piątek, 2 czerwca 2017

Chapter 24.

- Co z nią? - zapytałam lekarza, który wyszedł z sali.
- Zapraszam do gabinetu - odpowiedział i ruszył w stronę końca oddziału. Spojrzałam się na chłopaków i dogoniłam mężczyznę. Otworzył drzwi i wpuścił mnie do środka, dużego, białego gabinetu. Tylko meble były ciemne, co idealnie kontrastowała z przerażającą bielą - Proszę - wskazał na krzesło, więc posłusznie je zajęłam - Pani siostra miała nagłe zatrzymanie akcji serca, podejrzewam, że od wysiłku.. Uhm, oprócz tego...
- Oprócz tego? - powtórzyłam przerażona.
- Podejrzewamy raka...
- Raka? - spytałam zaskoczona, a on skinął powoli głową.
- Taka choroba onkologiczna...
- Wiem co to rak kretynie! - syknęłam i wstałam - Zabieramy ją do prywatnej kliniki - dodałam pewnie i wyszłam z gabinetu.
Wróciłam do chłopaków i przez szybę spojrzałam na brunetkę, która oddychała ciężko, a maszyny próbowały jej to ułatwić.
- Jeongguk? - zwróciłam się do chłopaka - Dzwoń do tej kliniki..
- Jesteś pewna? - zapytał, a ja skarciłam go wzrokiem.
- Dzwoń! - warknęłam. Brunet powoli się wycofał i oddalił od nas kilka metrów.

[tydzień później]
- Pani siostra nie ma raka - lekarka uśmiechnęła się miło - Ma bardzo osłabiony organizm..
- Szczęście w nieszczęściu - odpowiedziałam - Dziękuję pani - uśmiechnęłam się i wróciłam na salę, gdzie leżała Yonka.
- I? - zapytała cicho.
- Żadnego raka - odpowiedziałam, a na twarzy dziewczyny zagościł szczery uśmiech.

[dwa tygodnie później]
- Tak się cieszę, że jestem już w dormie - Yonka usiadła na kanapie i wyciągnęła ramiona.
- Pomijając fakt, że ty i Jeongguk... - zaczęłam.
- Mała kłótnia...
- Rozstanie nazywasz małą kłótnią?
- Przestań... - machnęła ręką. Chciałam jej odpowiedź, ale rozproszył mnie dzwonek do drzwi. Spojrzałam na dziewczynę ukradkiem i poszłam otworzyć.
- Uhm... Co tu robisz? - przed moimi drzwiami stał menadżer.
- Szukam Yonki - odpowiedział, więc wpuściłam go do środka i skierowałam do salonu. Mężczyzna bez słowa podszedł do dziewczyny i rzucił na stół dwie teczki - Wypowiedzenie - wyjaśnił - I oferta nowej pracy.
Dziewczyna w ciszy zaczęła przeglądać dokumenty.
- Wywalacie mnie, tylko po to, żeby przyjąć mnie na inne stanowisko? - zapytała wściekła, a on skinął głową.
- Musimy.
- Cholera - mruknęła pod nosem - Niech wam będzie - podpisała wypowiedzenie i nową umowę.
- Dobra decyzja - menadżer uśmiechnął się i zaczął wyjaśniać jej nowe obowiązki.
Nie chcąc im przeszkadzać wyszłam do kuchni i zadzwoniłam do Namjoon'a.
- Właśnie miałem do ciebie dzwonić - powiedział - Mamy zarezerwowany już salę..
- Świetnie - uśmiechnęłam się.
- Jest prześliczna, zaraz wyślę ci zdjęcia.
- W porządku.. Uhm, Namjoon... Nie wydaje ci się, że za szybko to robimy?
- Masz wątpliwości... Nie, ale nie chce brać za kilka lat rozwodu...
- Nie dam ci go - odparł poważnie, a ja zachichotałam cicho.
- Dobrze,  będę pamiętać.. Na razie.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też - odpowiedziałam i rozłączyłam się.
Odłożyłam telefon i kiedy wróciłam do salonu menadżera już nie było.
- Już poszedł?
- Na szczęście - odpowiedziała dziewczyna i włączyła telewizję.

[Miesiąc później]
Miałam totalne urwanie głowy. Z jednej strony wielki koncert BTS, a z drugiej mój własny ślub. Oprócz tego, Namjoon ogłosił nasze zaręczyny oficjalnie i spłynęła na mnie fala hejtu. Koreańskie fanki w większości przyjęły to dobrze, ale zdarzały się takie, przez które nie mogłam spokojnie wyjść z biura. Razem z Yonką i Susu miałyśmy zapewnioną ochronę, co jednak nie zmieniało faktu, że dotarcie do biura, a potem dormy było istnym wyzwaniem.
- Yoonah? - Susu wbiegła do gabinetu - Masz przygotowany plan na występ?
- Tak już! - odpowiedziałam szybko i zaczęłam szperać pomiędzy stosem papierów - Kurwa, zginę tu kiedyś - mruknęłam.
- A to? - dziewczyna wskazała na papier znajdujący się na ziemi.
- Masz rację - wstałam i zaczęłam rozginać kartkę - Wyprostujesz go po drodze? - zapytałam z niewinnym uśmieszkiem, a ona pokiwała rozbawiona głową i wybiegła, zostawiając mnie z totalnym syfem.
- Yoonah - Yonka wbiegła do sali i rzuciła mi na stół z 40 listów.
- Co to? - zapytałam zrezygnowana.
- Odpowiedzi na zaproszenia - uśmiechnęła się - Powiem tyle, miałam czelność kilka otworzyć.. Całe GOT7 będzie...
- To świetnie - przyznałam szczerze i opadłam na krzesło - Pomóż mi, bo nie wyrabiam...
- Już - powiedziała entuzjastycznie i zaczęła porządkować kartki.

Wróciłam do dormy późnym wieczorem. Zrzuciłam buty, bluzę i zmęczona powędrowałam do kuchni. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam zimny sok, który był ukojeniem, bo tak gorącym dniu w pracy. Oparłam się o ścianę i wyjrzałam przez okno. Ludzie jeszcze się kręcili i cieszyli z letnich wieczorów.
- Co tak późno? - zapytał Namjoon, a ja podskoczyłam przerażona.
- Ciężki dzień - odpowiedziałam cicho - Pójdę pod prysznic.
- Yoonah? - przytulił mnie lekko - Słyszałem, że chłopacy mają być?
- Prawda - mruknęłam i oparłam głowę o tors chłopaka.
- Jesteś tego pewna?
- To moi przyjaciele.. - odsunęłam się od niego - Chce, żeby byli ze mną.
- W porządku - odpowiedział cicho i poszedł do sypialni.
Wzięłam głęboki oddech i poszłam pod prysznic. Zastanawiałam się, czy powinnam zaprosić swoją mamę. Wychowała mnie, ale ile przy tym wycierpiałam, to już inna sprawa. Zakręciłam wodę i zaczęłam się wycierać. Związałam włosy w luźnego kucyka i włożyłam piżamy. Podreptałam wykończona do łóżka i od razu przykryłam się miękką kołdrą. Namjoon popatrzył na mnie przez chwilę i w końcu zgasił lampkę i przyciągnął mnie do siebie.
- Boję się, że się zawahasz...
- Żartujesz? - wymamrotałam - Wiem na co się zgodziłam.
- Dobrze... - odpowiedział z zawahaniem i zaczął głaskać mnie po ramieniu - Ufam ci - dodał, a ja po prostu zasnęłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz