czwartek, 11 maja 2017

Chapter 9.

Aktualizacja bohaterów.
- Dlaczego to my cię zawsze ratujemy z kłopotów? - zapytał Jinyoung  kiedy już byliśmy w ich dormie.
- Bo mnie kochacie? - uśmiechnęłam się słodko.
- Może tak być - pokiwał głową z uśmiechem.
- Potrzebujesz czegoś? - JB usiadł obok mnie.
- Taaaa...
- Czego? - zapytał i chciał się podnieść, ale złapałam go za nadgarstek i pociągnęłam, żeby usiadł obok mnie.
- Was bliżej - odpowiedziałam cicho.
- Nie mów tak! - pisnął BamBam.
- Dlaczego?
- Bo się popłaczę - westchnął ciężko.
- Przemyśl powrót do nas - Jackson spojrzał na mnie poważnie.
- Podpisałam umowę...
- Cholera - mruknął Yugyeom - Nie da się nic zrobić?
- Nie - pokręciłam głową.
- Wiesz, że niedługo wyjeżdżamy? - Youngjae spojrzał na mnie zmartwiony - Nie będzie nas dość długo.
- Wiem - przyznałam.
- Jak ty dasz sobie bez nas radę? - Jinyoung dźgnął mnie w żebra.
- Zginę bez was - odparłam przez śmiech.
- Nie śmiej się, bo tak będzie - Jackson puścił mi oczko.
Naszą rozmowę przerwał dzwonek do drzwi. Jaebeom podniósł się niechętnie z sofy i poszedł otworzyć.
- Jest u was? - usłyszałam głos Namjoona.
- O nie - mruknęłam cicho i zakryłam się kocem.
Usłyszeliśmy kroki, dźwięk zamykanych drzwi i w salonie pojawiło się kilka osób.
- Oh nie... Gdzie Yoona? - usłyszałam sarkastyczny głos Sugi. Chłopak podszedł do mnie, złapał za koc i odkrył mnie - Może dałbym się na to nabrać, gdyby twoja noga nie leżała w szynie na stole - skinął głową w jej stronę.
- Dlaczego wyszłaś? - zapytał Seokjin poważnie.
- Nie chcieli mnie zabrać, a ja nie chciałam tam być - odpowiedziałam bez żadnych wyrzutów sumienia.
- Zachowujesz się jak dziecko - skarciła mnie Yonka.
- Najważniejsze jest twoje zdrowie - dodał Namjoon.
- Tylko, że ja w tym szpitalu czułam się gorzej chora - mruknęłam i skrzyżowałam ręce na piersi.
- Miałaś tam opiekę - odparł.
- Jeśli to dla was problem, może zostać tutaj - Mark zmierzył chłopaka wzrokiem.
- Żaden problem - powiedział szybko.
- Ja widzę co innego - mruknął Yugyeom.
- Nikt cię nie pytał o zdanie - warknął do niego. Chłopak wstał i podszedł do RM.
- Dla niej moje zdanie jest ważne - odparł spokojnie, ale ostro.
- Ale dla mnie nie - powiedział lider i spojrzał na mnie - Yonka weź jej rzeczy.
- Czemu nikt mnie nie zapyta o zdanie?! - krzyknęłam i podniosłam się. Stałam na jednej nodze, ponieważ drugą miałam usztywnioną, aż do kolana. Youngjae podał mi kulę i stał z boku w razie, gdybym miała się przewrócić.
- Namjoon? - Jackson wyjrzał z kuchni - Co to za krzyki?
- Jak mogłeś zabrać ją ze szpitala? - Yonka od razu zaatakowała chłopaka - Tacy z was przyjaciele!
- Hej! - Suga złapał dziewczynę za nadgarstek i pociągnął za siebie - Nie masz prawa ich oceniać.
- Prosiła nas o to, jej prośby są dla nas ważne - powiedział spokojnie chłopak.
- Rozumiem - przytaknął Namjoon i podszedł do mnie - Twoje miejsce jest teraz z nami - złapał mnie w pasie i zmusił do pójścia z nim.
Chłopacy stali w ciszy i patrzyli jak wychodzę. Junior dodał przed wyjściem, że odwiedzą mnie jutro, jeśli im się uda.
Drogę do dormy przebyliśmy w ciszy. Byłam wściekła na Namjoona i coraz częściej zastanawiałam się nad wróceniem do GOT7. Seokjin zaparkował najmożliwiej blisko drzwi. Yonka pomogła mi wysiąść, a resztę drogi przebyłam sama, o kulach. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Podszedł do mnie Jungkook z Tae i Hoseokiem.
- Wisisz mi kasę - Tae spojrzał z satysfakcją na J-Hope'a.
- Za co? - zapytałam udając zaciekawienie.
- Hobi hyung był przekonany, że zostaniesz w dormie GOT7.
- Założyliście się o takie coś? - Jeongguk spojrzał na nich oburzony. Taehyung wzruszył ramionami.
- Idę przygotować kolację - uśmiechnął się do mnie i poszedł do kuchni. Patrzyłam na Hoseoka, który bacznie mi się przyglądał.
- Źle o mnie myślisz - powiedziałam patrząc mu w oczy.
- Nie zaprzeczę, ale i nie potwierdzę - odparł chłodno i wycofał się na górę. Jedynie Jungkook pomógł mi dojść do salonu i ułożyć odpowiednio nogę. Patrzyłam na nią wściekła.
- Gdzie Su? - zapytałam.
- U rodziców - odparł Jimin.
- Mhm - pokiwałam powoli głową.
Namjoon spojrzał na mnie wściekły.
- Jak mogłaś tak bezmyślnie wyjść ze szpitala?
- Jak widać - odpowiedziałam obojętnie.
- Powinnaś wrócić tutaj.
- Nie chcieliście mnie zabrać.
- Widocznie był tego powód - spojrzał na Yonkę, a potem znowu na mnie - Jesteś taka bezmyślna.. Myślisz, że oni by ci pomogli... Za 2 tygodnie wyjeżdżają.
- Oni zrobią dla mnie naprawdę dużo! - wstałam i pokuśtykałam do chłopaka. Był ode mnie dużo wyższy, sięgałam mu zaledwie do ramion. Podniosłam głowę, żeby spojrzeć mu w oczy - Oni mnie kochają!
- Jedyny kto cię tam kocha to Yugyeom! - warknął.
- To nie twoja sprawa!
- Nie pozwolę, żeby ktoś, kto mieszka pod moim dachem pieprzył się z chłopakiem, którego nie kocha! Jak jakaś dziwka! - wycedził.
- Namjoon - Seokjin położył mu rękę na ramieniu. Spojrzałam na resztę, która wolała się nie wtrącać w naszą kłótnie.
- Jesteś gnojem Namjoon.... - powiedziałam cicho - Jaka ja głupia byłam... Myślałam, że między nami coś może być.. Tymczasem ty.... Nie ważne - pokręciłam głową - Yonka pomożesz mi? - dziewczyna szybko znalazła się przy mnie. Złapała mnie w pasie i pomogła wejść na górę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz