wtorek, 9 maja 2017

Chapter 3.

Około godziny 10:00 menadżer przyniósł nam jedzenie. Podziękowaliśmy mu i usiedliśmy przy stole. Spojrzałam na telefon.
5 nieodebranych. Wywróciłam oczami i odblokowałam telefon, automatycznie wybierając numer Yugyeom'a.
- Zastanawiam się, czy chociaż raz zdarzy się okazja, kiedy odbierzesz za pierwszym razem - powiedział wesoło.
- Możliwe - odparłam i uśmiechnęłam się lekko.
- Twoja mama się pytała, czy spałaś u nas - przerwał - Zdziwiła się kiedy Mark powiedział jej o twojej decyzji.. - wstałam od stołu.
- To była jej decyzja.. - odpowiedziałam cicho.
- Yoona, wróć do nas...
- Wybacz oppa.... - pokręciłam powoli głową - Nie chcę...
- Uh - wziął głęboki oddech - Dobrze.. Muszę kończyć.. Zadzwonię wieczorem.. Kocham cię - dodał i rozłączył się.
Odetchnęłam ciężko i wróciłam do stołu. Wzięłam kilka łyków wody i zorientowałam się, że wszyscy mi się przyglądają.
- Mam coś na twarzy? - zapytałam szybko.
- Co się dzieję? - Su spojrzała na mnie zatroskana.
- Wszystko dobrze.
- Jesteś pewna? - spojrzałam na czarnowłosą dziewczynę. Położyła swoją dłoń na mojej, czym kompletnie mnie zaskoczyła. Pokiwałam głową i uśmiechnęłam się słabo - W takim razie wracamy do ćwiczeń?
- Odpuść - Seokjin spojrzał na dziewczynę błagalnie.
- Nie ma mowy - odpowiedziała stanowczo.
- Uhm, gdzie jest łazienka? - zapytałam nieśmiało.
- Pokażę ci - Jeongguk wstał z miejsca i skierował się do drzwi. Spojrzałam na resztę. Nikt nawet na mnie nie spojrzał. Wzięłam cichy oddech i poszłam za chłopakiem. Kiedy znaleźliśmy się na korytarzu zatrzymał się i spojrzał na mnie.
- Nie wierzę, że tak wyrosłaś - uśmiechnął się.
- O czym ty mówisz? - zapytałam zaskoczona.
- Nie pamiętasz? - zapytał rozbawiony.
- Powinnam?
- Jeongguk - uniósł lekko ręce.
- Oh, o to ci chodzi - mruknęłam.
- Poznałaś mnie na korytarzu, prawda?
- Tak - kiwnęłam głową.
- Więc czemu nic nie mówiłaś?
- Nie widzieliśmy się - przejechałam dłonią po włosach - 6 lat?
- To prawda... - przytaknął - Ale pisałem do ciebie.. Nigdy nie dostałem odpowiedzi.. Wysłałem ci nawet bilety na koncert.. Nie zjawiłaś się - zatrzymał się i spojrzał na mnie.
- Nigdy nic nie dostałam.. - pokręciłam powoli głową. Zaczęłam układać wszystko w głowie. Pamiętam listy, które dostawałam, ale one zawsze znikały z mojego pokoju, zanim je otworzyłam.
- Byłem u ciebie kilka miesięcy temu.. - przerwał i wyjął telefon - Twoja mama powiedziała, że cię nie ma.. A potem zobaczyłem to - pokazał mi zdjęcie z GOT7.
- Oh... Jeongguk.... - zaczęłam, ale tak naprawdę nie wiedziałam co mam powiedzieć. Przeprosiłam chłopaka i wbiegłam do łazienki. Od razu wybrałam numer do mamy.
- Chcesz wrócić? - zapytała z satysfakcją.
- Jak mogłaś?! - krzyknęłam.
- O co ci chodzi?
- O Jeongguka! Nigdy nie wspomniałaś, że pisał! Dzwonił! - przerwałam - MAŁO TEGO, BYŁ U NAS!
- Skarbie... To była nasza konkurencja...
- To nigdy nie będzie konkurencja.. Zrozum to! - rozłączyłam się i starłam pojedynczą łzę, spływającą po policzku. Przemyłam twarz wodą i wyszłam na korytarz. Bruneta już nie było. Oparłam się o ścianę i zamknęłam oczy.

- Nie płacz już - mama głaskała mnie po głowie - Zobaczysz, że wasze drogi się jeszcze spotkają.
- Wyjechał tak daleko - załkałam.
- Wróci... - szepnęła - Jesteś jego przyjaciółką..
- A jeśli znajdzie inną? - odsunęłam się od kobiety i spojrzałam na zdjęcie z przyjacielem.
- Nie mów tak... Patrz co zostawił - wyciągnęła zza pleców małe pudełeczko. Wzięłam je do ręki i otworzyłam. W środku była srebrna bransoletka z napisem "Forever". Uśmiechnęłam się i zapięłam ją na ręku.

Spojrzałam na nadgarstek, na którym nadal była ta sama bransoletka. Uśmiechnęłam się mimowolnie i wróciłam na salę. Dziewczyny siedziały w kącie i przyglądały się chłopakom.
- Siadaj - Yonka poklepała miejsce obok siebie - Wieczorem robimy małą imprezę, zapoznawczą - uśmiechnęła się.
- W porządku - wzruszyłam ramionami.
- Powiedz mi - zaczęła bawić się włosami - Znasz Jungkooka?
- Owszem - skinęłam lekko głowa.
- Skąd? - spojrzała na mnie - Przepraszam, to nie moja sprawa...
- Nie szkodzi.... Znamy się od dziecka.. - uśmiechnęłam się słabo i zaczęłam bawić butelką wody.
- To dobrze.. Ja myślałam, że coś was łączy... - dodała cicho.
- Nic.. - pokręciłam głową, a na jej twarzy pojawił się śliczny uśmiech. Odwzajemniłam go i wróciłam wzrokiem do ćwiczących chłopaków, którzy dawali z siebie wszystko.

Wieczorem jak zapowiedziała dziewczyna, rozkręcała się impreza. Pojechałam z Su do sklepu po jakieś piwa i coś do jedzenia. Kiedy weszłyśmy do dormy, wszyscy głośno się śmiali.
- Jest winowajczyni imprezy! - krzyknął Jimin i objął mnie ramieniem - No kwiatuszku, daj mi piwo.
- Tobie już chyba wystarczy - uśmiechnęłam się.
- O nie - zaprotestował i zrobił oczka szczeniaczka.
- Spokojnie - odezwał się lider - Najwyżej prześpi się w łazience.
Wzruszyłam ramionami i podałam Jiminowi reklamówkę z piwem. Chłopak uśmiechnął się i wyraźnie zadowolony wrócił na swoje miejsce. Postawiłam zakupy na stole i usiadłam na oparciu fotela, włączając się do rozmowy z resztą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz