niedziela, 4 czerwca 2017

Epilog.

*3 lata później*
- Pieprzony debil! - wrzasnęłam i odepchnęłam chłopaka - Jak mogłeś się kurwa tak upić, żeby pocałować inną dziewczynę?!
- Nie pocałowałem jej! - chłopak kopnął wazon stojący przy oknie - To ona się na mnie rzuciła! Odepchnąłem ją od razu.
- Jasne! - skrzyżowałam ramiona na piersi i ustałam do niego tyłem. Próbowałam unormować oddech i opanować łzy, których z każdym krzykiem było coraz więcej.
- Yoonah.. - Namjoon dotknął mojego ramienia.
- Nie dotykaj mnie - rzuciłam obojętnie, ale w środku poczułam rozrywający ból.
- Mamusiu... - do salonu weszła nasza trzyletnie córeczka.
- Kochanie... - odwróciłam się do niej i wzięłam ją na ręce - Co się stało?
- Pójdziemy na spacer? - wysepleniła dziewczynka, a ja spojrzałam na Namjoon'a, który tylko skinął głową.

Godzinę później dziewczynka bawiła się z synem Yonki i Jeongguka. Oparłam głowę o ramię i spojrzałam w stronę chłopaków. Jimin i Seokjin bawili się z dzieciakami, rzucali im piłkę, mieli niezłą zabawę.
- Tylko 3 lata - mruknęłam.
- Co 3 lata? - Su podeszła do nas wraz z Hoseokiem i ich dzieckiem. Chłopczyk pomachał do nas i pobiegł do dzieciaków.
- 3 lata i moje małżeństwo poszło się pieprzyć - odpowiedziałam.
- Hoseok, Yoongi z Tae cię wołają - Yonka posłała mu porozumiewawczy uśmiech, a on skinął głową i odszedł.
- Dlaczego tak mówisz? - brunetka usiadła obok mnie - Bo laska go pocałowała? Przecież wiesz, że to była jakaś powalona fanka...
- Wiem, ale ciągle mam to przed oczami.. - spojrzałam na jeszcze swojego męża - Mam wrażenie, że on mnie nie kocha.. Pośpieszyliśmy się - w tym momencie poczułam pieczenie na ramieniu - Pojebało was?! - krzyknęłam, a obie dziewczyny wzruszyły ramionami.
- Głupoty pieprzysz Yoonah! Idź z nim pogadaj! - Su zaczęła mnie popychać w stronę chłopaka.
Westchnęłam ciężko i powoli poszłam w jego stronę, nie patrząc pod nogi. Ustałam na deskorolkę i wywinęłam orła do tyłu.
- Yoonah! - Namjoon podbiegł do mnie jako pierwszy - Do cholery, to że się kłócimy, nie znaczy, że masz się krzywdzić!
- Myślisz, że chciałabym się zabić przez takiego idiotę jak ty? - odgryzam się, a na jego twarzy pojawia się uśmiech.
- Kocham cię kretynko - szepcze.
- A ja ciebie idioto - uśmiecham się i składam na jego ustach namiętny pocałunek.

Chapter 25.

[dwa miesiące później]
- Wszystko jest załatwione - Yonka opadła zadowolona na sofę - Jutro twój wielki dzień - uśmiecha się szeroko.
- Stresuje się - powiedziałam cicho, a dziewczyna poruszyła brwiami w zabawny sposób. W tym samym momencie ktoś zapukał do drzwi, a potem po prostu wszedł do środka. Odwróciłam głowę w stronę drzwi, w których pojawiła się Su.
- Ostatni wieczór wolności, a wy na trzeźwo? - dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i wyjęła 3 butelki wina - Macie coś do jedzenia?
- U nas zawsze jest pełno jedzenia - odpowiedziałam wesoło.

Uśmiecham się do makijażystki, która kończy mój weselny look.
- Dziękuję - mówię i robię lekki ukłon. Kobieta łapie mnie za dłonie, składa życzenia po czym ściska. Całuję ją delikatnie w policzek i idę założyć sukienkę. Yonka uśmiecha się i delikatnie nachyla głowę ku dołowi. Podchodzę do niej i przytulam ją. Dziewczyna nie może powstrzymać się od łez i pociąga cichutko nosem.
- Szkoda, że mamy tu nie ma - szepczę, a ja odsuwam się od niej.
- Jest tutaj - dotykam miejsce, gdzie znajduje się serce. Brunetka uśmiecha się promiennie i odsuwa pokrowiec z sukienką. Rozbieram się do samej bielizny i razem z siostrą powoli wciągam sukienkę. Materiał delikatnie muska moją skórę, a ja uśmiecham się.
- Wyglądasz pięknie - siostra po raz kolejny ociera łzy, tak żeby makijaż jej się nie rozmazał. Odwracam się do niej plecami, a ona zapina guziczki od sukienki, a potem zakłada mi na szyję srebrny naszyjnik.
Fryzjerka podchodzi do mnie i zakłada mały, uroczy wianek, na moje pofalowane włosy. Odwracam się do lustra i nie mogę uwierzyć własnym oczom.
Moja sukienka ślubna była w kolorze różu, jednak bardziej przypominała biały. Była śliczna i słodka. Wianek był zrobiony z białoróżowych kwiatów i wyglądał idealnie na ciemnych włosach. Odwracam się do Yonki i biorę głęboki oddech.
- Jesteś gotowa? - zapytała cicho, a ja kręcę głową - Co się dzieję? - zapytała przerażona.
- Nie mam butów - mówię cicho, tłumiąc śmiech. Dziewczyna karci mnie wzrokiem, ale szybko podaje białe trampki. Szybko zakładam je i wiążę i jeszcze raz przeglądam się w lustrze.
- Wyglądasz pięknie - odwracam się w stronę drzwi i widzę w nich Taehyunga i Hoseoka - Chodźmy już - mówi starszy i bierze mnie pod rękę. Yonka natomiast idzie z Tae.
Wsiadamy do białego jeepa, przystrojonego specjalnie na tą okazję. Droga do kościoła mija naprawdę szybko. Kiedy dojeżdżamy nad miejsce, przed kościołem jest pełno fanek i ochrony. Biorę głęboki oddech i wychodzę z Hoseokiem.
Umówiliśmy się, że to on poprowadzi mnie do ołtarza, ponieważ w razie czego nie da mi uciec. Śmieję się na tę myśl, a chłopak zerka na mnie. Kręcę rozbawiona głową i stajemy przed drzwiami kościoła. Yonka i Tae wchodzą bocznymi drzwiami, a ja czekam, aż rozbrzmi muzyka.
- Gotowa? - pyta brunet, kiedy słyszymy pierwsze dźwięki fortepianu.
- Tak - mówię pewnie i drzwi się otwierają.
Kościół jest przystrojony białymi kwiatami, z różowymi wstążkami. Do ołtarza prowadzi nas biały dywan. Namjoon wraz z Jeonggukiem stoi przy ołtarzu i czeka na mnie. Na przeciwko nich stoi uśmiechnięta Yonka i macha do dziewczynek, które rozsypują przede mną kwiaty.
Podczas drogi pod ołtarz mijamy po drodze ludzi z pracy, przyjaciół, rodzinę.
Kiedy dochodzimy na miejsce, Hoseok przytula mnie.
- Witaj w rodzinie - szepcze i odsuwa się tak, żeby Namjoon mógł swobodnie do mnie podejść.
Chłopak uśmiecha się do mnie, łapie za rękę i odwraca nas w stronę ołtarza. Zerkam ukradkiem w miejsce, gdzie stał Jeongguk.. Teraz stoi tam cały zespół wraz z dziewczynami - puszczam im oczko i patrzę na księdza.
Mówi on coś, czego tak naprawdę nie słucham. Moje serce bije szybko, a oddech jest nierówny.
- Czy ty Kim Namjoon'ie bierzesz Park Yoonah za żonę? - pyta chłopaka, a on odpowiada "TAK" - Czy Ty Park Yoonah, bierzesz Kim Namjoon'a za męża - zerkam na chłopaka i uśmiecham się.
- Tak - odpowiadam pewnie, a on pozwala nam się pocałować. Delikatnie dotykam ust chłopaka, po czym on wpija się w moje mocniej. Słyszymy piszczenie i oklaski. Odsuwamy się od siebie kawałek i uśmiechamy do reszty.
Właśnie zostałam mężatką.. Szczęśliwą młodą mężatką.
W tym momencie w moim życiu otwiera się nowy rozdział, jednocześnie zamykając stary. Teraz czeka nas tylko dobry czas. Wszystko co złe było już za nami...
Podchodzi do nas reszta naszych przyjaciół i przytula nas.
- RODZINA! - piszczy Hoseok, a my wybuchamy śmiechem, po czym mu wtórujemy krzycząc to co on - RODZINA!

piątek, 2 czerwca 2017

Chapter 24.

- Co z nią? - zapytałam lekarza, który wyszedł z sali.
- Zapraszam do gabinetu - odpowiedział i ruszył w stronę końca oddziału. Spojrzałam się na chłopaków i dogoniłam mężczyznę. Otworzył drzwi i wpuścił mnie do środka, dużego, białego gabinetu. Tylko meble były ciemne, co idealnie kontrastowała z przerażającą bielą - Proszę - wskazał na krzesło, więc posłusznie je zajęłam - Pani siostra miała nagłe zatrzymanie akcji serca, podejrzewam, że od wysiłku.. Uhm, oprócz tego...
- Oprócz tego? - powtórzyłam przerażona.
- Podejrzewamy raka...
- Raka? - spytałam zaskoczona, a on skinął powoli głową.
- Taka choroba onkologiczna...
- Wiem co to rak kretynie! - syknęłam i wstałam - Zabieramy ją do prywatnej kliniki - dodałam pewnie i wyszłam z gabinetu.
Wróciłam do chłopaków i przez szybę spojrzałam na brunetkę, która oddychała ciężko, a maszyny próbowały jej to ułatwić.
- Jeongguk? - zwróciłam się do chłopaka - Dzwoń do tej kliniki..
- Jesteś pewna? - zapytał, a ja skarciłam go wzrokiem.
- Dzwoń! - warknęłam. Brunet powoli się wycofał i oddalił od nas kilka metrów.

[tydzień później]
- Pani siostra nie ma raka - lekarka uśmiechnęła się miło - Ma bardzo osłabiony organizm..
- Szczęście w nieszczęściu - odpowiedziałam - Dziękuję pani - uśmiechnęłam się i wróciłam na salę, gdzie leżała Yonka.
- I? - zapytała cicho.
- Żadnego raka - odpowiedziałam, a na twarzy dziewczyny zagościł szczery uśmiech.

[dwa tygodnie później]
- Tak się cieszę, że jestem już w dormie - Yonka usiadła na kanapie i wyciągnęła ramiona.
- Pomijając fakt, że ty i Jeongguk... - zaczęłam.
- Mała kłótnia...
- Rozstanie nazywasz małą kłótnią?
- Przestań... - machnęła ręką. Chciałam jej odpowiedź, ale rozproszył mnie dzwonek do drzwi. Spojrzałam na dziewczynę ukradkiem i poszłam otworzyć.
- Uhm... Co tu robisz? - przed moimi drzwiami stał menadżer.
- Szukam Yonki - odpowiedział, więc wpuściłam go do środka i skierowałam do salonu. Mężczyzna bez słowa podszedł do dziewczyny i rzucił na stół dwie teczki - Wypowiedzenie - wyjaśnił - I oferta nowej pracy.
Dziewczyna w ciszy zaczęła przeglądać dokumenty.
- Wywalacie mnie, tylko po to, żeby przyjąć mnie na inne stanowisko? - zapytała wściekła, a on skinął głową.
- Musimy.
- Cholera - mruknęła pod nosem - Niech wam będzie - podpisała wypowiedzenie i nową umowę.
- Dobra decyzja - menadżer uśmiechnął się i zaczął wyjaśniać jej nowe obowiązki.
Nie chcąc im przeszkadzać wyszłam do kuchni i zadzwoniłam do Namjoon'a.
- Właśnie miałem do ciebie dzwonić - powiedział - Mamy zarezerwowany już salę..
- Świetnie - uśmiechnęłam się.
- Jest prześliczna, zaraz wyślę ci zdjęcia.
- W porządku.. Uhm, Namjoon... Nie wydaje ci się, że za szybko to robimy?
- Masz wątpliwości... Nie, ale nie chce brać za kilka lat rozwodu...
- Nie dam ci go - odparł poważnie, a ja zachichotałam cicho.
- Dobrze,  będę pamiętać.. Na razie.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też - odpowiedziałam i rozłączyłam się.
Odłożyłam telefon i kiedy wróciłam do salonu menadżera już nie było.
- Już poszedł?
- Na szczęście - odpowiedziała dziewczyna i włączyła telewizję.

[Miesiąc później]
Miałam totalne urwanie głowy. Z jednej strony wielki koncert BTS, a z drugiej mój własny ślub. Oprócz tego, Namjoon ogłosił nasze zaręczyny oficjalnie i spłynęła na mnie fala hejtu. Koreańskie fanki w większości przyjęły to dobrze, ale zdarzały się takie, przez które nie mogłam spokojnie wyjść z biura. Razem z Yonką i Susu miałyśmy zapewnioną ochronę, co jednak nie zmieniało faktu, że dotarcie do biura, a potem dormy było istnym wyzwaniem.
- Yoonah? - Susu wbiegła do gabinetu - Masz przygotowany plan na występ?
- Tak już! - odpowiedziałam szybko i zaczęłam szperać pomiędzy stosem papierów - Kurwa, zginę tu kiedyś - mruknęłam.
- A to? - dziewczyna wskazała na papier znajdujący się na ziemi.
- Masz rację - wstałam i zaczęłam rozginać kartkę - Wyprostujesz go po drodze? - zapytałam z niewinnym uśmieszkiem, a ona pokiwała rozbawiona głową i wybiegła, zostawiając mnie z totalnym syfem.
- Yoonah - Yonka wbiegła do sali i rzuciła mi na stół z 40 listów.
- Co to? - zapytałam zrezygnowana.
- Odpowiedzi na zaproszenia - uśmiechnęła się - Powiem tyle, miałam czelność kilka otworzyć.. Całe GOT7 będzie...
- To świetnie - przyznałam szczerze i opadłam na krzesło - Pomóż mi, bo nie wyrabiam...
- Już - powiedziała entuzjastycznie i zaczęła porządkować kartki.

Wróciłam do dormy późnym wieczorem. Zrzuciłam buty, bluzę i zmęczona powędrowałam do kuchni. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam zimny sok, który był ukojeniem, bo tak gorącym dniu w pracy. Oparłam się o ścianę i wyjrzałam przez okno. Ludzie jeszcze się kręcili i cieszyli z letnich wieczorów.
- Co tak późno? - zapytał Namjoon, a ja podskoczyłam przerażona.
- Ciężki dzień - odpowiedziałam cicho - Pójdę pod prysznic.
- Yoonah? - przytulił mnie lekko - Słyszałem, że chłopacy mają być?
- Prawda - mruknęłam i oparłam głowę o tors chłopaka.
- Jesteś tego pewna?
- To moi przyjaciele.. - odsunęłam się od niego - Chce, żeby byli ze mną.
- W porządku - odpowiedział cicho i poszedł do sypialni.
Wzięłam głęboki oddech i poszłam pod prysznic. Zastanawiałam się, czy powinnam zaprosić swoją mamę. Wychowała mnie, ale ile przy tym wycierpiałam, to już inna sprawa. Zakręciłam wodę i zaczęłam się wycierać. Związałam włosy w luźnego kucyka i włożyłam piżamy. Podreptałam wykończona do łóżka i od razu przykryłam się miękką kołdrą. Namjoon popatrzył na mnie przez chwilę i w końcu zgasił lampkę i przyciągnął mnie do siebie.
- Boję się, że się zawahasz...
- Żartujesz? - wymamrotałam - Wiem na co się zgodziłam.
- Dobrze... - odpowiedział z zawahaniem i zaczął głaskać mnie po ramieniu - Ufam ci - dodał, a ja po prostu zasnęłam.

wtorek, 30 maja 2017

Chapter 23.

[miesiąc później]
Siedziałam w biurze i razem z menadżerem ustalałam przebieg wyjazdu chłopaków do LA.
- Myślisz, że tak będzie dobrze? - zapytał, a ja skinęłam głową - Masz dzisiaj wizytę u lekarza?
- Tak - odparłam cicho.
- Wrócisz do tańca - uśmiechnął się.
- Mam nadzieję.. W końcu to moje życie... - spojrzałam na godzinę - Pójdę już - pozbierałam swoje rzeczy do torebki i założyłam czapkę z daszkiem.
- Yoonah? - odwróciłam się do mężczyzny, który machał kluczykami.
- Nie mogę się przyzwyczaić, że mam swój samochód - uśmiechnęłam się - Do zobaczenia - dodałam i wyszłam z gabinetu. Po drodze do windy wstąpiłam jeszcze na salę ćwiczeń. Mieli akurat próbę, więc postanowiłam im nie przeszkadzać i powoli poszłam w stronę końca korytarza, gdzie znajdowała się winda.
- Yoonah - Namjoon pobiegł do mnie i objął - Nie martw się, będzie dobrze - pocałował mnie w głowę - Zadzwoń od razu po wizycie, kocham cię - szepnął i pobiegł z powrotem na próbę.
Uśmiechnęłam się sama do siebie i zjechałam na parking. Wsiadłam do swojego samochodu i pojechałam do przychodni.

- Nic nie da się zrobić? - zapytałam ze łzami w oczach.
- Przykro mi - odparł lekarz i jeszcze raz zerknął w papiery - Kontynuowanie tańczenia równa się z kalectwem.
- W takim razie, po co... Po co była ta operacja?! - krzyknęłam.
- Żeby mogła pani funkcjonować normalnie..
- Taniec to moja normalność...
- W takim razie musi pani zmienić wyjaśnienie tego pojęcia - powiedział stanowczo i wypisał mi jakąś receptę - Proszę smarować nogę i dalej nosić usztywnienie.
- Jasne - mruknęłam - Wpieprzycie mi nogę w usztywnienie i myślicie, że wszystko załatwione - zabrałam swoje rzeczy, łącznie z receptą i wyszłam z gabinetu trzaskając drzwiami. Kilka osób, które siedziało w poczekalni spojrzała na mnie jak na kretynkę. Miałam ochotę również i im nagadać, ale zacisnęłam pięści i wróciłam do samochodu. Wrzuciłam rzeczy na siedzenie pasażera i oparłam głowę o kierownicę.
- Pierdoleni lekarze! - krzyknęłam i odpaliłam silnik. Odsunęłam szybę i wyciągnęłam paczkę papierosów, którą miałam schowaną na wszelki wypadek. Odpaliłam jednego i ruszyłam w stronę budynku, który pokazał mi Namjoon.

Siedziałam na krawędzi dachu i patrzyłam jak niebo ciemnieje, a w mieście zapalają się kolorowe szyldy i latarnie. Czułam się źle.. Taniec miał wyrażać mnie i to co czuje. Od dziecka to kochałam i dużo ćwiczyłam, żeby potrafić to wszystko. Kilka godzin treningów dziennie, dodatkowe zajęcia z tańca... I co mi to dało? Teraz siedzę na dachu i użalam się nad sobą... Nie potrafię skupić się na czymś innym, niż tym co mnie spotkało.. Oczywiście nie mogę narzekać na swoje życie.. Mam przyjaciół, wspaniałego chłopaka, dobrą pracę.. Mam to, o co wielu ludzi prosi, ale chyba nie potrafię tego docenić. Zawsze byłam ja i muzyka.. Nie ważne jaka.. Zatańczyłam do wszystkiego, a jeden niefortunny wypadek mi to odebrał.
- Wiedziałem, że tu będziesz - Namjoon usiadł obok mnie.
- Jestem nikim - szepnęłam.
- Nie mów tak - powiedział ostro.
- Ale nie chodzi o taniec - spojrzałam na niego - Zamiast docenić to co mam - złapałam go za dłoń - To ja użalam się nad tym... Co straciłam...
- Yoonah, to zrozumiałe kochałaś tańczyć..
- Ale nie chce, żeby kiedyś było tak, że będę tu siedziała i płakała, bo straciłam was.. - powiedziałam cicho.
- Nie będzie tak - przyciągnął mnie do siebie - Bo nie pozwolę ci odejść...
- Namjoon...
- Nie ma żadnego Namjoon - chłopak wstał i pociągnął mnie za sobą, tak że teraz staliśmy na przeciwko siebie - Będziesz tańczyć, słyszysz? Zrobię wszystko żebyś mogła tańczyć, chociażbym miał stracić przez to wszystko.. Nie pozwolę, żebyś była nieszczęśliwa.. Nie chce, żeby moja żona była załamana albo wpadła w depresję..
- Twoja żona? - spojrzałam na niego wyraźnie zaskoczona.
- Uhm.. No właśnie... - podrapał się po głowie i wyciągnął małe pudełko z kieszeni - Nie miało być tak... Ale - uklęknął i otworzył pudełeczko, w którym znajdował się pierścionek - Zostaniesz moją żoną?
- Ja... Uhm... - przez chwilę patrzyłam na niego jak na kretyna. Zupełnie nie wiedziałam co mam powiedzieć. Zaskoczył mnie tym. Nie raz rozmawialiśmy o naszej przyszłości, ale nie sądziłam, że on mówi to na poważnie. Uśmiechnęłam się do niego i pokazałam, żeby wstał. Chłopak zdezorientowany zrobił to, o co go prosiłam - Zostanę twoją żoną - powiedzialam w końcu i pocałowałam go. Namjoon przyciągnął mnie do siebie tak mocno, jak tylko mógł.
- Kim Yoonah - szepnął - Pasuje idealnie - uśmiechnął się.
- Od zawsze to wiedziałam - odpowiedziałam cicho i ponownie wpiłam się w usta chłopaka.
 Wróciliśmy do mojego mieszkania.
Zdjęłam bluzę i rzuciłam ją w kąt pokoju.
- Byłaś tak u lekarza? - Namjoon przyjrzał się mojemu crop topowi.
- Tak, co jest nie tak z moim strojem? - spojrzałam w dół.
- Wszystko - podszedł do mnie i mocno objął - Możesz się tak ubierać tylko, kiedy jesteś ze mną - pocałował mnie mocno. Moja ręką powędrowała na jego włosy, a jego na mój pośladek - Przy mnie w sumie nie musisz nic ubierać - uśmiechnął się, a ja ugryzłam go w szczękę.
Chłopak roześmiał się, wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Pocałował mnie szybko w usta i rzucił na łóżko.
- Namjoon! - pisnęłam i roześmiałam się. Brunet uśmiechnął się i ściągnął koszulkę przez głowę, po czym przychylił się nade mną. Jedną rękę oparł obok mojej głowy, a drugą delikatnie dotknął mojego uda - Wiesz co? - uśmiechnęłam się do niego - Teraz jestem szczęśliwa...
- A ja zrobię wszystko, żeby zawsze tak było - odparł i przejechał palcem po moich ustach - Zawsze - powtórzył i pocałował mnie.

Stałam w kuchni i robiłam dla nas śniadanie.
- Ohoho - odwróciłam się do chłopaka, który w samych spodenkach stał oparty o framugę - Ciekawa koszulka - uśmiechnął się, a ja wypięłam mu język.
- Leżała więc wzięłam - odpowiedziałam - Głodny? - wróciłam do robienia jajecznicy.
- Jak cholera - położył dłonie na moich biodrach i pocałował mnie w bok szyi. Odwróciłam się do niego twarzą i złożyłam na ustach niewinny pocałunek, po czym wzięłam się za rozkładanie talerzy. Ciszę między nami przerwał dzwonek telefonu Namjoon'a - Widziałaś mój telefon?
- Jest chyba w bluzie - odparłam szybko i wyjęłam z lodówki sok,
- Halo? - chłopak wrócił do kuchni - Co? - zapytał przerażony i pobladł - Ja pierdole.. Zaraz będziemy...
- Co się stało? - zapytałam i sięgnęłam szklanki z szafki.
- Yonka jest w szpitalu - powiedział cicho, a ja wypuściłam szklanki na ziemię - W ciężkim stanie... Nie wiadomo, czy z tego wyjdzie - spojrzałam na ziemię. Resztki szklanek rozsypały się po całej kuchni. Patrzyłam jak moje stopy krwawią od odłamków. Nie zwróciłam na to uwagi. W głowie miałam tylko to, że moja siostra jest w szpitalu.. Moja siostra, którą dopiero co znalazłam. Popatrzyłam na chłopaka. Po moich policzkach ciekły łzy, a ja bez słowa przeszłam po szkle i pobiegłam na górę, żeby się ubrać.

Kiedy dojechaliśmy do szpitala od razu wpadłam do sali, gdzie leżała Yonka. Dziewczyna była blada, a twarz miała całą posiniaczoną. Dotknęłam jej ręki, na której każda żyła była widoczna.
- Co się stało? - zapytałam cicho chłopaków.
- Pokłóciliśmy się - przyznał Jeongguk łamiącym głosem - Wyszła w środku nocy.. Zanim ją dogoniłem... - schował twarz w dłoniach.
- Ty pieprzony skurwysynie! - syknęłam i odepchnęłam go z całej siły.
- Uspokój się! - warknął Namjoon - Nie widzisz, że.... - słowa chłopaka przerwało piszczenie maszyny. Wszystko działo się w zwolnionym tempie. Do sali wpadł lekarz z pielęgniarkami. Jedna z nich nas wyprosiła.
- Zatrzymanie akcji serca - huczało mi w głowie. Odepchnęłam Namjoon'a i złapałam Yonkę za rękę.
- Co ty odpieprzasz! - krzyknęłam.
- Proszę ją zabrać! - pielęgniarka skierowała te słowa chyba do Namjoon'a, bo podszedł do mnie i złapał w pasie.
- Chodź! - pociągnął mnie w stronę wyjścia, ale ja zaczęłam się szarpać.
- To moja siostra! - wrzasnęłam, a on wyciągnął mnie na korytarz. Pielęgniarka zamknęła drzwi i zasłoniła je - Puść mnie! - wyszarpnęłam się chłopakowi i chciałam złapać za drzwi, jednak on mi je zastawił.
- Tak jej nie pomożesz! - złapał mnie za ramię i przyciągnął do siebie.
- Puść mnie... - zaszlochałam, ale on ścisnął mnie jeszcze mocniej.
- Uspokój się... - powtórzył, a ja zaniosłam się płaczem.
- To moja wina... - usłyszałam załamany głos Jeongguka, a potem trzask czymś o ścianę.

poniedziałek, 29 maja 2017

Chapter 22.

Wysiadłam z samolotu. W ostatniej chwili zdążyłam odebrać swoją walizkę, która akurat była pakowana z resztą bagaży. Przeprosiłam wszystkich pracowników za kłopot i pobiegłam na postój taksówek. Zdążyłam się tylko pożegnać z chłopakami i również przeprosić. Zrobili dla mnie naprawdę wiele, ale zrozumieli... Yugyeom tylko coś mówił, że będę tego żałować.. Trudno..
Wsiadłam do pierwszej taksówki.
- Panienka jednak nie leci? - zapytał starszy pan, a ja się do niego uśmiechnęłam. Był to ten sam kierowca, który mnie przywiózł.
- Plany się zmieniły - odparłam i podałam mu adres hali, na której BTS miało mieć koncert. Wyjęłam telefon i w między czasie zadzwoniłam do Yury.

[wieczorem]
Stałam w garderobie ubrana w czarną bluzę, czarne rurki, ciemną maseczkę na twarz i czarną czapkę z daszkiem. Zdołałam przebrać się niezauważona na występ. Yura przyniosła mi ubrania i zamieniłyśmy się miejscami.
- Mam nadzieję, że bezpiecznie doleci - powiedział Taehyung, a ja odwróciłam wzrok, udając, że zajmuję się czymś innym.
- Na pewno - Jimin poklepał go po plecach i wyszliśmy w stronę sceny.
Nikt nie miał pojęcia, że tu jestem. Szłam cicho za wszystkimi. Światła na scenie zgasły, a my szybko się ustawiliśmy. Do ostatniej chwili miałam ochotę uciec, ale nie mogłam. Światła rozbłysły, a halę wypełniły pierwsze nuty FIRE.
Po udanym występie ustaliśmy za kulisami i z boku przyglądaliśmy się chłopakom.
- Było świetnie - Su klasnęła w dłonie, a Yonka się uśmiechnęła - Szkoda, że Yoony nie ma..
Popatrzyłam na nie, wzięłam głęboki oddech i zdjęłam czapkę i maseczkę.
- Jak nie ma? - uśmiechnęłam się, a one zamarły - Ducha widzicie?
- Miałaś być w Europie! - krzyknęła moja siostra, a ja wzruszyłam ramionami - Pieprzona kretynka! - warknęła i zaczęła mnie bić swoją czapką - Jak mogłaś!
- Dooobraaa! - krzyknęłam - Przepraszam, okay? - cofnęłam się kilka kroków - Przestań! - pisnęłam, a dziewczyna zmierzyła mnie wzrokiem.
- Zrób to jeszcze, a cię zabiję! - syknęła, po czym uśmiechnęła się i przyciągnęła mnie do siebie - Oni wiedzą, że tu jesteś? - wskazała głową chłopaków.
- Nie - odparłam i spojrzałam na nich.
Rozmawiali z fanami, śmiali się i wygłupiali.
- No to zaraz się dowiedzą - powiedziała radośnie Su i zaczęła im machać.
Seokjin spojrzał na nią wyraźnie rozbawiony. Odmachał jej po czym jego wzrok zatrzymał się na mnie. Szturchnął Jimina, który skarcił go wzrokiem, ale również spojrzał na nas.
- Namjoon - powiedział do mikrofonu, a ten na niego zerknął - Spójrz w prawo - dodał z uśmiechem. Lider wyraźnie poirytowany jego głupim poleceniem odwrócił się w naszą stronę. Kiedy mnie zobaczył, znieruchomiał. Uśmiechnęłam się do niego, a on ruszył w moją stronę, nie zwracając uwagi na nic.
- Co tu robisz? - zapytał szybko.
- Spełniam marzenia - położyłam obie dłonie na jego policzkach i pocałowałam go.
- Oby tak dalej - odparł z uśmiechem, pocałował mnie jeszcze raz i wrócił na scenę - Uhm... Przepraszam, pilna potrzeba - roześmiał się do fanów, a Suga postukał go po plecach.

Namjoon cały koncert się uśmiechał i świetnie bawił. Czułam się dobrze, z tą myślą, że jest szczęśliwy. Po koncercie udaliśmy się do garderoby chłopaków, gdzie zebrałam konkretny opieprz od każdego po kolei.
- Co tu robisz?! - do pomieszczenia wparował menadżer.
- Odwiedzam chłopaka... - odpowiedziałam pewnie.
- Yoonah, jesteś nieodpowiedzialna - mężczyzna był wyraźnie zły - Możecie być razem.. Ale kurwa bez takich akcji!
- Czy to znaczy, że... - Namjoon spojrzał na niego podejrzliwe.
- Cholera jasna mówię, że macie pozwolenie! Wykończycie mnie - dodał i wyszedł z garderoby. Przez chwilę patrzyliśmy na siebie, po czym wybuchnęliśmy śmiechem.

[Następny dzień]
- Jak się udało? - zapytał JB, a ja się uśmiechnęłam.
- Wszystko poszło dobrze - odparłam - Ale noga nie jest sprawna...
- Mówiłem, że to zły pomysł...
- Opowiadaj lepiej jak u was?
- Jak to u nas - wzruszył ramionami - Słuchaj muszę kończyć - pomachał mi i rozłączył się.
Westchnęłam cicho i odłożyłam telefon na bok. Mimo tego, że ja i Namjoon jesteśmy razem, postanowiłam nie wracać do dormy. Spodobało mi się mieszkanie samej i nie chciałam tego zmieniać. Włączyłam laptopa i weszłam na TT. Zaczęłam przeglądać wpisy z wczorajszego koncertu i natrafiłam na zdjęcie swoje i Namjoon'a.
"Nie wierzę, że ona wróciła"
"Spieprzaj od mojego oppy"
" Cieszę się, że znowu są razem! Miałam okazję poznać Yoonę i jest bardzo miła!"
"Już myślałam, że zniknęła na zawsze"
"Kocham ich razem"
Wyłączyłam szybko stronę, bo nie chciałam czytać więcej obraźliwych komentarzy. Hejty przeważały nad miłymi słowami. Zamknęłam laptopa i odchyliłam głowę do tyłu. Zaczęłam głęboko oddychać.
- Cześć - Namjoon wszedł do salonu.
- Hej - podniosłam głowę i uśmiechnęłam się do niego.
- Coś nie tak? - zapytał od razu.
- Nie, jest w porządku - odpowiedziałam i wstałam.
- To dobrze, bo zabieram cię na wycieczkę - objął mnie i pocałował w usta.
Niechętnie się zgodziłam i pojechałam z chłopakiem do centrum. Całą drogę myślałam o komentarz, które ludzie zamieszczają na mój temat. Nie wiem, czy dam sobie radę z całą tą presją... Ale na co ja liczyłam? Przecież związałam się z Rap Monsterem z BTS. Oparłam głowę o szybę i zamknęłam oczy.
- Coś cię martwi.. - położył swoją dłoń na mojej.
- Nie - odparłam szybko i uśmiechnęłam się do niego.
- Dlaczego kłamiesz?
- Namjoon, proszę cię...
- Yoonah... - wziął głęboki oddech i zatrzymał samochód na podziemnym parkingu - Chodź - dodał miło i wysiadł z samochodu. Obszedł go i otworzył mi drzwi. Wysiadłam i poszłam z chłopakiem do windy.
Jak się okazało chwilę później pojechaliśmy na dach. Wyszłam niepewnie z windy i podeszłam trochę bliżej krawędzi. Niebo już pociemniało i pojawiały się pierwsze gwiazdy, a miasto rozbłysło swoim światłem. Spojrzałam na dół i zobaczyłam pędzących gdzieś ludzi. Oni nie myśleli o tym, żeby się na chwilę zatrzymać i spojrzeć w niebo.
- Często tu jesteś? - spojrzałam na chłopaka.
- Można tak powiedzieć - odparł - Kiedy tutaj jestem.. Mam wrażenie, że latam.. Że jestem ponad tym wszystkim.. Rozumiesz? - uśmiechnął się słabo - Że jestem tylko ja i to co dla mnie ważne.. Czuję się wolny.. Miałaś tak kiedyś?
- Wrażenie, że potrafię latać ponad swoimi problemami? - spojrzałam na miasto - Nigdy nie sądziłam, że jest takie miejsce, w którym poczuje się wolna i szczęśliwa.. - chłopak podszedł do mnie i objął moje policzki.
- Moje szczęśliwe miejsce, jest wszędzie tam gdzie ty - pocałował mnie delikatnie w usta.
- Namjoon? - wtuliłam się w jego tors.
- Tak?
- Przy tobie czuje, że jestem ponad wszystko.. Ponad cały ten syf.. - szepnęłam, a on oparł podbródek o moją głowę.
- Zawsze będę przy tobie - powiedział cicho.

sobota, 27 maja 2017

Chapter 21.

muzyka do rozdziału
Następnego dnia spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy. Ubrałam czarną, za dużą bluzę z adidasa, czarne rurki z przetarciami, białe trampki.
Wyjrzałam przez okno. Na dworze strasznie padało. Wzięłam głęboki oddech i założyłam czapkę z daszkiem. Złapałam rączkę od walizki i zeszłam do taksówki, którą miałam zamówioną na kilka godzin. Przywitałam się z kierowcą, spakowałam swoje rzeczy do bagażnika i poprosiłam o zawiezienie do wytwórni. W dłoniach ściskałam teczkę ze swoimi dokumentami. Do oczu cisnęły mi się łzy, a w gardle powstała wielka gula. Kiedy zatrzymaliśmy się pod podanym adresem mój oddech przyśpieszył, a ręce zaczęły drżeć.
Weszłam do środka na swoją kartę i pojechałam na 3 piętro. Drzwi windy się otworzyły, a ja pewnym krokiem poszłam na salę ćwiczeń. W środku znajdował się cały zespół i staf. Uśmiechnęłam się do swoich przyjaciół i rzuciłam teczkę na stół, prosto przed menadżerem. Mężczyzna popatrzył na mnie zaskoczony i otworzył ją.
- Dlaczego? - zapytał od razu.
- Zabraliście mi coś, co kocham nad życie - odparłam cicho, ledwo powstrzymując łzy.
- Przecież możesz tańczyć - odparł pewnie.
- Nie chodzi o taniec... Zabraliście mi coś... - przerwałam i spojrzałam na Namjoona - Coś.. O czym nawet nigdy nie marzyłam.. I nie sądziłam, że spotka mnie coś tak wspaniałego - mój głos się załamał - Jesteście.... - westchnęłam - Nie ważne..
- Yoonah... - mężczyzna wstał, ale ja pokręciłam głową.
- Robię to, co chcecie... Znikam - szepnęłam i odwróciłam się do reszty - Obiecałam komuś, że nie będę uciekać - uśmiechnęłam się do chłopaka - Dlatego.. Dlatego tu jestem.. Wyjeżdżam do Europy...
- Co?! - krzyknęła Yonka i od razu znalazła się przy mnie - Dopiero co się odzyskałam... - szepnęła.
- Przecież wrócę - uśmiechnęłam się słabo, a ona mnie przytuliła.
- Jeśli to moja wina... - wtrąciła Su - Przepraszam..
- To nie twoja wina - zaprzeczyłam - Muszę to zrobić... - dziewczyna uśmiechnęła się smutno i również mnie przytuliła.
- Pamiętasz jak mówiłem ci, że jesteś młodszą siostrą, która mnie denerwuje? - zapytał Hoseok - Teraz mnie wkurwiłaś - dodał i objął mnie.
- Yoonah.. - Jeongguk podszedł do mnie i złapał za dłoń - Nie pochwalam tego, jako twój przyjaciel.. Nadal uciekasz przed problemami...
- Wybacz... - powiedziałam cicho - Wszyscy wybaczcie - dodałam i wybiegłam do windy.
Chciałam jak najszybciej znaleźć się już na lotnisku i uciec od tego wszystkiego. Być daleko, gdzie nikt mnie nie zna, zacząć od nowa. Okłamałam Yonkę mówiąc, że wrócę. Nie chciałam wracać. Wyjeżdżam teraz do Paryża z GOT7 w ramach ich trasy. Oni dadzą kilka koncertów i pojadą dalej, a ja zostanę. Taki był przynajmniej plan. Wiedziałam, że mają mieć tydzień wolnego i zamierzaliśmy spędzić go razem. Nie miałam pojęcia, co przyniesie mi przyszłość, ale nie bałam się. Byłam pewna, że wszystko będzie lepsze niż patrzenie na Namjoona jak cierpi. To by mnie zabiło.
Kochałam go.. Jak nikogo nigdy. Ten chłopak zajął każdy milimetr moich myśli. Kochałam jego uśmiech, jego oczy, jego dłonie, jego ciepły, ale stanowczy ton głosu, poczucie humoru.. Kochałam go całego, takiego jakim jest.
Na zewnątrz padało jeszcze mocniej. Zaczęłam szukać wzrokiem swojej taksówki, która jak się okazało, stała na końcu parkingu. Szybkim krokiem ruszyłam w jej stronę.
- Yoonah! - Namjoon szarpnął mnie za ramię. Wybiegł w spodenkach i koszulce na ramiączka.
- Wracaj do środka - powiedziałam stanowczo, ale on pokręcił głową.
- Nie zostawiaj - szepnął i przytulił.
- Muszę, inaczej to się nigdy nie skończy... - przytuliłam się do niego mocniej - Jesteś.. Jesteś najwspanialszym co mnie spotkało.. Nigdy nie sądziłam, że będę w stanie kogoś tak pokochać... - przerwałam, żeby opanować łzy - Od pierwszego dnia... Kiedy cię poznałam myślałam tylko o tym, czy nam się kiedyś uda.. Twoje wybuchy złości, zazdrość... Kochałam to.. Kocham wszystko co jest związane z tobą - uśmiechnęłam się i odsunęłam od chłopaka - Kocham ciebie.... - dotknęłam jego policzka - Ale nasze światy tak bardzo się różnią... Ty żyjesz w świecie showbiznesu.. A ja? Jestem zwykłą dziewczyną z marzeniami... Nikim więcej.. Mogę tylko marzyć, ale w końcu muszę wrócić do rzeczywistości.. Nie osiągnęłam sama nic... Gdyby nie mama, do tej pory tańczyłabym w garażu.. Jestem nikim, a moje życie to żart...
- Nie mów tak - przerwał mi. Po jego policzkach spływały łzy.
- Taka jest prawda Namjoon... - pocałowałam go delikatnie w usta - Nigdy nie zapomnę ciebie.. Naszych wspólnych chwil.. Było ich mało, ale były najlepsze w moim życiu.. Tak cholernie cię kocham... Ale nie jestem jedyna.. I wiem, że kiedyś spotkasz kobietę swoich marzeń, ożenisz się i będziesz miał dzieci.. A ja będę siedziała w swoim łóżku, z laptopem na kolanach i marzyła o tym, jakby to było gdybyśmy byli razem.. Jaki byś był za kilka lat? - uśmiechnęłam się - Kocham cię - odsunęłam się od niego i biegiem rzuciłam w stronę taksówki. Wsiadłam szybko do niej i kazałam kierowcy ruszyć. Bez żadnego słowa to zrobił. Namjoon stał na deszczu i ani drgnął. Patrzył jak odjeżdżam. Oparłam głowę o szybę i rozpłakałam się na dobre.
* Namjoon*
Stałem i patrzyłem jak cały mój świat odjeżdża w zwykłej taksówce. Nie mogłem pojąć dlaczego tak po prostu się poddała. Ja nie zamierzałem tego zrobić. I dlaczego do cholery nic nie powiedziałem? Mogłem ją złapać i powiedzieć co czuję. Tyle we mnie siedzi, a nie mam odwagi tego powiedzieć na głos. Namjoon ty kretynie... Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Jacksona.
- Zrobisz coś dla mnie? - zapytałem szybko.
- Pewnie - odparł od razu.
- Za 20 minut w kawiarni?
- Okay.
*Yoonah*
Siedziałam już w samolocie obok Youngjae i Jacksona, który dał mi kopertę. Powiedział, żebym ją przeczytała natychmiast. Bawiłam się nią w dłoniach i długo myślałam, czy powinnam to przeczytać. W końcu ciekawość wygrała i otworzyłam ją. Ze środka wypadł list, który od razu zaczęłam czytać.
Yoonah♥
Nie wiem, naprawdę nie wiem dlaczego nie powiedziałem Ci tego od razu. Twoje słowa mnie zaskoczyły.
Chciałem Ci powiedzieć, że nie jesteś tylko zwykłą dziewczyną, która tańczyła w garażu, kiedy nikt nie widział. Jesteś kimś więcej. Ciężko pracowałaś, aby być.. Kim jesteś. Jesteś niesamowitą dziewczyną z marzeniami.. Tylko odważni marzą.  Poza tym pamiętaj... Marzenia się spełniają... Nie ważne jakie one by nie były. Ciężka praca, upartość i chęć.. Wszystko da się zrobić. 
Zobaczysz, że pewnego dnia, to Ty będziesz kobietą, z którą będę miał dzieci. Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie i nie chce tego robić. Jesteś dla mnie ważna, najważniejsza... Nie wiem, czy ten list coś zmieni, ale chce, żebyś wiedziała, że nasze światy mogą się różnić, ale nigdy nie poróżnią nas. 
Kiedy weszłaś pierwszy raz do naszej dormy... Byłem w szoku. Byłaś taka drobna, wystraszona i cicha... Nie sądziłem, że mogę pokochać kogoś takiego, ale stało się... Masz ogromne serce.. I proszę Cię, przestań udawać, że tak nie jest.. Jesteś wrażliwa... Mogę się założyć, że teraz płaczesz, prawda? Nie przejmuj się, bo ja też. Nie wiem kiedy się spotkamy, ale obiecuję Ci.. Nie ważne, gdzie będziesz.. I tak Cię znajdę.. Bo Cię kocham... I zawsze będę kochał...
Namjoon xx
Złożyłam kartkę i włożyłam do koperty. Odchyliłam głową do tyłu i starłam łzy płynące po policzku.
- Poruszyło? - zapytał Jackson.
- Tak - spojrzałam na niego.
- Zrób coś z tym - szepnął.
- Za 10 minut startujemy - odezwała sie stewardessa, a ja spojrzałam na Jacksona, który tylko skinął głową.

piątek, 26 maja 2017

Chapter 20.

*Yoonah*
Następnego dnia wzięłam prysznic, przeczesałam włosy, założyłam siwy crop top, koszulę w kratę i spodenki z wysokim stanem. Założyłam usztywnienie, białe trampki, spakowałam kilka rzeczy do torebki i wyszłam z domu. Szłam powoli chodnikiem w stronę parku. Żałowałam, że od dormy BTS dzieli mnie tylko kilka domów, bałam się, że mogę ich spotkać.
Skręciłam w swoją ulubioną alejkę i usiadłam na pierwszej ławce. Wyciągnęłam nogę i założyłam okulary przeciwsłoneczne i patrzyłam na chodzących ludzi. Śpieszyli się gdzieś, nie zwracali uwagi na nic, byli zapatrzeni w ekrany swoich telefonów. To przykre, że ludzie nie potrafili usiąść i porozmawiać, tylko woleli wirtualne rozmowy.
- Przepraszam? - podeszła do mnie jakaś dziewczyna - Yoonah?
- Tak - pokiwałam głową - O co chodzi?
- To prawda, że nie jesteś z Namjoonem? - zapytała cicho, a ja ponownie skinęłam głową - Przykro mi, byliście świetną parą.
- To miłe - odparłam i uśmiechnęłam się.
- Jak noga?
- W porządku, kończę rehabilitację i wracam do tańca.
- Z BTS? - zapytała z nadzieją.
- Nie sądzę.
- Szkoda, ale miło było cię poznać - uśmiechnęła się i pomachała mi na pożegnanie.
- Wzajemnie - szepnęłam i wstałam z ławki, kierując się w stronę swojej dormy.

Przed moimi drzwiami stała Yonka z Susu i całą resztą.
- Co wy tu robicie? - zapytałam wściekła.
- Przyszliśmy się odwiedzić - odparł Seokjin.
- Miło, ale nie mam czasu na odwiedziny - skłamałam i podeszłam do drzwi.
- Zajmiemy ci chwilę - powiedział Taehyung. Wywróciłam oczami i niechętnie wpuściłam wszystkich do środka.
- Więc... - zaczęłam i odstawiłam torbę na bok - O co chodzi?
- Pijesz? - Yonka wyjęła butelkę wina ze środka.
- Czasami mogę - mruknęłam i wyrwałam butelkę z rąk dziewczyny.
- Nie powinnaś pić po operacji - wtrącił Seokjin, a ja zmierzyłam go wzrokiem.
- Jeśli przyszliście mnie pouczać tam są drzwi.
- Nie jesteśmy tu mile widziani - powiedziała cicho Su i ruszyła w stronę drzwi - Myślałam, że operacja Cię czegoś nauczyła.
- Przypominam Ci, że przez Ciebie ją miałam - syknęłam.
- Namjoon, załatw to - Yoongi uśmiechnął się do mnie - Musicie pogadać, a my idziemy - spojrzał na resztę, która bez słowa opuściła moją dorme.
Nie chcąc rozmawiać z chłopakiem zajęłam miejsce na sofie i zdjęłam usztywnienie.
- Yoonah - chłopak spojrzał na mnie. Widziałam, że nie spał w nocy. Miał sine i podkrążone oczy - Myślisz, że odpuścimy?
- Myślę, że powinniście zająć się swoim życiem - szepnęłam i wzięłam telefon do ręki.
Namjoon wyraźnie się zirytował, ponieważ podszedł i zabrał mi telefon.
- Oddaj to! - krzyknęłam i podeszłam do niego.
- Nie - powiedział stanowczo i schował do kieszeni.
- Jestes gorszy niż dziecko.... - skrzyżowałam ramiona.
- Mówisz to ty? - uniósł jedną brew.
- Tak, bo ja nie muszę się kurwa z niczym kryć! - warknęłam i odwróciłam do niego plecami.
- Ja też nie muszę - odpowiedział spokojnie, objął mnie i oparł się o moją głowę - I nie chce, bo cię kocham...
- Nie obchodzi mnie - szepnęłam.
- Kłamiesz... - roześmiał się - Po co to robisz?
- Namjoon...
- Nie ma Namjoon.... - przerwał mi - Kochasz mnie? - mój oddech znacznie się przyśpieszył - Zadałem ci pytanie... Kochasz mnie?
- Tak - szepnęłam, a on odwrócił mnie tak, że staliśmy twarzą w twarz. Uśmiechnął się i delikatnie mnie pocałował.
- Nigdy więcej mi nie uciekniesz... I tak cię znajdę - uśmiechnęłam się lekko na te słowa i teraz to ja go pocałowałam.
- Nie mam zamiaru uciekać - przyznałam i wtuliłam się w jego tors - Ale nie możemy... - odsunęłam się od niego - Wyrzucą Cię...
- To moja decyzja..
- Wracaj do siebie... - zacisnęłam pięści, żeby się nie rozpłakać.
- Yoonah... - wyciągnął do mnie dłoń, ale ja cofnęłam się jeszcze bardziej.
- Wyjdź... - powtórzyłam cicho, ale pewnie - Niech każde żyje swoim życiem... Nie spotkamy się więcej... Dla naszego dobra...
Chłopak popatrzył na mnie z bólem, ale wyszedł. Po prostu wyszedł nic nie mówiąc. Kiedy usłyszałam trzaśnięcie drzwi po raz kolejny opadłam na podłogę i zaniosłam się płaczem.