środa, 24 maja 2017

Chapter 18.

Otwieram powoli oczy i od razu zaczyna razić mnie jasne światło. Mrugam szybko i widzę dziewczynę, która się nade mną nachyla.
- Yoonah - szepcze i łapie mnie za dłoń.
- Nie zamknęli cię? - uśmiechnęłam się lekko.
- Nie powiedziałaś, że miałaś z nimi umowę.. Wiesz jak umierałam? - widząc jej poważną minę, zaśmiałam się cicho.
- Najważniejsze, że nic ci nie grozi..

[miesiąc później]
- Ale jak to? - patrzyłam na menadżera jak na idiotę.
- Nie należysz do zespołu, więc musisz zrobić miejsce dla kogoś innego - odparł cicho - Naprawdę tego nie chce, ale muszę...
- Mogę tańczyć...
- Nie możesz... - pokręcił głową.
- Bo ten lekarz tak powiedział? - wstałam szybko.
- Tak..
- Jest idiotą - burknęłam.
- Przykro mi.. Miejsce dla ciebie będzie, ale po operacji - odparł smutno i podsunął mi papiery o urlop.
- Zawiodłam się na was - dodałam cicho i wyszłam z gabinetu.
Zamówiłam taksówkę i wróciłam do dormy, żeby spakować swoje rzeczy. Weszłam do pokoju i od razu rzuciłam walizkę na podłogę. Odsunęłam szafę i nic nie układając upychałam ubrania w torbie i walizce. Chciałam wyjść, zanim wrócą chłopacy. Nie mogłam im powiedzieć, że to menadżer kazał mi odejść. Zasunęłam walizkę i postawiłam ją. Zamówiłam kolejną taksówkę i po dość ciężkiej drodze na dół stałam przed dormą i czekałam na samochód.
* Namjoon
- W końcu do domu - mruknął Seokjin i przeciągnął się leniwie.
- Ciekawe co Yoonah zrobiła do jedzenia? - Taehyung wybrał numer do dziewczyny.
- Co to..... ? Kurwa! - Yonka szturchnęła mnie w ramię.
Wyjrzałem szybko przez okno i zobaczyłem, że brunetka pakuje walizki do taksówki, po czym wsiada i odjeżdża.
- To żart?! - krzyknąłem i kiedy samochód się zatrzymał od razu z niego wyskoczyłem jak oparzony.
Patrzyłem jak taksówka odjeżdża, przeklinając pod nosem. Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do menadżera - Czemu Yoonah wyjechała?
- Namjoon....
- Czemu kurwa?!
- Nie może tańczyć, musiałem ją zwolnić...
- Żartujesz? - syknąłem, ale w odpowiedzi dostałem tylko ciszę - Nie musiałeś jej wypieprzać z dormy!
- Zajmuje pokój innej tancerce...
- Nie chcemy innej!
- Nie macie wyjścia.
- To moja dziewczyna - dodałem.
- Przykro mi - odparł i się rozłączył.
Cisnąłem telefonem o ziemię i zacząłem głęboko oddychać.
*Yoonah*
Nie wiedziałam gdzie mam się podziać. Nie zarobiłam zbyt wiele, a do "mamy" nie chciałam wracać. Pojechałam, więc przed dormę swojego starego "zespołu". Zapukałam lekko w drzwi... Cisza.. Złapałam za klamkę, drzwi były zamknięte. Westchnęłam cicho i usiadłam na schodach.
Popatrzyłam w niebo. Słońce powoli chowało się za horyzontem, ale mimo to było ciepło. Zdałam sobie sprawę jakie wszystko jest ulotne. Coś się kończy, a coś zaczyna... Wiedziałam, że nie będę tancerką BTS na zawsze, ale sądziłam, że potrwa to dłużej niż kilka dni. Oparłam się o filar i wyjęłam telefon. Miałam kilkadziesiąt wiadomości i smsów. Odtworzyłam jedną.
- Yoonah.... - usłyszałam ból w głosie chłopaka - Nie może tak być, oni nie mieli prawa cię wyrzucić, wróć.. Proszę...
Wraz z dźwiękiem przekręcanego zamka, schowałam telefon do kieszeni i wstałam.
- Co tu robisz? - Jaebum stał w drzwiach zupełnie zaspany - Nie powinnaś być.....
- W szpitalu? - dokończyłam za niego - Nie...
- Wejdź - odsunął się z przejścia i wziął moją walizkę - Dlaczego masz te rzeczy?
- Menadżer mnie wypieprzył - odpowiedziałam i weszłam do salonu - Cześć kochani - uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Yoonah - Yugyeom patrzył na mnie przez chwilę po czym podszedł i przytulił. Przez tą chwilę czułam się bezpiecznie.
- Co się stało? - Jinyoung wychylił się z kuchni i uśmiechnął na mój widok - Miło cię widzieć, zjesz z nami?
- W zasadzie to mam prośbę...
- Nocleg? - Mark poruszył brwiami, a ja pokiwałam głową.
- W porządku, prawda? - Jackson spojrzał na chłopaków, którzy bez problemów się zgodzili.
Ulżyło mi.. Wiedziałam, że mogę na nich liczyć. Mimo tego, że mieli przerwę po miesiącu niebycia w domu, przyjęli mnie z otwartymi ramionami.
- I znowu wszystko w normie - Bambam opadł ciężko na sofę i poklepał miejsce obok.
- Pomogę w kuchni - puściłam mu oczko i poszłam do chłopaków.
- Yoonah... - Jaebum złapał mnie za ramię i odstawił talerze, które niosłam - Zdecydowałaś się na operację?
- Tak...
- Reszta wie?
- Nie - pokręciłam głową - Nie chce, żeby się martwili...
- Kiedy termin?
- Pojutrze... - przyznałam.
- Będziemy z tobą - Youngjae objął mnie ramieniem.
- Ile razy mam ci mówić, żebyś tu nie wchodził?! - krzyknął Jinyoung i zaczął bić chłopaka ścierką.
- Dobra już! - blondyn uniósł ręce w geście poddania i uciekł do salonu.
Zaczęłam się śmiać, ale widząc poważną minę chłopaka, od razu ucichłam i zabrałam talerze i poszłam do jadalni. Starannie rozłożyłam sztućce, talerze i obok szklanki.
- Moja kolej! - krzyknął Jackson i zabrał Bambamowi pilota.
- Nie zachowuj się jak dziecko! - krzyknął i podszedł do chłopaka, który chował przedmiot za plecami.
Uśmiechnęłam się na ten widok. Zastanawiałam się, skąd w nich tyle energii po trasie.
- Czemu się tak przyglądasz? - Yugyeom objął mnie ramieniem.
- Lubię patrzeć jak się kłócą - odparłam.
- W dormie BTS nie było takich rozrywek?
- Głównie byli w wytwórni, a kiedy wracali.. Byli zmęczeni - uśmiechnęłam się słabo.
Posiłek spędziliśmy przy opowiadaniach chłopaków. Byli bardzo zadowoleni z koncertów i szczęśliwi, że mają takich wspaniałych fanów. Słuchałam z uwagą, bo lubiłam ich opowiadania. To kiedy się sprzeczali jak było naprawdę albo kiedy się sprzeczali, kogo fani kochają bardziej. Było to po prostu urocze.
Po skończonym posiłku posprzątałam razem z Jacksonem i poszłam do pokoju Yugyeom'a, gdzie miałam spać. Usiadłam na łóżku i sprawdziłam dokładnie, o której lecę do Stanów na operację.
- Yoonah? - brunet usiadł obok mnie - Polecę z tobą.
- Nie ma mowy - odpowiedziałam stanowczo.
- Nie pytałem cię o zdanie - odparł chłodno i spakował kilka rzeczy do torby.
- Yugyeom jesteś zmęczony po trasie....
- Jesteś ważniejsza...
- Twoje zdrowie jest ważniejsze..
- Dla mnie nie - złapał mnie za dłoń - Chce tam być.. I nie próbuj mnie odwieźć od tego pomysły - uśmiechnął się lekko - Chce być pierwszą osobą, którą zobaczysz po przebudzeniu.. - pocałował mnie w czoło i wyszedł z pokoju.
Miałam ochotę krzyknąć, że nie może, że on jest najważniejszy.. On ma fanów, zespół, musi o siebie dbać.
- Idiota - mruknęłam i położyłam się, czując ogromne zmęczenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz