytarza, spojrzałam na pielęgniarkę.
- Niech pani idzie po lekarza - powiedziałam poważnie.
- Słucham? - blondynka spojrzała na mnie jak na wariatkę.
- Wypisuje się - dodałam. Kobieta skinęła głową i wyszła.
Od razu sięgnęłam po telefon i wybrałam numer do Jacksona.
- Jackson?
- Wszyscy są - odparł wesoło.
- Przyjedźcie po mnie...
- Coś się stało? - zapytał Youngjae.
- Można tak powiedzieć - odparłam lekko zakłopotana i spojrzałam na swoją nogę.